Bartek
Otwieram oczy..
Biały sufit..
Glowa boli niemiłosiernie..
Spoglądam wokoło..
Łożko..
Szpital..
-Dzień dobry,widzę że sie pan obudził?-zapytał, wchodzący pan w białym fartuchu i wąsach. Na piersi miał tabliczke z napisem 'Nowak'.
Nagle przypomina mi się wszystko...
Zakręt...
Cieżarówka...
Światła jadące na nas...
I Justyna... Matko, Justyna!
- Gdzie jest moja Justysia...? -zapytałem, czekając zniecierpliwiony. Ale doktor spojrzał na mnie smutbym wzrokiem..- gdzie kurwa jest moja Justyyysia??
-Spokojnie. Niestety ona poniosła wiecej obrażeń. Uderzyła z dużą siłą głową o jezdnie. I...
- Gdzie ona jest? - przerwałem mu
- Leży w sali 6, na drugim piętrze.
Gdy od razu to uslyszalem chciałem wstac,niestety ból przeszkodził mi i tylko głośno syknełem.
-Proszę się nie ruszać. Pan też doznał wielu poważnych urażeń...
- Ale ja muszę ją zobaczyć,muszę...
- No dobrze, jeżeli pan już tak chce, to zawołam pielegniarkę i zawiezie pana na wózku, dobrze?
Zgodziłem się. Po paru dłużących się minutach wreście nadjechał mój 'pojazd'. Z trudem przeniosłem się na wózek, i wyjechaliśmy na korytarz. Typowy szpital. Białe ściany, brzydki zapach...
Dojechaliśmy pod drzwi uchyliłem je, a za drzwiami ujrzałem leżącą Tyśke. Nie ruszała się, tylko była podłączączona pod respirator. Od razu w oczach pojawiły mi się świeczki. Dopiero pozniej zauwazyłem że koło jej łóżka siedzi Winiar. Cały blady..
-Bartek?- zapytał. Wtedy poprosiłem pielegniarke zeby zostawiła nas samych. -Ja.. Jak się czujesz?
Nie opowiedziałem tylko od razu podjechalem do Tyśki,wziąłem jej twarz i ugłaskałem. Poprawiłem jej poduszkę , po czym mocno złapałem ją za rękę i ją ucałowałem
-Może ja zostawie was samych...
Po tych słowach Winiar wyszedł.
-Przepraszam, to moja wina. Dlaczego byłem tak głupi i pojechałem ty mo torem?.. Przepraszam.. Przepraszam..przepraszam..
Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, dopóki nie otworzyły się drzwi. Był to doktor,który powiadomił mnie o zdrowiu Justynki i powiedział, żebym już wrócił bo tez potrzebuje odpoczynku.
...
Każdego dnia do niej przychodziłem. I tak przez najbliższy tydzień. A Tyśka sie jeszcze nie obudziła. Codziennie poprawiałem jej poduszke, trzymałem za rękę, i przepraszałem.
...
Kolejnego dnia, już na własnych siłach kierowałem się do Justysi. Otworzyłem drzwi, i standarowo poprawiłem poduszke i usiadłem obok na krzesełku. Wpatrywałem się tak w moją Justynke, gdy nagle.....
otworzyła oko... po chwili drugie...
Zmrużyła je pod wpływem światła..Od razu wstałem i pogładziłem po głowie...
-Csiii... Spokojnie.. Jesteś w szpitalu, mieliśmy wypadek...
-My..? Ki.. Kim ty jesteś?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Co o tym sądzicie? Komentujcie i opowiadajcie o swoich uczuciach. 🌻
Zachęcam też do zaglądniecia na profil hemmvo która zaczyna pisać książkę. Polecam 💓
Trzymajcie się, do następnego 😘😘
![](https://img.wattpad.com/cover/46763374-288-k15186.jpg)