12

5.4K 269 0
                                    


Uchyliła powieki. Przez jej talię była przerzucona jakaś ręką, której dłoń spoczywała na jej piersi, a w pośladki wbijała jej się czyjaś poranna erekcja. Zmarszczyła brwi zastanowiając się co jest grane, gdy zdała sobie sprawę, co się wczoraj stało. Natychmiast zrzuciła dłoń Wermana z swojej piersi. Tamten ziewnął i mocniej objął ją w pasie.
W tym momencie drzwi się otworzyły, a w nich stanął uśmiechnięty blondynek.
- Wszędzie was szukałem - powiedział z udawanym wyrzutem. Wskoczył na łóżko rozdzielając Minn i Toma.
- Ciocia Wendy dzwoniła i mówiła, że przyjdzie - powiedział, układając się wygodnie.
- Za ile? - zapytała Minevra.
- Nie wiem - odpowiedział Teddy - mamo, a z tatą też zaprzyjaźnisz się tak jak z Jonem?
- Co? - Minny popatrzyła szerokimi oczami na syna, a Tom się uśmiechnął wyzywająco - Nie, oczywiście, że nie!
- To dlaczego razem śpicie jak ty i Jon? - zapytał mały.
- Bo twój ojciec jest bardzo uparty - odpowiedziała Minny, policzki miała zarumienione.
- Tato, a ty dlaczego byłeś na gazecie? - Znów zapytał Teddy.
- Bo dostałem coś dużego w prezencie od swojego taty - odparł Werman. Wciąż nie mógł się przyzwyczaić, że maluch mówi do niego "tato".
- Mamo! Mamo! Tata też ma tatę, to znaczy, że będę miał drugiego dziadka Grega? - zapytał Teddy, a Minn się zaśmiała.
- Raczej dziadka Harolda i babcię też - powiedziała. Teddy zaczął skakać po łóżku.
Tom patrzył na chłopczyka i zastanawiał się jak taki cudowny malec może mieć z nim cokolwiek wspólnego. Złapał chłopca i zaczął go łaskotać. Gdy usłyszał szczery śmiech Minevry zrobiło mu się ciepło na sercu. Chociaż Minny już żałowała i jeszcze wiele razy żałować będzie, że powiedziała Wermanowi o Teddy'm, jednak w takich chwilach jak ta była szczęśliwa, że jednak to zrobiła.
- Mamo! Mamo! - krzyczał przez śmiech chłopczyk. Minny zaczęła łaskotać Toma, czym ten się zdziwił. Zaczął się szczerze śmiać i Minevra stwierdziła, że jego śmiech był piękny. Głęboki oraz dźwięczny. Pierwszy raz go słyszała i poczuła się radosna wiedząc, że to ona wywołała śmiech u tego zimnego mężczyzny.
Gdy powoli się uspakajali Teddy nagle pisnął, Minny podskoczyła przestraszona.
- Tato, tato, chodź muszę ci coś pokazać! - Krzyknął chłopiec, ściągając Wermana z łóżka, za rękę. Tom wstał, a Minny dopiero teraz zauważyła, że spał tylko w bokserkach. Znowu mogła podziwiać jego idealne ciało. Co jak co, ale Werman był zabójczo przystojny. Ona również wstała. Na stopy założyła swoje ulubione różowe kapcie w kształcie głowy jakiegoś potwora. Włosy spięła w niedbałego koka i poszła przygotować śniadanie.
Gdy mięszała składniki na naleśniki z pokoju Teddy'ego wyszedł Werman, z jakąś kartką w dłoni. Podszedł do kanapy na której zostawił rzeczy i założył jeans'y. Następnie przeszedł do kuchni oraz zajrzał przez ramię Minny, zobaczyć co robi.
- Widziałaś co narysował? - zapytał blondyn opierając się o blat obok niej.
- Nie, pokaż - odparła, wlewając na patelnie masę na pierwszy placek. Werman pokazał jej kartkę którą trzymał w dłoni. Był to rysunek dziecka, zresztą bardzo często spotykany w rozbitych rodzinach. Przedstawiał trzy patyczaste postacie w serduszku i kilka innych uśmiechniętych twarzy poza nim. W czerwonym kształcie była jak przypuszczała ruda kobieta, mężczyzna i dziecko.
- To jesteś ty, to ja, a to Teddy, a tu twoja rodzina - powiedział Tom, wskazując na postacie i twarze.
- On chce mieć normalną rodzinę, często będzie rysować takie rzeczy - odpowiedziała - poza tym ja też pragnę stworzyć dla niego normalną rodzinę.
- Fray, z tobą nie można stworzyć normalnej rodziny, jesteś zbyt nieznośna - powiedział, z kpiną w oczach. Minny popatrzyła na niego z grymasem.
- Powiedział, arogancki idiota - powiedziała.
- Nieziemsko przystojny, arogancki idiota - poprawił ją, na co przewróciła oczami. Co jak co, ale był on naprawdę przystojny.
Właśnie ze swojego pokoju wyszedł Teddy. Ubraną miał swoją ulubioną koszulkę, a w dłoniach niósł spodenki.
- O nie, kochanie jest zima, krótkie spodenki odpadają - powiedziała Minevra. Pozwalała synowi samemu wybierać ubrania, to go usamodzielniało. Chociaż Teddy jak na swój wiek, był samodzielny. Minny zdawała sobie sprawę, że to przez to, iż często zostawał z różnymi ludźmi, podczas gdy ona albo studiowała, albo pracowała. Teodor musiał sobie jakoś radzić.
- Ale mamo! - Teddy był oburzony.
- Ted, nie ma mowy jest zima - powiedziała, gdy przekręcała naleśnika. Chłopiec tupnął nogą.
- Teddy chodź, ja pomogę ci coś ubrać - powiedział Tom, trochę cieplejszym głosem niż zwykle.
- Dobra! - Wykrzyknął i pociągnął Wermana do swojego pokoju. Minevra zaśmiała się pod nosem. Specjalnie wzięła wolne na ten dzień.
Usłyszała dzwonek do drzwi.
- Aha, to teraz dopiero będzie - szepnęła do siebie, odstawiając patelnie, bo już skończyła smażyć naleśniki. Wiedziała, że w drzwiach zastanie Wendy, dlatego się nie śpieszyła. Wolnym krokiem podeszła do nich.
Przekręciła zamek i otworzyła szeroko dębowe wrota*. Jej przyjaciółka wparowała do środka.
- I co? Jak? Powiedziałaś mu? Jak zareagował? Wkurzył się? - Wendy zaatakowała serią pytań.
- Mi też miło cię widzieć, Wendy - powiedziała Minn. Wróciła do kuchni, a za nią podążyła czarnoskóra.
- Zlituj się i powiedz mi coś! - gorączkowała się Wendy. Minevra uśmiechnęła się pod nosem, jej przyjaciółka była strasznie niecierpliwa. Podczas ciąży cały czas się irytowała dlaczego musi to tyle trwać, że 9 miesięcy to za długo!
- Co mam ci powiedzieć? No przekazałam mu, że Teddy to jego syn - odpowiedziała Minny.
- I co jak na zareagował? - zapytała Wendy. W tym momencie Werman wyniósł Teddy'ego, robiąc z nim samolot.
- Właśnie tak - zaśmiała się Minn, gdy czarnoskórej opadła szczęka.
- Boże, mam nadzieję, że tym razem się zabezpieczyliście - powiedziała Wendy.
- Przed czym? - zapytał chłopiec.
- Smile, nie zapędzaj się - powiedział Tom z chłodem w szarych tęczówkach.
- Już nie długo Smile - odpowiedziała czarnoskóra, uśmiechając się łobuzersko.
- Czyżbyście zdecydowali się na ślub? - zapytała ruda.
- Może, w sumie to dobrze się składa, że jesteście ze sobą, co prawda myślałam, że potrzebujesz trochę czasu po Jonie, ale co tam, przyjdźcie w środę do nas na kolację o siedemnastej. To ja już będę leciała, bay! - I już jej nie było. Minn i Tom stali w osłupieniu. Ich przyjaciółka to wariatka.
- Fray, myślę, że trzeba Chrisa odwieść od tego ślubu - powiedział poważnie Werman. Minny parsknęła śmiechem. Tom spojrzał na nią, uśmiechała się słodko. Znaczy dla niego. Ona raczej uśmiechnęła się z drwiną.
