Przez całą noc zastanawiałam się dlaczego chłopaki tak nagle odwieźli mnie do domu. Calum wpadł do pokoju jak poparzony i praktycznie mnie stamtąd wyciągnął. Nawet nie zdążyłam zabrać swoich ubrań. Coś musiało się stać... Tylko co?
Niestety dzisiaj muszę iść do szkoły. Abby powiedziała że wszyscy gadają o moim porwaniu. Wymyślają różne historie. Wcale mnie to nie dziwi. Ludzie zawsze będą gadać, nie uniknę tego.
- Gotowa? - Zapytał mój brat stając w otwartych drzwiach do mojego pokoju. Wyrwał mnie z rozmyśleń więc zdezorientowana tylko pokiwałam głową. Zwlekłam się z łóżka i podążyłam za nim schodami na dół. Mamy nie było. Wyszliśmy i Connor zamknął drzwi.
Nie przejął się specjalne wczoraj tym że wróciłam. Mogłam się tego po nim spodziewać.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę przystanku autobusowego. Przez to że kulałam, opóźniałam nasz spacerek a Connor się denerwował. Nic nie poradzę że ktoś postanowił przestrzelić mi nogę. Ah... no tak zapomniałam, wbiłam sobie w nią coś. Cokolwiek się z nią nie stało, bolała. I nic nie mogłam z tym zrobić.
Gdy w końcu dotarliśmy do szklanej budki, usiadłam na popisanej markerami ławce i oddychnęłam głęboko.
- Wszystko okay? - Zapytał Connor. Pokiwałam głową. - Zapomniałaś jak mówić? - Patrzył na mnie z oburzeniem.
- Connor, nie oszukujmy się. Nigdy cię nie obchodziłam, nie udawaj że jest inaczej, dobra? - Przewaliłam oczami. On tylko parsknął i zajął się pisaniem smsów na swoim iPhonie.
Po kilku minutach autobus podjechał i Connor pomógł mi wejść po wysokich schodkach. Podziękowałam mu delikatnym uśmiechem i udałam się na koniec autobusu. Znalazłam dwa wolne miejsca i usiadłam na tym bliżej okna. Oparłam czoło o zimną szybę i patrzyłam jak domy migają mi przed oczami. Wiedziałam że dużo osób się na mnie patrzy i cicho szepcze coś między sobą. Nie obchodziło mnie to. Niech sobie myślą co chcą.
Gdy autobus zatrzymał się pod szkołą powoli wyszłam z pojazdu jako ostatnia. Udałam się w stronę drzwi wejściowych. Czułam się dziwnie, obco. Wszyscy patrzyli na mnie gdy kuśtykałam przez dziedziniec szkoły. Gdy w końcu udało mi się dotrzeć do drzwi wejściowych jakiś chłopak otworzył mi drzwi. Popatrzyłam na niego i skojarzyłam jego twarz.
- Jak się czujesz? - Zapytał.
- Nie najgorzej. - Powiedziałam. Teraz już wiem. To ten doktor, chłopak który opatrywał moją nogę. Podziękowałam mu i weszłam do szkoły. Szłam długimi korytarzami i wysłuchiwałam cichych szeptów między nastolatkami. Gdy mijałam nauczycieli każdy się uśmiechał i mówił mi dzień dobry, w sumie nic nowego. W końcu dotarłam do mojej szafki przy której czekała Abby. Gdy tylko mnie zobaczyła podbiegła i wzięła mnie pod rękę.
- Jak się masz, Eve? - Zapytała z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Okay.. - Powiedziałam niepewnie. - Abby, nie rób ze mnie kaleki. Umiem chodzić. - Przyjaciółka od razu mnie puściła a ja sama podeszłam do swojej szafki.
- Widziałam dzisiaj Michaela i tego blondyna. - Powiedziała a ja od razu przypomniałam sobie ich wygląd i poczułam zapach ich perfum.
- Luka. - Uświadomiłam ją. - Ten blondyn to Luke. - Abby odpowiedziała mi lekkim uśmiechem. Otworzyłam szafkę i wsunęłam do niej torbę zostawiając sobie tylko książki do historii.
Gdy zamknęłam szafkę moim oczom ukazał się wysoki, czerwonowłosy, znany mi chłopak. Wstraszyłam się przez co cofnęłam się o krok wpadając na moją przyjaciółkę. Ona cicho pisnęła bo stanęłam jej na nodze. Sparaliżowana patrzyłam na Michaela.
CZYTASZ
UNPREDICTABLE | M.C ✔️
Fiksi PenggemarTo jest chłopak który lubi niebezpieczne zabawy. Chłopak z czerwonymi jak krew włosami. To jest chłopak który ma wiele tajemnic. To jest Michael Clifford - mój nieobliczalny sąsiad.