Zamknęłam za sobą drzwi...
-Dzień dobry- zwróciłam się do Antigi. Spojrzałam zdezorientowana na Bartka, a później znów na trenra.
-Dzień dobry, usiądź proszę - zajełam wskazane miejsce- A więc pani Justyno, jest sprawa..
-Tak?-byłam lekko przerażona i zaskoczona..
-Spokojnie.. - powiedział Bartek i przesiadł się na krzesło obok mnie. Uśmiechnął się pocieszająco co odwazejmniłam, po czym mój wzrok znów powędrował na Stephane.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Okazało się, że zostałam tu zaproszona, dlatego,że Antiga chciał mi zaproponować pracę. Ale to nie byle jaką pracę.Zaproponował mi stanowisko "fotografa reprezentacji polski". Gdy tylko usłyszałam to zdanie, myślałam że oczy wyskoczą mi do orbit. No bo, przecież ja nie posiadam żadnego wykształcenia czy coś, a tu taka posada..
-Mogę dać pani czas, jednak prosiłbym o szybką odpowiedź. - zaczął- A więc- wstaliśmy- dziękuje za rozmowę i oby do zobaczenia.
-Do zobaczenia - powiedziałam, po czym uścisnełam podaną mi wcześniej dłoń od trenera.
Wyszłam z gabinetu, a tuż za mną Kuraś.Skierowałam się w stronę drzwi, czułam że Bartek idzie tuż za mną.
-Hej, usiądziemy? - zapytał.
-No jasne. - Doszlismy podeszliśmy pod ławkę. Usiadłam twarzą do chłopaka- Ej, a co ty tu wogóle robiłeś? I dlaczego niby ja? Boże, przecież ja nawet nie mam doświadczenia.. Ale super by było, no ale ja? Kurde, ja i reprezentacja Polski.. trochę to dziwne,,, niee to jest mega dziwne i..- nie dane mi było dokończyć bo Bartek wbił się w moje usta. A mój brzuch zaczął wirować. Oczywiście pogłębiłam pocałunek i cicho mruknęłam w jego usta. Po chwili się od siebie oddaliliśmy i Bartek oparł swoje czoło o moje.
-Musisz zdecydowanie mniej gadać. A propos to masz się zgodzić i nawet nie chce słyszeć nieczego innego, koniec kropka.
-Ejj.. nie gadam tak dużo.. chyba.. - zamyśliłam się co spotkało się ze śmiechem Kurasia.
-Wiesz, ja mam za niedługo trening.. - gdy to usłyszałam westchnełam głośno i zrobiłam minę zbitego psa. Stanełam koło Bartka. - podwieźć cię?
-Nie wiesz, pójde z buta, przecież to tylko z 15 km - powiedziałam z lekkim sakrazmem. Bartek się cicho zaśmiał. Przysunął mnie do siebie mocno i przytuleni ruszyliśmy w kierunku samochodu Bartka.
Kuraś dżentelmen otworzył mi drzwi, obkrążył samochód i zasiadł za kierownice. Za nim ruszyliśmy z miejsca, w oczy rzuciła mi się mała różowa szminka.. O ile mi wiadomo, Bartek takiej nie używa...
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
I następny ;>
Uwierzcie mi, gdy czytam wasze komentarze to uśmiech wkrada mi się na twarz i zabieram się do pisania. To jest mega motywujące.
Tak że co macie robić? Dokładnie. Komentujcie!!! :*
Kocham was moi drodzy czytelnicy! <33