- Werman, nie zapędzaj się, to moja przyjaciółka - odparła, a tym razem to jego usta rozciągnęły się w grymasie kpiny.
- Obie, do siebie pasujecie, jesteście nieznośne i ześwirowane - powiedział. Policzki Minny nabrały czerwonego odcienia, a krew wrzała. Tylko on tak szybko potrafił ją zdenerwować.
Za to on kochał widzieć jak ona czerwienieje. Wprost uwielbiał ją wkurzać. Bardzo przypominała mu wtedy tą narwaną dziewczynę ze szkoły.
Zacisnęła usta w wąską kreskę. Nie pozwoli mu tak się poniżać, wystarczy jej, te kilka lat podczas chodzenia do szkoły.
- Za to ty z nikim nie możesz znaleźć wspólnego języka, jesteś zbyt wredny i narcystyczny by znaleźć bratnią duszę - odparła. Tom tylko uniósł brwi.
- I to mnie czyni jedynym w swoim rodzaju - powiedział, a ruda parsknięła śmiechem.
Mówił to tak jakby nic nie robiło na nim wrażenia. Oczywiście on jak i ona dobrze wiedzieli, że Werman zna swoją wartość i doskonale wie jak działa na inne osoby.
Minevra rozejrzała się za swoim synem, który ze zmarszczonymi brwiami przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Co to znaczy bratnia dusza? - zapytał.
- To jest taka osoba z którą masz mnóstwo tematów do rozmów i z którą uwielbiasz spędzać czas - odpowiedziała Minny. Teddy zmarszczył nosek, chyba chciał o coś jeszcze zapytać, ale jego rodzice przeszli do kuchni za zapachem pysznych naleśników. Wszyscy byli głodni.
- Chodźcie na śniadanie - powiedziała Minny. Postawiła na stole trzy talerze, syrop klonowy, dżem oraz słodkie placki.
Werman wziął dwa naleśniki i polał je syropem klonowym. Minny zjadła z dżemem. Teddy'emu zrobiła jego ulubione z syropem klonowym. Jakie to zabawne, że Tom i ich syn mają podobne smaki. Minny bała się, jakie jeszcze podobieństwa może zauważyć u nich. Błagała Boga, by Teddy tylko nie okazał się taki jak Tom. Samolubny i rozpieszczony.
- Co masz ochotę dziś robić Teddy? - zapytał Tom. Teddy podniósł na niego wzrok.
- Pójść na sanki - odpowiedział chłopiec.
- A więc pojdziemy na sanki - powiedział Werman, posyłając synowi uśmiech. Chciał poznać malucha. Chciał być częścią jego życia.
- Ale moje sanki są zepsute - odparł Teddy. Minn uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie sytuację, gdy saneczki się zepsuły. Bliźniaki wzięli Teda na górkę obok ich domu. Wpadli na genialny pomysł by zjechać wszyscy razem. We trójkę wsiedli na drewniane sanki Teddy'ego i zjechali. Oczywiście pół drogi pokonali turlając się. Simon skręcił wtedy kostkę i dopiero dwa tygodnie temu mógł zdjąć gips.
Werman uśmiechnął się.
- To żaden problem dostaniesz nowe - powiedział starszy blondyn. Teddy uśmiechnął się szeroko słysząc swojego tatę. Tom już zyskał jego sympatię bawiąc się z nim. Oczywiście tata Teodora potrafił być śmieszny, czym chłopiec już się przekonał. A teraz jeszcze da Teddy'emu to co sobie tylko wymarzy.
- Nie powineneś go rozpieszczać, niedługo będzie gwiazdka a później będzie miał urodziny, w głowie mu się poprzewraca od twoich prezentów - powiedziała Minn, miała mu kupić nowe sanki na święta.
- Nie pouczaj mnie Fray, należy nam się rekompensata, za to, że raczyłaś nas sobie przedstawić po 3 latach - powiedział Werman. Na jego ustach gościł delikatny uśmiech, ale oczy pozostawały zimne i obojętne. Minn westchnęła.
Wstała od stołu. Do zlewu włożyła naczynia i ruszyła przebrać się. Z szafy wyjęła czarne rurki oraz gruby czerwony sweter. Ubrała się, po czym wróciła do salonu. Werman również się ubrał. Minevra zabrała jeszcze beżową torbę. Werman pomógł założyć Teddy'emu kurtkę, czapkę i szalik. Sam również założył swój czarny płaszcz. W oczy Minevry rzuciła się bladość jego skóry. Ona sama miała beżowy płaszcz i kozaki.
Po wyjściu z mieszkania Minevry, ruszyli na zewnątrz. Ulubiony samochód Wermana stał przed samym wejściem do jej domu.
- Dajcie mi 10 minut, pojadę po jakiś fotelik - powiedział Tom. Minevra przewróciła oczami, mógł wcześniej pojechać, a nie kazać im czekać. Tom odjechał. Ruda rozejrzała się do okoła, wszędzie był śnieg. Małe białe płatki spadały z nieba.
- Mamo, dlaczego raz jest ciepło, a raz zimno? - zapytał Teddy.
- Rok jest podzielony na cztery pory roku: zimę, wiosnę, lato i jesień. Teraz mamy zimę bo pada śnieg - powiedziała Minny. Nie bardzo wiedziała jak ma wytłumaczyć małemu chłopczykowi, że żyją w takim klimacie, tak by zrozumiał.
- A dlaczego śnieg pada w zimę, a nie lato? - zapytał chłopiec.
- Tak po prostu jest - odpowiedziała. W tym momencie wrócił Werman. Na tylnim siedzeniu był już zamontowany fotelik. Gdy Minny pomagała Teddy'emu wsiąść do auta, wyczuła delikatną tkaninę na siedzeniu. Musiał być drogi. Ona sama zajęła przednie miejsce.
- Jak drogi był fotelik? - zapytała, zapinając pas bezpieczeństwa.
- Najlepszy i najbezpieczniejszy - odpowiedział - mój syn zasługuje na to co najlepsze.
- Nie rozpieszczaj go za bardzo, Werman - powiedziała Minevra - nie chcę by był taki jak ty.
Nie pokazał, że go uraziła. "nie chcę by był taki jak ty", cóż za beszczelność! Mimowolnie zacinął mocniej palce na kierownicy, jednak na jego twarzy dalej gościła maska obojętności.
- Zastanowiłaś się nad świętami? - zapytał się Tom.
- Spędzamy je u moich dziadków - powiedziała stanowczo.
- Fray, nie psuj mi humoru, masz się pojawić tylko w jeden wieczór z Teddy'm na bankiecie - odpowiedział.
- Tylko na balu? - zapytała ruda, dla pewności. Werman był nieprzewidywalny.
- Tak - powiedział. Zjechał nagle na chwilę na pobocze i wyciągnął z kieszeni portfel. A następnie jedną z kilku kart kredytowych. On chyba nie zamierzał...
- Fray, masz wyglądać ładnie - powiedział, podając jej kartę.
- Nie mogę tego przyjąć - odparła, kręcąc głową. Nie mogła tego przyjąć.
- Masz dostęp do 1/3 moich pieniędzy, masz kupić sobie coś ładnego na bankiet u moich rodziców, matka mojego syna musi się godnie reprezentować nawet jeżeli nie należy do tych kręgów. Resztę masz jako alimenty na syna - powiedział. Z tego wynikało, że na tej karcie było mnóstwo pieniędzy. Kwota zapewne przyprawiła by ją o zawrót głowy.
- Werman, dobrze się czujesz? - zapytała, nie do końca wiedząc jak ma rozumieć jego gest.
- Będę uczestniczył w wychowaniu mojego syna, lecz chcę by żył jak na Wermana przystało - odparł.
- Ja... Nie... Nie mogę, wolę, żebyś pieniądze na syna przekazywał mi co miesiąc osobiście - wyjąkała Minny. Jej policzki były delikatnie czerwone z zażenowania.
- Dobrze, to z tej karty kup sobie jakąś drogą sukienkę, zaszalej i wydaj trochę pieniędzy, Fray masz wyglądać zabójczo tak by wszystkim opadły szczęki i każdy zobaczył dlaczego poszedłem z tobą do łóżka - powiedział Werman. W jego oczach nie było nic oprócz obojętności i chłodu. Minny nie bardzo wiedząc co robi przyjęła kartę kredytową.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz