19

4.4K 235 1
                                    

Przez grube ciemno zielone zasłony do pokoju Thomas'a Wermana wlało się światło poranka, budząc rudą kobietę zaplątaną w kołdrę. Minny przyciągnęła się jak kotka, po czym usiadła. Miała na sobie koszulkę Toma i była rozczochrana. Przejechała dłońmi po satynowej pościeli, a następnie spojrzała na puste miejsce obok. Wstała i założyła szarą bluzę Wermana, która była przewieszona przez kanapę, znajdującą się po prawej stronie obok wielkiego regału z książkami. Spojrzała na tytuły. Same klasyki. Wyciągnęła "Romeo i Julie" sztuka była w skórzanej okładce, a gdy spojrzała na pierwszą stronę, zaniemówiła. To było jedno z najstarszych wydań. Nie chcąc zepsuć drogocennej książki, odłożyła ją szybko spowrotem. Już sobie wyobraziła jak Werman z niej drwi, że bała się wziąć do dłoni tak cennej rzeczy.
Ziewnęła i wyszła z pokoju. Korytarzem skierowała się na dół. Zeszła do salonu z kuchnią. W szafce znalazła jakąś gumkę recepturke, którą związała włosy. Otworzyła wypełnioną po brzegi lodówkę. Wyjęła składniki na placki bananowe i je przygotowała. W między czasie włączyła muzykę. Zaczęła kręcić tyłkiem w rytm muzyki oraz fałszować. Przerzucała kolejne placki, gdy drzwi się otworzyły. Wszedł przez nie Tom. Widać było, że nie ma najlepszego humoru. Jego niebieskie oczy rzucały na wszystko chłodne spojrzenia, dopóki nie zobaczył tańczącej Minevry. Ona nie usłyszała jak wszedł i dalej odstawiała swoje przedstawienie.
- We are Golden! - fałszowała ruda.
- Co jak co ale ty ze złota nie jesteś - sarknął z drwiącym uśmiechem. Podskoczyła w miejscu na dźwięk jego głosu i odwróciła się, z łopatką gotową do uderzenia kogoś w głowę.
- No tak, nie każdy ma tyle pieniędzy co Werman - prychnęła, wracając do smażenia placków - gdzie byłeś?
- Bo pomyślę, że się i mnie martwisz - zadrwił. Oparł się o blat obok niej. Ona zmierzyła go oceniającym wzrokiem - musiałem załatwić kilka spraw.
- W Boże Narodzenie? - Minny uniosła brwi.
- Pewne sprawy nie mogą czekać - powiedział. Widząc jego twarz już wiedziała co zrobił.
- Pojechałeś do swoich rodziców? - zapytała, odkładając patelnie. Popatrzyła prosto w te oczy. Niemal mogła zliczyć wszystkie szare plamki w jego tęczówce.
- Tak - powiedział zimno.
- Po co? - zapytała.
- Nikt nie będzie mi mówił co robić, ani ciebie obrażać - powiedział, a Minn prychnęła słysząc drugą część jego wypowiedzi - z wyjątkiem mnie oczywiście.
- Werman, ja nie chcę mieć problemów - powiedziała.
- I nie będziesz mieć bo o to zadbam - powiedział Werman. Minny popatrzyła na niego. Był całkowicie poważny. Zastanowiła się nad tym jak bardzo zmienił się ten blondyn. Nie zachowywał się jak zimny drań, przynajmniej dla niej. Spojrzała w jego oczy, wyrażające przekonanie oraz chłodny dystans. A może mogliby spróbować. Wiedziała, że byłoby to trudne po tych wszystkich wyzwiskach, ale może warto?
- Co ty się tak o mnie troszczysz? - zapytała, marszcząc nos. On za to otworzył usta i je zamknął. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział co powiedzieć. Z opresji wyratował go Teddy. Schodził po schodach w piżamie trąc oczka.
- Mamo daj ama - powiedział - proszę.
- Wyspałeś się smyku? - zapytała Minevra.
Postawiła na stole talerz z plackami i dzbanek z herbatą. Tom zajął miejsce obok Teda, który właśnie ziewnął jak smok. Werman szturchnął synka w nos, na co ten zachichotał.
- Tak mamo, tata mi zrobił taki pokój, że padniesz - powiedział podniecony Teddy.
- Mmm czego ja się dowiaduje, już masz tu swój pokój? No to pokażesz mi po śniadaniu - powiedziała, siadając do stołu. Wszyscy zabrali się za jedzenie. Minny zjadła placki z dżemem truskawkowym. Wszystko co było Wermana wydawało się takie drogie i wysokiej jakości. Krzesło na którym siedziała było miękkie, a dżem smakował jak swojski tylko, że lepszy.
- Trochę mnie dziwi, że nie masz służby Werman - mruknęła.
- Mam gosposie, przychodzi codziennie po południu i sprząta oraz robi mi obiad - odpowiedział.
Po skończonym śniadaniu, Tom włożył naczynia do zmywarki, a Teddy zaciągnął mamę do swojego pokoju na piętrze. Minny zaniemówiła wchodząc do pomieszczenia. Ściany wytapetowane były w trybuny pełne ludzi. Na środku pokoju pod oknem stało łóżko w kształcie czerwonego samochody. Dywan pokrywały drogi i wszędzie było pełno zabawek. W jednym kącie stał garaż na dużą terenówke w której mógłby jeździć Teddy. Obok tego stała półka z plastikowymi narzędziami. Wszystko chodziło na baterie. Obok tego znajdowała się wielka półka z różnymi zabawkami. Były samochody, figurki super bohaterów, klocki i puzzle. Po drugiej stronie łóżka znajdowała się kanapa zrobiona z tylnej kanapy jakiegoś starego auta. Nad nią wisiała półka z książkami. A obok była lampka. Dalej była duża szafa i drzwi.
- Rzeczywiście, super tu masz - powiedziała oniemiała. Zastanowiła się ile to musiało kosztować. Na ścianach wisiały jeszcze ramki na zdjęcia. Na razie były puste. Teddy ciągnął ją za rękę i pokazywał każdą zabawkę.
- Zobacz, a ten chodzi - mówił, wskazując na robota na baterie.
- O kurcze - zachwycała się Minevra odnotowując w pamięci, że musi porozmawiać z Wermanem. Nie chciała by Teddy był rozpieszczonym chłopcem. Jej mały synek mógłby się stać taki jak wszyscy z rodziny Werman. Oczywiście jak każda matka chciała dla Teodora jak najlepiej, ale dobrze wiedziała jak kończy się coś takiego. Dodatkowo bała się. Choć sama nie chciała się przyznać bała się, że Teddy będzie wolał Toma niż ją.
Chwilę później zeszła na dół do kuchni zrobić sobie herbaty. Zaraz będą jechać, jeszcze musieli wstąpić do jej mieszkania. Nastawiła czajnik wody i czekała, aż się zagotuje. Minn zastanowiła się, gdzie podział się Tom. Usłyszała dzwonek do drzwi. Werman wyszedł z jakiegoś pokoju. Spojrzał przez wizjer i otworzył drzwi. Stała tam starsza niska kobieta z lekkim garbem. Miała brązowe włosy przyprószone siwizną. Niebieskie oczy były jakby zmęczone życiem, chociaż pozostawały czujne.
- Witaj Jane - powiedział Tom - trzeba posprzątać, ale obiadu nie musisz robić, zjem gdzie indziej.
- Oczywiście panie Werman - odpowiedziała Jane. Weszła do kuchni. Minny która wciąż miała na sobie tylko rzeczy Toma delikatnie się zarumieniła.
- Dzieńdobry, jestem Minny Fray - przedstawiła się, wyciągając dłoń do kobiety. Jane popatrzyła na nią, później zerknęła na Toma, który delikatnie kiwnął głową. Kobieta uśmiechnęła się ciepło do Minny i uścisnęła jej dłoń.
- Jane Waters - powiedziała - bardzo mi miło, rzadko Tom przedstawia mi swoje dziewczyny.
- Ja nie jestem jego dziewczyną - zaprzeczyła Minn od razu. Kobieta tylko się uśmiechnęła i zalała herbatę. Wepchnęła kubek w dłoń Minevry.
- Za 15 minut jedziemy - poinformował Tom dając jej swoje dresy.
- No dzięki za informacje - mruknęła ruda i poszła do łazienki. Założyła dresy w których dosłownie pływała. Nogawki były za długie, a w pasie za szerokie. Później ubrała Teodora, w ubrania które dostał od Toma.
Chwilę później byli gotowi i już pakowali się do samochodu. Najpierw pojechali do mieszkania gdzie Minny przebrała się w rurki i sweter. Nie przyznała się, ale specjalnie zostawiła ubrania Toma u siebie. Jakby co blondyn ma u niej swoje rzeczy gdyby znów chciał tam spać. Później ruszyli juz w drogę do domu dziadków Fray.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz