Rozdział 14

114 12 14
                                    

Wzywam cię. Ten którego
nienawidzisz... trybunał o pierwszej.

Ciekawość była silniejsza. Ubrałam się w strój do "brudnej roboty". Glany czarny kombinezon i płaszcz Śmierci. Szybowałam poprzez Irlandię. Widziałam duszę które do mnie przybędą. Nauczyłam się to spowalniać. Po minucie byłam już na miejscu. Bez skrupułów otworzyłam wrota i stanęłam w wyznaczonym punkcie.

- Witaj wysłanniczko mroku. Mamy dla ciebie zlecenie - poinformowali mnie chórem, znów poczułam ciarki na plecach. To miejsce jest okropne.
- Nie popieram trybunału i nie zamierzam w niczym uczestniczyć. To nie jest zadanie dla mnie. Z czystej ciekawości... na czym miałoby to polegać? - spytałam
- Masz przywołać demona. Ukrywa się pod postacią niemowlęcia. Jest zakazaną mieszanką. Bardzo niebezpieczny rodzaj.
- To tylko dziecko! Jesteście okrutni. - nie wiem dlaczego tak bardzo mi zależy. Oszukam ich.
- Zgadzam się. Dla własnego spokoju. Mniej zabitych, wolne popołudnia. Gdzie je znaleźć? - to dobra decyzja. Ukryje biedaka.
- Jest od niedawna w rodzinie zastępczej... w San Francisco. Nie trać czasu. Jeszcze go nie nazwali, a jak wiesz, imię ma wielką moc Noro. Leć.

Zaopiekuj się moim synem. Nie
Zasługuje na taki los.

Obiecuje. - pomyślałam. Musze po drodze zabrać Damona i trochę rzeczy. Poinformuje siostrę że w Podziemiach będzie żywy obiekt. W co ja się wpakowałam?

- Vi?
- Nora?! Co ty... - jak zwykle nie pozwalam kończyć
- Mieszkałaś w San Francisco, tak? - pytam
- Tak ale, nie to żebym się nie cieszyła... dlaczego do mnie dzwonisz?
- Jedziemy na wycieczkę! - zachichotałam
- Po co kochanie? - odparła zdziwiona moim zachowaniem
- Adoptujemy dzidziusia! - przesłodziłam
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją ponurą, wredną przyjaciółką?
- Jedziesz?
- Jadę.

Nie wierzę że to robie. Spakowana w worek marynarski weszłam do Pałacu Su.

- Pożyczam Damona. - oznajmiłam i jak gdyby nigdy nic kazałam mu za sobą podążać. Mówiłam już jak bardzo lubię zaskakiwać? Wsiadłam na "Głos" i zmieniłam mojego przyjaciela w kolejny tatuaż. Rzuciłam się w kierunku domu Victorii. Stała pod białą marmurową willą. Jej posiadłość jest piękna i ogromna.

- Wisiądaj mała. - udałam żargon motocyklisty.

Jestem ci bardzo wdzięczny.
Zrozumiesz jak zobaczysz.

Kochane demonki! Pisze krótko bo udało mi się zatrzymać czas w tygodniu! W weekend będzie długi ;) mam nadzieje że się podoba. Kim jest dziecko? Jak myślicie. Odpowiedzi w komach. Jak ktoś zgadnie to będzie dedyk! ♡♡♡
PS. Dominika jesteś wykluczona z konkurencji - moja przyjaciółka

Jestem normalna (Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz