Następnego dnia, wstałam około 8, ponieważ miałam spotkaniem z trenerem o pracę. Ubrałam się w dżinsy z dziurami na kolanach i białą koszule. Dla mnie było to elegancko. Dobrałam do tego jeszcze jakąś torebkę i wzięłam swój sprzęt. Misiek powiedział,że mnie podwiezie i tak zrobił. Zaprowadził mnie pod drzwi tego trenera. Za nim zapukałam spojrzałam na zegarek, była 9:55. Stuknęłam dwa razy, a gdy usłyszałam ' proszę' weszłam do środka.
-Proszę nie pani usiądzie - powiedział i wskazał na krzesło.
-Proszę mi mówić Justyna.
-Dobrze, a więc Justyno chciałaby pani u nas pracować - na co pokiwałam głową- Wiem,że nie ma pani doświadczenia.. Ale widziałem też pani zdjęcia i moim zdaniem są naprawdę dobre - słuchałam go - Wydaje mi się, że możemy spróbować..
-Bardzo bym się cieszyła, a od kiedy? - zapytałam
-Dzisiaj chłopaki grają mecz o 14, jeżeli by pani..-spojrzałam karcąco- jeżeli byś chciała.. - uśmiechnełam się- to ..
-Pasuje..
-Także.. - wstał, to i ja również- mam nadzięję, że będzie nam się dobrze pracowalo- po czym podał mi ręke
-Mi również, Miłego dnia. - po tych słowach wstałam i podeszłam do drzwi.Otworzyłam je i mnie zamurowało, stał tam oparty o ścianę Kurać. Spokojnie Justyna to tylko przyjaciel. Opanuj emocje, zachowuj się. Podniósł głowę i nasz spjrzenia się skrzyżowały, uśmiechnął się do mnie, co dało mi nadzieje,że się nie obraził. Też lekko się do niego uśmiechnęłam.
-I jak? - zapytał.A ja postanowiłam trochę się pozrywać.Zrobiłam smutną minę i spojrzałam na swoje buty. - Nie dostałaś tej pracy?
Podniosłam głowę.
-Dostałam !! - pisnęłam i mocno go prztuliłam.
-To co idziemy to oblać? - zapytał
-Mecz ma cie przecież..
-Dopiero za 4 godziny.. no nie daj się prosić no ..
W końcu się zgodziłąm i poszliśmy do pobliskiej kawiarni.Złożyliśmy zamówienia.
-Justyna porozmawiajmy... - powiedział poważnie, czułam o czym chce rozmawiać, a tego bałam się najabardziej - rozmowy.
- Rozmawiamy przecież.. - powiedziałam i spojrzałam w okno.
-Ale o tym co się stało wczoraj,, no wiesz.. o tym.. że mnie pocałowałaś - Dobra, zabolało.
-Oh.. no sory bardzo, oddałeś pocałunek więc mi teraz nie mów - po tych słowach wyszłam z kawairni, wzięłam taksówkę i pojechałam do domu. Wkurzył mnie, jak by nie chciał mógł by się odsunąć czy coś, a nie teraz mi wypomina.
Wróciłąm do domu, ale nie na długo, bo Misiek na mecz, ja do pracy. Pojechaliśmy coś po 12, bo Michał musiał tak wcześniej.Gdy bylismy pod halą, Misiek poszedł do szatni, a ja na sale,żeby przygotować sprzęt. Modliłąm się w duch, żebym nie spotkała Bartka, nie miałam ochoty z nim gadać.
