ROZDZIAŁ IX

20 4 0
                                    

Jest już późno, na zegarku dochodzi właśnie dziewiąta a ja siedzę na łóżku Amy i wyczekuję, aż zjawi się bym, jak to ujęła, : "Mogła stać się marzeniem każdego mężczyzny." Trochę się obawiam, sama nie wiem czego oczekiwać po dziewczynie, która uważa, że czarna pomadka to hit tego sezonu, a dwumetrowe szpilki, to najwygodniejsze buty na świecie. Jeśli nie martwię się bez powodu, będę musiała grzecznie się z tego jakoś wycofać. Może Josh będzie się sprzeciwiał i będzie chciał zabrać Amy już teraz? Może Amy wcale nie będzie chciała mi towarzyszyć? Może...

-Jestem! - wykrzykuje Amy, wpadając do pokoju i robiąc kilka popisowych obrotów z rękoma w górze. 

Jestem zupełnie oszołomiona. Po topornych butach nie ma śladu, zastąpiły je czarne skórzane sandałki. Zjawiskowa granatowa sukienka idealnie przylega do ciała Amy, podkreślając jej kształty, kończąc się w połowie uda krótkim rozcięciem. Plecy są pięknie odkryte, ramiona dokładnie zakryte, co tworzy idealną równowagę. Całość wygląda niesamowicie. Włosy upięte w wysoki koczek, z którego mienią się różowe pasma. Usta błyszczą słodko w tym samym kolorze. Nie mogę wydusić z siebie niczego poza krótkim : wow. 

-I jak? Myślisz, że Joshowi się spodoba? Czuję się trochę... - Gładzi materiał sukienki, oglądając ją dokładnie z każdej strony. - ...dziwnie elegancko? 

-Wyglądasz zjawiskowo - odpowiadam bez ogródek, wciąż z szeroko otwartymi oczami. - Jestem pewna, że Josh na ten widok straci rozsądek. Oszaleje do ciebie z miłości, albo padnie na zawał, albo...

-Zrozumiałam! - przerywa mi Amy, śmiejąc się, jednocześnie podchodząc do mnie i siadając tuż obok. - Teraz twoja kolej. - Jest wyraźnie podekscytowana a ze mnie ulatują nagle wszelkie obawy. Cała oddaję się w jej ręce. 

Dziewczyna, ku mojemu zdziwieniu, nie wyjmuje z szafy czarnej, krótkiej i obcisłej sukienki, którą pokazywała mi jeszcze dzień wcześniej. W jej dłoniach ukazuje się piękna, pudrowo - różowa kreacja. 

-Uznałam, że czarna kiecka będzie zbyt przewidywalna - wyjaśnia. - Zapewne w takiej, przyjdzie dzisiaj połowa lasek. - Robi wybredną minę. - Dla ciebie odnalazłam coś bardziej odpowiedniego. - Przykłada ją do mnie i kiwa głową z uznaniem. 

-Amy... - zaczynam zaskoczona. - Ta sukienka jest taka śliczna... - Podchodzę do dziewczyny i mocno ją do siebie tulę. - Dziękuję. 

-No dalej! Ubieraj się. Nie mogę się doczekać, aż cię w niej zobaczę. - Ponagla mnie. 

Nie zważając na obecność mojej współlokatorki, szybko się przy niej ubieram, obchodząc się z sukienką bardzo ostrożnie, jakby w każdej chwili miała rozpaść się na miliony kawałków. Efekt jest niezwykły. Nagle kolor moich włosów nabiera dziwnej głębi. Talia jest pięknie podkreślona, ramiona zakryte, plecy lekko odkryte, nie tak jak u Amy, ale również robi to ogromne wrażenie. Niżej sukienka rozpada się i delikatnie opada na moje biodra zasłaniając połowę mojego uda, ocierając się o nie miękko. Nie ma dekoltu, jednak tył wszystko rekompensuje. Wszystko zachowuje idealny ład. 

-Załóż je. - Amy podaje mi do ręki brązowe sandałki zapinane przy kostce, nie błyszczą się tak, jak te mojej przyjaciółki, ale wydają się być wręcz stworzone do sukienki. Wykonuję jej polecenie.

-Tak jak przewidywałam - zaczyna. - Twoje kasztanowe włosy wyglądają teraz obłędnie. Wszystkim odbierze mowę na twój widok. Teraz czas na mały makijaż. Usiądź, proszę.

Siadam na przeciwko niej, a Amy zabiera się do pracy. Nakłada niewielką ilość różu na policzki, podkręca rzęsy i nanosi na nie cienką warstwę tuszu, na którą stopniowo nakłada kolejne, aż staną się wystarczająco długie. 

Przypadek Molly JohnsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz