Rozdział 3

168 25 5
                                    

   Dziś będę miała pierwszą lekcje z nową klasą, dostałam już plan:
       
        ¤ Godzina na zapoznanie się 
        ¤ Historia
        ¤ Wychowanie fizyczne
        ¤ Chemia 
        ¤ Fizyka
        ¤ Języki obce
 
   Przyznam, podobają mi się te przedmioty, nie mogę się doczekać. Mam nadzieje że Murphey będzie ze mną w grupie.  Co ja gadam? Nawet nie wiem czy nie jest chory! Nora ogarnij się.
         
            Tu nikt nie jest chory.

  - Zamknij się! - krzyknęłam, na moje nieszczęście dziewczyna która czasem mi coś przynosi przechodziła korytarzem. Teraz to już na pewno powiedzą że jest ze mną coś nie tak.
  - Coś się stało? - zapytała wyraźnie  zaniepokojona - Przyniosłam ci podręczniki i strój. Nazywam się Amelia, jestem tu uczniem.
  - Przepraszam za moje wrzaski, nic się  nie stało, naprawdę. Dzięki za wszystko, pewnie już wiesz jak mam na imię... Wszyscy tu wiedzą.
  - Tak Noro, jesteś wyjątkowa i dość sławna... tutaj. - odpowiedziała i wyszła bez dalszych wyjaśnień

   No świetnie. Dostałam w pakiecie podręczniki, czarny obcisły strój do ćwiczeń i kolejną osobę która uważa mnie za psychola. 
  
Vi siedziała na łóżku i płakała w    poduszkę, wszędzie leżały rozrzucone   zdjęcia. Nagle do jej pokoju wszedł jakiś chłopak, przytulił ją i zaczął przepraszać. Mówił jak bardzo ją kocha i że nie chciał skrzywdzić. Dopiero teraz poczułam jakby coś było nie tak, Victoria podniosła głowę... Jej blond włosy były zlepione krwią, wzdłuż brwi ciągnęła się potworna rana. Pocałowała bruneta i powiedziała że mu wybacza.

   Jak mogła mu wybaczyć?! Kto to jest? Ta szuja zraniła ją! Czemu mnie tam nie ma, tak bardzo chce jej pomóc a jeszcze bardziej chce zrobić jej "ukochanemu" krzywdę.

                On nie wiedział co robi,
                Kocha ją. Nie chce jej
                Skrzywdzić.

   Poszłam na zajęcia ciągle w szoku tak realną wizją. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. W pokoju nie było ławek tylko jeden wielki, czarny dywan, okna były otwarte mimo chłodu. Wszyscy siedzieli w kółku. Widziałam twarze blade jak śnieg i inne dziwne zjawiska.
  
  - Witaj Noro. Proszę usiądź z nami

   Usiadłam obok Murphey' a. Na szczęście był tam. Posłał do mnie uroczy uśmiech.

  - Już nie masz myśli samobójczych? A może znów cię uratuje? - zażartował
  - Skoro jesteśmy już wszyscy to może zaczniemy się przedstawiać. Kevin zacznij. - powiedziała Ann do chłopca po mojej prawej.
  - No to... Jestem Kevin mam 18 lat i chodzę tu już rok. Mam dziwne zdolności na przykład wywołuje ogień. Ludzie się mnie boją. Moja babcia mnie tu przysłała.
  - Kolej na mnie... Jestem Nora mam 17 lat a moje przekleństwo to wizję i głos  głowie, nie uważam że jestem chora psychicznie. Moi rodzice mnie nie kochają, moja rodzina mnie nienawidzi i twierdzą że zabiłam własną siostrę. Czy mogę już iść? - zapytałam zirytowana
 
    Wszyscy patrzyli na mnie jak na ducha  Murph ścisnął moją rękę i o dziwo odwzajemniłam uścisk. Byłam mu za to  wdzięczna. Oboje wyszliśmy.
  
  - Chcesz o tym porozmawiać? - powiedział
  - Chyba nie... dlaczego wszyscy tu wyglądali tak dziwnie? Albo kolorowe oczy, biała cera i znamiona, albo aura. Nie umiem tego wytłumaczyć, to jakby biło od nich światło.
  - Czy ktoś ci już mówił że jesteś wyjątkowa, a twoje dary to nie przekleństwo? Noro to nie jest świat o jakim myślisz. Słyszałaś na pewno legendy o różnych stworzeniach, istota magicznych. Tak?
  - Oczywiście ale przecież to tylko bajki.
  - W takim razie też jesteś bajką. I ja, Kev, Ann, Amelia i wszyscy w tym ośrodku.          
  - To kim jesteś?
  - Proszę nie bój się... Jestem Demonem.


Misiaczki  życzę wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Abyście czytali moje paskudne książki.
Następny rozdział już w 2016. ;) do zobaczenia ♡ w nowym roku też będzie kim jest Nora więc czekajcie

  

Jestem normalna (Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz