11

1.2K 103 10
                                    

Michael

- Odwiozłeś Eve? - Zapytał mnie Ashton który właśnie wkładał bronie do czarnej torby.
- Tak. I zapoznałem się przy okazji z Abby. - Potarłem policzek który nadal mnie bolał. Ma laska siłę w ręce... - Przyjebała mi mocniej niż Luke wtedy gdy był najebany.
- Za co? - Zaśmiał się długowłosy blondyn.
- Za jej przyjaciółeczkę. - Powiedziałem opadając na czerwoną kanapę stojącą w koncie garażu w którym się znajdowaliśmy. Irwin nic nie odpowiedział. Po prostu się zaśmiał. Do garażu weszli Luke i Calum.
Blondyn przyglądał mi się uważnie.
- Co ty masz z policzkiem? - Zapytał dotykają go opuszkami palców.
- Zabieraj te brudne paluchy. Cholera wie gdzie je wkładałeś... - Uderzyłem rękę przyjaciela.
- Hehe, no wiesz... - Zaśmiał się łobuzersko.
- Hemo jesteś jebnięty. - Odezwał się brunet. - No ale skąd ta czerwona plama? - Hood wyciągną z lodówki zimne piwo i podał mi jedno. Przyłożyłem je do policzka.
- Abby Madison Watson. - Powiedziałem.
- Przyjebała ci? - Roześmiał się Calum. Nie mówiąc nic więcej poszedłem do domu. Udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i gapiłem w biały sufit.
Muszę wrócić dzisiaj do domu, tego prawdziwego. Może odwiedzę Eve. W sumie sam nie wiem po co. Może ten pomysł jest głupi bo zapewne nie chce mnie widzieć... Ale nudzi mi się i nie mam planów na dzisiaj a z tego co wiem ma fajny telewizor więc mam nadzieję że nie odmówi mi wspólnego seansu.
Jeszcze chwilę tak leżałem i dumałem nad ... Niczym? A potem wstałem i wziąłem prysznic.
Gotowy już do wyjścia usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. Podeszłem do drzwi bawiąc się kluczykami od mojej czarnej BMW. W drzwiach stał mokry Luke.
- Co ci się stało? - Zapytałem śmiejąc się pod nosem.
- Pamiętasz Huston? Tą brunetkę z którą się ostatnio przespałem? - Wyjaśnił.
- Ta co latała po naszym domu w samej bieliźnie? - Kojarzę ją. Miała fajny tyłek ale trochę za małe piersi jak dla mnie. Luke gustuje w tak zwanych " deskach " więc jemu to nie przeszkadzało.
- Tak, tak. No właśnie. Wbiła do garażu akurat jak Ash zasuną zamek od torby z bronią. - Kamień spadł mi z serca. - I podeszła do mnie wyrywając mi piwo z ręki po czym wylała mi je na głowę. Potem wygłosiła kazanie że jej nie odpisuje ani nie dzwonię. Jak jej powiedziałem że ma fajny tyłek o to tyle to złapała piwo Hooda i zrobiła to samo co z moim. Po czym kręcąc tym swoim tyłkiem wyszła bezczelnie trzaskając drzwiami. - Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Wyglądał jak by wpadł do studzienki, co już mu się raz zdarzyło. Uwielbiam akcje Hemmingsa jak się nachla tak że nie może utrzymać się na własnych nogach.
Uderzył mnie w ramię po czym parskną.
- Gdzie jedziesz? - Zwrócił uwagę na kluczyki.
- Do Graham. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Jadę z tobą. - Powiedział radośnie podskakując. - Za pięć minut będę gotowy. - Pisną głupio czepiąc rzęsami. Gdy to robi wszyscy wiedzą że włącza mu się Fan Girling by Luke Hemmings i nic z tym nie zrobisz. Pobiegł do łazienki skacząc i krzycząc coś o jednorożcach a ja tylko patrzyłem jak jego chudy tyłek w nienaturalny sposób kręci się na boki.
***
Eve

Siedziałam właśnie w domu razem z Connorem oglądaliśmy Gwiezdne Wojny. Nie lubię tego ale Connor to Connor. Jak małe dziecko.
- Idę po picie. - Powiedziałam udając się do kuchni. - Chcesz coś?
- Nie. - Odpowiedział. Gdy byłam już przy lodówce po całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Niechętnie udałam się do drzwi aby następnie je otworzyć.
- Cześć Eve Graham! - Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn machał mi ręką przed nosem. Zmarszczyłam brwi. - Wpuścisz nas? - Zapytał wciąż się szczerząc jak jakiś psychopata.
Nas? O... Dopiero teraz zobaczyłam czerwoną czuprynę za wysokim jak wieża Lukiem.
- Ee... - Nie bardzo wiedziałam co mam robić. Nie spodziewałam się ich dzisiaj... W sumie, nie spodziewałam się ich nigdy.
- Cześć Effe. - Przywitał się ze mną Clifford. Odpowiedziałam nerwowym uśmiechem.
- Co tu robicie? - Zapytałam oglądając się za siebie z nadzieją że Connora pochłonęły Gwiezdne Wojny i nie przyjdzie do nas.
- Nudziło nam się. - Odpowiedział Michael. - Możemy wejść czy będziemy rozmawiać przez próg? - Popatrzył się na mnie lekko się przy tym uśmichając. Niepewnie wpuściłam ich do środka. Już widzę reakcje mojego brata...
- Cześć Connor! - Blondyn podszedł do mojego brata który w tym momencie miał minę jak by zobaczył ducha.
- Wy do mnie? - Zapytał chłopaków.
- Do Eve. - Odpowiedział mu Luke. Connor popatrzył na mnie marszcząc czoło. Zapewne nie myślał że jego cichutka siostrzyczka która tylko czyta i nie ma życia towarzyskiego mogła by znać takich ' łobuzów '.  A jednak... Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem.
- Dobra... Nie będę wam przeszkadzał. - Powiedział Connor wstając z kanapy. Podszedł do mnie. - Wychodzę. Mama wróci dopiero jutro więc jak bym nie wrócił na noc to pamiętaj żeby zamknąć drzwi. - Powiedział a ja przewaliłam oczami. Pokiwałam głową i mój starszy brat opuścił dom. 
W tym czasie chłopaki rozsiedli się już wygodnie na mojej kanapie.
- Gwiezdne Wojny? - Zaśmiał się Michael. - Twój brat to takie dziecko... - Parsknął. Niestety musiałam się z nim zgodzić...
- Chcecie coś do picia? - Zapytałam udając się do kuchni. Oczywiście że chcieli. To przecież oni. Nalałam wszystkim Coli i postanowiłam że wezmę ze sobą Chipsy bo zapewne są głodni.
Ledwo sobie radząc udałam się do salonu i postawiłam szklanki na stole. Gdy Luke zobaczył Chipsy Bekonowe wyrwał mi je i zaczął do siebie przytulać. Popatrzyłam na niego jak na jakiegoś chorego psychicznie człowieka którym zapewne był.
- A więc... - Starałam się zignorować Luka i jego wyznawanie uczuć do paczki Chipsów. - Przyjechaliście do mnie bo wam się nudzi, tak? - Popatrzyłam na Michaela. On tylko pokiwał głową.
- I macie zamiar u mnie siedzieć? - Zapytałam.
- Tak. - Odpowiedział czerwono włosy przeskakując przez kanały pilotem.
- A czemu u mnie?
- Bo tak. - Ugh... Jak ja go nienawidzę!
- Dobra. - Oparłam się o oparcie fotela i wzięłam łyka.
- Jak się czujesz? - Zapytał Michael. Nie spodziewałam się tego.
- Świetnie. Tylko wy trochę przeszkadzacie. - Parsknęłam patrząc na Luka który bawił się dwoma plasterkami Chipsów. - Mam pytanie? Luke. Czy ty jesteś normalny? - Blondyn popatrzył na mnie z poważną miną.
- Tak. - Odpowiedział. - Dlaczego sądzisz inaczej? - Włożył plasterek do ust
- No cóż mam parę powodów. Na przykład w tej chwili. - Popatrzyłam na paczkę.
- To się nazywa Fan Girl. - Powiedział Michael śmiejąc się.
- A no tak, jestem głupia zapomniałam że to naturalne u takich idiotów. - Uderzyłam się w czoło.
- Okey Graham... Nie wiem o co ci chodzi ale dzięki za Chipsy. - Zrobił dzióbek w moją stronę. Bałam się mówić cokolwiek więcej więc skupiłam się na filmie który właczył Michael.

Spędziłam z nimi całkiem miły czas. Nigdy bym się tego po nich nie spodziewała.
- Dobra jestem gotowy. - Powiedział Luke schodząc po schodach po czym wszedł do salonu a ja zaczęłam się śmiać jak opętana. - Nie podoba ci się moja stylizacja? - Blondyn miał na sobie mój biały stanik. Na to założony mój wełniany sweterek zapinany na guzik. Na nogach nie miał spodni, zamiast tego pojawiła się tam moja obcisła, czarna spódnica która uwydatniała jego chude, owłosione nogi. Wyglądał jak chodząca porażka życiowa. Michel kończył się na ziemi ze śmiechu.
- Luke... - Wydukał przez śmiech. - Ta spódniczka to był zły pomysł... - Zaczął śmiać się jeszcze bardziej. Popatrzyłam na spódnicę i zrozumiałam o co chodzi Michaelowi. Między jedną nogą a drugą trochę poniżej pasa wydać było jak by... Kulkę? Raczej wiadomo o co chodzi.
- Hemo, muszę ci kupić większe majtki bo te ewidentnie za bardzo podkreślają twoje ' atuty ' - Śmiał się Michael.
- Zazdrościsz. - Parsknął Luke.
Nagle wszyscy usłyszeliśmy jak zamek się przekręca. Wszyscy momentalnie przestali się śmiać i patrzyli w stronę drzwi.
- Eve? - Usłyszałam radosny głos mamy. - Eve gdzie jesteś? - Widziałam szczupłą sylwetkę mojej rodzicielki. Widziałam zakłopotanie na twarzy Luka przez co po prostu wybuchnęłam śmiechem. Wtedy mama weszła do salonu i popatrzyła na Luka który stał osłupiały.
- Nowi koledzy? - Zapytała mama patrząc na mnie.
- Można tak powiedzieć. - Odpowiedziałam jej śmiejąc się.
- Chyba się lubicie skoro pożyczasz im swoje ubrania a nawet bieliznę... - Mama najwidoczniej miała ochotę się zaśmiać ale wciąż walczyła żeby tego nie zrobić.
- On... Nie wiem jak to wytłumaczyć. - Powiedziałam poddając się.
- Jestem zmęczona Eve, nie obchodzi mnie co tu się dzieje. Delegacja skończyła się wcześniej więc jestem już w domu. Chcę odpocząć. Idę się położyć. Wiesz że nie przepadam za starszymi chłopcami... - Mój boże.
- Mamo... - Zacisnęłam usta.
- Ugh... Dobra. Rób co chcesz. Ja idę spać. - Powiedziała odwracając się na pięcie a gdy tylko zniknęła za ścianą cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.
Pierwszy udany dzień z tymi dziwnymi ale interesującymi chłopakami... Wydaje mi się że nasza wspólna przygoda dopiero się rozpoczyna...

UNPREDICTABLE | M.C ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz