Yo~ Moja kochana NarcyN(nauczyłam się oznaczać ;)). Oto twój one-shocik. Dodałam także mały bonusik*.* I jedna sprawa. Czemu tyle ludzi czyta, a nikt nie komentuje?! W takim razie, KAŻDY, KTO TO PRZECZYTA, PISZE CZYTAM LUB JESTEM CZY COŚ W TYM GUŚCIE. No. Więc pora zacząć.
I jeszcze JEDNO. Skończyłam pisać one-shoty na święta, lecz: JEŚLI CHCESZ JESZCZE JAKIEGOŚ ONE-SHOTA, TO PISZ POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM, A JA POSTARAM SIĘ SPROSTAĆ ZADANIU. To na prawdę sprawia mi radość. Więc piszcie.
A jakbyście chcieli mnie poznać, to czytajcie opis i na priv. Czekam (Iks De NarcyN)-Idiota!-krzyknęła dziewczyna w okularach. Stała cała mokra przed kantyną, ponieważ bracia Hood wylali na nią wiadro zimnej wody. W końcu listopada!
Chłopcy tarzali się ze śmiechu, a ona liczyła od jednego do dziesięciu, starając się wyprzeć z umysłu obraz synów Hermesa, obdartych ze skóry, w worku soli.
-Ja... Was... Zabi..>àpsik<-szczękała zębami I kichała. Super! Przeziębiła się! No po prostu cudownie.
-Przepraszamy Meg, ale wyglądasz tak uroczo jak się złościsz-zrobił minę zbitego psa Connor.
-Tak. Jak przemoczony orangutan-dopowiedział swoje Travis I zaczął się śmiać. Ponownie.
-Oj braciszku. To słabe było. Staczasz się [od aut. Mówi ci to coś Sid? 8)].
Dziewczyna nie miała zamiaru ich dłużej słuchać, więc bez słowa ruszyła do domku Selene.
Po drodze zatrzymał ją Will.
-Kobieto! Oszalałaś?! Mokra chodzisz po dworze? W listopadzie?!-bulwersował się.
-Will-jęknęła-po prostu Hoodowi'e chci... >ápsik<-kichnęła mu w twarz.
-Ble~ I jeszcze mi tu wszystkich zarażasz. Ja też chcę mieć wolne! Marsz do szpitala! Dam ci jakieś leki.
-A-ale...
-Żadne ale-przerwał jej- Idziesz I koniec! No-złapał ją za rękę I pociągnął za sobą.
Megan nie protestowała, bo każdy wie, że jak Will się uprze, to nawet Piper z czaromową go nie przekona. Rzuciła tylko kilka słów pod nosem, w kierunku obozowego lekarza, które on odebrał jako ,,Dziękuję, że troszczysz się o moje zdrowie", co w rzeczywistości znaczyło coś zupełnie innego.
Dotarli do szpitala I Will polecił jej usiąść na łóżku, a sam gdzieś zniknął.
Po chwili zjawił się, w jednej dłoni trzymając pudełko chusteczek i butelkę syropu, a w drugiej ramię czarnowłosego chłopaka. Megan rozpoznała w nastolatku Nica-syna Hadesa. Był uznawany przez całą płeć żeńską w obozie, za największe ,,ciacho". W sumie był bardzo przystojny:ciemne oczy i włosy, umięśniony, choć trochę zbyt chudy, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Jedyną dziewczyną, która na niego nie ,,leciała" była właśnie Megan.
-Will! Mówię ci, że nic mi nie je...-rzucał się chłopak.
-Wmawiaj sobie dalej Nico, a skończysz u ojca w Elizjum.
-To tylko kaszel >khe, khe<.
-O nie mój drogi [od aut. *nuci:na na na* I tak nie shippuje Solangelo *na na na* *traci połowę czytających* No weźcie! Może zacznę ich shippować! *czytelnicy wracają* Konspiracyjny szept: i tak ich nie shippuje].
CZYTASZ
...Dlaczego?
FanfictionZa górami, za lasami... Nie, nie ta bajka. No to może: za polem truskawek, za Wielkim Domem... O, tak! To to! No więc w Obozie Herosów... Reszty dowiecie się czytając. (Mogę wam zdradzić, że opowieść dla fanów pana di Angelo) Okładkę zrobiła wspania...