23

697 35 14
                                    

                               Bartek

Otwieram oczy..

Biały sufit..

Glowa boli niemiłosiernie..

Spoglądam wokoło..

Łożko..

Szpital..

-Dzień dobry,widzę że sie pan obudził?-zapytał, wchodzący pan w białym fartuchu i wąsach. Na piersi miał tabliczke z napisem 'Nowak'.

Nagle przypomina mi się wszystko...

Zakręt...

Cieżarówka...

Światła jadące na nas...

I Justyna... Matko, Justyna!

- Gdzie jest moja Justysia...? -zapytałem, czekając zniecierpliwiony. Ale doktor spojrzał na mnie smutbym wzrokiem..- gdzie kurwa jest moja Justyyysia??

-Spokojnie. Niestety ona poniosła wiecej obrażeń. Uderzyła z dużą siłą głową o jezdnie. I...

- Gdzie ona jest? - przerwałem mu

- Leży w sali 6, na drugim piętrze.

Gdy od razu to uslyszalem chciałem wstac,niestety ból przeszkodził mi i tylko głośno syknełem.

-Proszę się nie ruszać. Pan też doznał wielu poważnych urażeń...

- Ale ja muszę ją zobaczyć,muszę...

- No dobrze, jeżeli pan już tak chce, to zawołam pielegniarkę i zawiezie pana na wózku, dobrze?

Zgodziłem się. Po paru dłużących się minutach wreście nadjechał mój 'pojazd'. Z trudem przeniosłem się na wózek, i wyjechaliśmy na korytarz. Typowy szpital. Białe ściany, brzydki zapach...

Dojechaliśmy pod drzwi uchyliłem je, a za drzwiami ujrzałem leżącą Tyśke. Nie ruszała się,  tylko była podłączączona pod respirator. Od razu w oczach pojawiły mi się świeczki. Dopiero pozniej zauwazyłem że koło jej łóżka siedzi Winiar. Cały blady..

-Bartek?- zapytał. Wtedy poprosiłem pielegniarke zeby zostawiła nas samych. -Ja.. Jak się czujesz?

Nie opowiedziałem tylko od razu podjechalem do Tyśki,wziąłem jej twarz i ugłaskałem. Poprawiłem jej poduszkę , po czym mocno złapałem ją za rękę i ją ucałowałem

-Może ja zostawie was samych...

Po tych słowach Winiar wyszedł.

-Przepraszam, to moja wina. Dlaczego byłem tak głupi i pojechałem ty mo torem?.. Przepraszam.. Przepraszam..przepraszam..

Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, dopóki nie otworzyły się drzwi. Był to doktor,który powiadomił mnie o zdrowiu Justynki i powiedział, żebym już wrócił bo tez potrzebuje odpoczynku.

...

Każdego dnia do niej przychodziłem. I tak przez najbliższy tydzień. A Tyśka sie jeszcze nie obudziła. Codziennie poprawiałem jej poduszke, trzymałem za rękę, i przepraszałem.

...

Kolejnego dnia,  już na własnych siłach kierowałem się do Justysi. Otworzyłem drzwi, i standarowo poprawiłem poduszke i usiadłem obok na krzesełku. Wpatrywałem się tak w moją Justynke, gdy nagle.....
otworzyła oko... po chwili drugie...
Zmrużyła je pod wpływem światła..

Od razu wstałem i pogładziłem po głowie...

-Csiii... Spokojnie.. Jesteś w szpitalu, mieliśmy wypadek...

-My..? Ki.. Kim ty jesteś?

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
 

Co o tym sądzicie? Komentujcie i opowiadajcie o swoich uczuciach. 🌻

Zachęcam też do zaglądniecia na profil hemmvo która zaczyna pisać książkę. Polecam 💓

Trzymajcie się, do następnego 😘😘

Volleyball  Bartosz KurekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz