- Trzymaj. - Michael wręczył mi jakieś ubrania. - Wiesz gdzie jest łazienka. - Znałam ten dom na pamięć. Spędziłam w nim sporo czasu.
Udałam się więc korytarzem do łazienki i napuściłam pełną wannę wody. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do gorącej wody od której dostałam gęsiej skórki na całym ciele. Leżałam w wannie i trochę myślałam. Głównie o wszystkim. Pierwszy temat to gdzie będę spała? Jestem pewna że tam gdzie spałam podczas mojego " porwania ". Kolejny temat to co robi teraz Michael i gdzie jest reszta chłopców? Kolejny temat to igrzyska. Czemu Michael tak boi się ostatniej rundy?
W mojej głowie pojawiało się coraz więcej pytań na które nie znałam odpowiedzi.
- Graham! - Usłyszałam krzyknięcie przez co podskoczyłam. - Ile tam jeszcze będziesz? - Poznałam głos Luka. Czyli zapewne chłopcy wrócili. A napewno Luke. Ucieszył mnie ten fakt bo nie chciałam być w domu sama z Michaelem.
- Dziesięć minut? - Odpowiedziałam mu.
- O nie, nie wytrzymam tyle! Zaraz się tu zesikam! - Piszczał. Słyszałam jak tupie w podłogę. - Dobra, nie wytrzymam. Uwaga, wchodzę! - Klamka się nacisnęła. Pisnęłam.
- Luke! - Krzyknęłam. Chłopak wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Zasłoniłam ręką biust i przysunęłam kolana do pod brodę. Chłopak podszedł do ubikacji i jedyne co słyszałam to rozsuwający się rozporek a po chwili siki uderzające o wodę w muszli. - To ohydne. - Skrzywiłam się. Luk odetchnął z ulgą. Mimo tego nadal sikał.
- Jak tam Eve? - Zapytał patrząc w moją stronę i uśmiechając się głupkowato.
- Ee? Chyba okey, nie licząc ciebie i twoich sików. - Chłopak się zaśmiał. Przyłapałam go na gapieniu się na mnie. - Przepraszam, Luke. Możesz łaskawie przestać gapić się na moje nagie ciało i patrzeć jak sikasz bo nie trafiasz do muszli? - Zaczęłam się śmiać. Cała ściana obok klozetu była mokra. Luke nerwowo odwrócił głowę i przeklął pod nosem. Zasunął rozporek od, nie zgadniecie, czarnych jeansów i spuścił wodę.
- Myślę że nie miałeś tam czego spuszczać. Wszystko jest na ścianie. - Wciąż się śmiałam.
- Zabawne Eve. - Przewalił oczami Luke. Znalazł jakąś szmatkę i zaczął nią czyścić swój mocz ze ściany. Uważnie się mu przyglądałam. Zauważyłam że gdy jest zdenerwowany bawi się czarnym kolczykiem w dolnej wardze.
Gdy skończył z uśmiechem rzucił szmatę do kosza na pranie po czym popatrzył na mnie.
- Mówiłam że masz się nie gapić. Za chwilę wleziesz w drzwi. Ja cię z podłogi zbierać nie będę. - Uniosłam brwi patrząc na niego.
- Spokojnie. Patrzyłem tylko na tego wielkiego syfa na twoich plecach. - Zaśmiał się.
- Co?! - Czułam jak robię się czerwona.
- Żartuję Graham. - Parsknął. Miałam ochotę wstać i dać mu z liścia. Mogłam to oczywiście zrobić, ale nie chciałam żeby jego oczy oglądały moje mokre ciało. - Pośpiesz się, inni też chcą się odświeżyć po ciężkim dniu pracy. - Zaśmiałam się.
- Tak bardzo się zmęczyłeś rozwożąc pizze?
- Głupi dzieciak. - Wyszedł. Jak on mnie denerwuje! To że jest cztery lata starszy nie oznacza że może mówić mi dzieciak. Sam był w moim wieku kilka lat wstecz i dobrze pamiętam jak nosił wtedy wielkie okulary a jego idealne teraz włosy wyglądały jak by ich nie mył przez miesiąc i opadały mu na czoło a ilość żelu przekraczała ilość włosów. I mimo że miałam wtedy może dziesięć lat, to idealnie pamiętam jak grając w piłkę przed domem Michaela wpadł w psią kupę. Akurat siedziałam wtedy na parapecie i czytałam książkę. Ja teraz, gdy jestem w tym wieku, nie wpadam w psie kupy oraz nie wyglądam jak rozjechana wiewiórka. Przynajmniej mam taką nadzieję...Po wyjściu z wanny przebrałam się w przygotowane przez Michaela ubrania. Dostała mi się koszulka w której widziałam już raz Luka. You Complete Me. Sięgała mi prawie po kolana. Na nogi wciągnęłam jakieś legginsy. Dopiero po chwili przypomniało mi się że to te legginsy których mi nie oddali. Szczerze mówiąc, mogła bym tak iść na miasto. Lubię za duże koszulki. Szczególnie męskie. Ta pachniała wodą kolońską i papierosami.
Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni gdzie zastałam całą czwórkę. Gdy weszłam, wszystkie oczy skierowały się w moją stronę po czym wszyscy równo zmierzyli mnie od góry do dołu.
- O nie! - Krzyknął Luke. - Moja koszulka! - Podszedł do mnie. - Jak mogłeś dać jej mój ulubiony T-Shirt?! - Zwrócił się do Michaela. Ten wzruszył ramionami.
- Jako jedyny nie leżał na ziemi między papierkami po batonikach i opakowaniach po chipsach. Więc wziąłem. - Parsknął.
- Nie możesz w niej spać! - Popatrzył na mnie.
- Ależ mogę. Tak samo jak ty mogłeś nie trafić do kibla. - Uśmiechnęłam się cwaniacko. Luke zrobił wielkie oczy a reszta patrzyła na nas nie wiedząc o co chodzi.
- Jesteś okropna, Eve! - Krzyknął z fochem i odszedł do łazienki. Usiadłam przy stole obok Caluma i dostałam kubek z herbatą.
- O co chodzi w tym trafieniem do kibla? - Zapytał ciekawy Hood. Zachichotałam cicho po czym wzięłam łyka gorącej herbaty.
- Nie ważne. - Powiedziałam cicho. Nikt więcej nie drążył tematu.Zbliża się pora snu. Jest już prawie północ i moje oczy same się zamykają.
- Idę do łóżka. - Oznajmiłam wszystkim. - Śpię tam gdzie ostatnio? - Zapytałam.
- Nie. - Powiedział Ashton. - Ten pokój jest zamkniety. - Powiedział patrząc w swoje palce. Coś tu nie grało, ale nie chciałam się z nimi kłócić w nocy.
- To gdzie śpię? - Zapytałam patrząc po nich.
- U Michaela? - Powiedział Ashton jak by to było oczywiste.
- A Michael?
- U siebie? - Znów ten sam ton.
- O nie, nie, nie! Nie śpię z nim. - Popatrzyłam na Michaela który nie wyrażał żadnych emocji. Przyglądał się mi po prostu.
- Jest jeszcze wanna. - Powiedział Ashton. Jest dzisiaj jakiś nie w sosie. Cały czas sprawdza komórkę a jeśli nie, gapi się na swoje chude, długie palce.
- Nie martw się, nawet cię nie dotknę. - Zapewniał mnie Michael.Ułożyłam się wygodnie na łóżku, jak najbliżej brzegu. Patrzyłam jak Michael chodzi po pokoju i próbuje ściągnąć obcisłe jeansy skacząc przy tym i podpierając się wszystkiego co możliwe. Uważnie obserwowałam jego poczynania. W końcu chłopak zachwiał się i prawie wywrócił a ja zaczęłam się śmiać. Czerwonowłosy wsunął czarny materiał z nóg i wstał z ziemi.
- Takie zabawne Eve. - Parsknął.
- Codziennie tak skaczesz podczas ściągania jeansów? - Zachichotałam. - Tak spalasz kalorie? - Skręcałam się ze śmiechu ponieważ moja wyobraźnia działała i wyobraziłam sobie Michaela na bieżni biegnącego i starającego ściągnąć spodnie. I te krople potu spływające po czole. Tak, czas spać.
- Aż takie to zabawne? - Usiadł na brzegu łóżka obok. Odpowiedziałam mu śmiechem. - Jesteś wredna. - Powiedział uśmiechając się.
- Dzięki, uczę się od najlepszych.
- O ty! - Krzyknął i wskoczył na łóżko. Usiadł na mnie okrakiem i chwycił za biodra.
- Co robisz? - Pisnęłam.
- Chcę sprawdzić czy masz łaskotki. - Powiedział a ja zaczęłam się wiercić.
- Nie! Mike! Prosze nie! - I wtedy się zaczęło. Mój czuły punkt. Zaczęłam się śmiać na cały dom. Piszczałam i starałam się go odepchnąć ale on nie dawał za wygraną.
W końcu gdy przestał obydwoje się śmialiśmy. Nasze spojrzenia się spotkały. Zapadła cisza, nie licząc Caluma chodzącego po kuchni. Patrzyliśmy się na siebie przez jakiś czas a potem Michael zszedł ze mnie i wyszedł z pokoju. Zostawił mnie samą ze swoimi myślami. Sama nie wiem co to było.
![](https://img.wattpad.com/cover/54790060-288-k372822.jpg)
CZYTASZ
UNPREDICTABLE | M.C ✔️
FanfictionTo jest chłopak który lubi niebezpieczne zabawy. Chłopak z czerwonymi jak krew włosami. To jest chłopak który ma wiele tajemnic. To jest Michael Clifford - mój nieobliczalny sąsiad.