Rozdział III.II

3.7K 310 184
                                    

No więc. Chciałabym polecić wszystkim, którzy lubią Fantasy, opowiadanie Domi230402. Na prawdę jej na nim zależy, więc byłaby wdzięczna, gdybyście zajrzeli (obiecuję, że to pierwszy I ostatni SPAM^^ Nie bijcie)

A rozdział dla NarcyN, ponieważ jest Sadystką Nick'a, więc myślę, że jej się spodoba początek^^ I jeszcze dlatego, że niedługo nas opuszcza (ale spk, nie na wieki wieków amen;) I chcę jej dodać siły, by przeżyła pana od przeprowadzki I brak internetu~ *płacze* Wiedz, że jesteśmy z tobą i wspieramy cię w tych trudnych chwilach*smarka*

ZAPRASZAM^^

*Nico POV*

Kiedy otworzyła oczy (piękne i naturalnie niebieskie... dobra, skończ co zacząłeś, później sobie pomarzysz), prawie zakrztusiła się powietrzem.

-Przepraszam!-wstała zamaszyście I uderzyła mnie w nos. Nie powiem, zaboło. Ale zamiast coś zrobić, jęknąłem i poleciałem na ziemię.

-O cholera!-przeklęła i pomogła mi wstać. Skorzystałem z jej wyciągniętej dłoni I tym razem...zderzyliśmy się głowami. Zaliczyłem (znowu) glebę, tym razem plecami, a że trzymałem dłoń dziewczyny, ona upadła na mnie. Kolejny raz dostałem z główki. Zakrztusiłem się. Pierre szybko się podniosła (cała czerwona, ale ja pewnie nie wyglądałem lepiej). Ja wstałem zaraz po niej. Gdy podniosłem głowę, zobaczyłem cieknące po jej policzkach łzy. Usiadła pod tym samym drzewem co na początku i wytarła mokrą od płaczu twarz w koszulkę.

-Tak cię przepraszam... Jestem beznadziejna-powiedziała i dostała spazmów.

Zareagowałem odruchowo. Podszedłem do niej, okryłem jej ramiona moją bluzą i przyciągnąłem ją do siebie, po czym przytuliłem.

-Nie jesteś beznadziejna-szepnąłem między jej atakami.

Siedzieliśmy tak z pół godziny, a ona ani trochę się nie uspokoiła. Nie mogłem jej tak zostawić, więc uniosłem ją jak pannę młodą i skierowałem się w stronę trzynastki. Po drodze nikogo nie spotkaliśmy. Gdy otworzyłem drzwi domku, poczułem, że moja koszulka jest cała mokra od łez.

Położyłem Pierre na kanapie, a sam usiadłem obok. Przykryłem ją kocem, a ona wtuliła się w moje ramię. Powoli zaczęła się uspokajać (co koc może zrobić z człowiekiem) i po chwili tylko cicho szlochała.

-Zaraz przyjdę-powiedziałem najłagodniej jak potrafiłem i odsunąłem ją od siebie. Wstałem i podszedłem do komody. Stały tam dwa kremowe kubki, które dostałem kiedyś od Hazel na urodziny. Były podobne do tych w kantynie i same się napełniały.

Pomyślałem o gorącej czekoladzie (owszem, jestem od niej uzależniony) i po chwili stawiałem ją już przed Pierre.

Dziewczyna patrzyła w jakiś ślepy punkt na ścianie. Cała jej twarz i oczy, były czerwone od płaczu. Gdy usiadłem obok drgnęła, jakby właśnie wyrwała się z transu, ale wciąż patrzyła w ten sam punkt.

-Jakie...Jakie jest twoje marzenie?-usłyszałem jej cichy, ochrypnięty głos. Powiem szczerze, nie spodziewałem się takiego pytania. Bardziej coś w stylu ,,Gdzie ja jestem, zboczeńcu" albo ,, Aaa!!! Jestem w domku Hadesa!!!". Nie wiedziałem co odpowiedzieć.

-J...Ja?-no tak. Medal dla Nico, za poziom wypowiedzi!

-Aha-uśmiechnęła się i kiwnęła głową, nawet na mnie nie patrząc.

-No, nie wiem. Wygrana z Percym na arenie?-zastanawiałem się na głos.

-Nie. Chodzi mi o twoje NAJWIĘKSZE marzenie.

...Dlaczego?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz