17

4.4K 252 2
                                    


Wrzucała do torby wszystkie potrzebne na tamten dzień rzeczy zaczynając od jej sukienki, kosmetyków, kończąc na małym garniturze Teddy'ego. Blondynek razem z wujkami oglądał bajki, gdy pod dom zajechało czarne bmw.
- To chyba jakaś kpina, miała przyjechać Wendy - powiedziała Minny, wyglądając przez okno.
- Minn, kto to jest? - zapytała Tessa, która właśnie jadła śniadanie.
- To jest tata Teda - odpowiedziała Minevra. Tom właśnie wysiadł z auta. Poprawił swój płaszcz i ruszył w stronę domu.
- Teddy tata przyjechał! - krzyknęła Minn, dobrze wiedząc jakie zamieszanie to wywoła. Ciotka Paula od razu pojawiła się przy oknie. Babcia Mary poprawiła fartuch i zaczęła kręcić się w kółko. Polly i Greg spojrzeli na siebie szukając wsparcia w sobie nawzajem. Bliźniacy dalej oglądali bajki, chociaż Teddy już jakiś czas temu pobiegł do drzwi frontowych, czekają aż się otworzą. Minny podążyła za synkiem. Obok niej zjawił się Bash, uśmiechając się pokrzepiająco.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Minn podeszła do nich i otworzyła je. Nagle w wiatrołapie znaleźli się wszyscy.
- A już myślałam, że będzie tak pięknie i zobaczę cię dopiero wieczorem - powiedziała Minn na przywitanie.
- Mi też miło cię widzieć, Fray - odparł - również ubolewam nad tym faktem.
- Miała być Wendy - powiedziała.
- Skylar dostała silnej kolki i musieli jechać do szpitala - odpowiedział - Fray, ja rozumiem, że mnie nienawidzisz, ale nawet ty nie byłabyś zdolna do morderstwa takiego cuda.
- Co? - Minevra nie zrozumiała.
- Zamarzam - powiedział, lecz na jego twarzy pojawił się ten kpiący uśmieszek. Przepuściła go, żeby wszedł. Zdziwił się trochę widząc tyle osób. Ściągnął skórzane rękawiczki, a w tym momencie w tego ramiona wskoczył Teddy.
- Tata! - krzyknął - zostaniesz prawda?
- Na jeden dzień to ja was zabieram - odpowiedział.
W tym momencie jakby Bash się obudził.
- Witaj w skromnych progach naszych dziadków, jestem Sebastian - powiedział podając Tomowi dłoń, którą tamten potrząsnął. Oczywiście jak zwykle w oczach Wermana był chłód.
- Thomas Werman - odparł blondyn. Teraz dopiero było. Oczy Tess zabłyszczały z podniecenia, a Pauli rozszerzyły się z przerażenia. Babcia Mary musiała podeprzeć się na dziadku, bo by upadła. A dziadek oglądał twarze wszystkich Fray'ów, którzy mieli rozbawienie na twarzy.
- Teresa - przedstawiła się Tess.
- Tom - odparł. Później wujek Gilbert przedstawił siebie i żonę.
- A teraz Werman, poznaj moich dziadków - powiedziała Minn, odwracając go w kierunku starszego małżeństwa - To babcia Mary Fray, a to dziadek Charles.
- Miło mi, Thomas - odparł Tom, całując babcię w dłoń. Mary zachichotała.
- Jaki młody dżentelmen - odparła. Minny przewróciła oczami. No jasne teraz będą się mu podlizywać. Babcia zaproponowała mu zupę, którą ten z chęcią zjadł.
Siedzieli przy stole i powoli dochodziła piętnasta.
- Werman nie chcę nic mówić, ale jak zaraz nie pojedziemy to Wendy nie zdąży - powiedziała.
- Fray, jedziemy z tąd, Wendy dalej jest w szpitalu i niewiadomo czy zdąży na przyjęcie - odparł Werman.
- Dzięki, że mnie uprzedziłeś - warknęła i wstała od stołu. Żeby zdążyć na przyjęcie musieli wyjechać koło siedemnastej, a ona jeszcze musiała się skonsultować.
- Tess, Kate, mamo, ciociu Paulu! - krzyknęła, gdy wszystkie kobiety pojawiły się obok niej, zaprowadziła je do swojego pokoju i pokazała sukienke - trzeba mnie przygotować na bal.
- Chyba mam pomysł na makijaż - powiedziała Teresa, która interesowała się kosmetyką.
- Na to liczyłam Tess - powiedziała Minn z uśmiechem.
- No a my cię uczeszemy - mruknęła Kate, sadzając ją na krześle. Od razu Polly wzięła szczotkę w dłoń i zaczęła rozczesywać rude loki córki.
- Jak się poznaliście z Tomem? - zapytała Paula.
- W szkole - odpowiedziała Minn, krzywiąc się na wspomnienie ich pierwszej rozmowy.
- Wy chyba się nie lubicie - powiedziała Tessa.
- Gratuluję spostrzegawczości - odparła ruda.
- To jak pojawił się Teddy? - zapytała ciocia Paula.
- A co to przesłuchanie? - zapytała Minn, otwierając oczy, które zamknęła podczas gdy Teresa je malowała.
- Zwykła ciekawość - powiedziała Tess, znów przekręcając głowe rudej w swoją stronę.
- Jak ty rozczesujesz te włosy? - zapytała Kate, która przejęła szczotke.
- Na Wermana - odparła Minn.
- Czyli? - zapytała blondynka.
- Po chamsku - odpowiedziała z uśmiechem. Polly wraz z Kate parsknęły śmiechem. Jednak Paula i Tessa nie wiedziały o co chodzi.
Po niecałej godzinie Minny była gotowa. Wyglądała ślicznie. Sukienka doskonale leżała na niej, optycznie powiększając jej piersi. Na nogach miała śliczne pudrowo różowe szpilki. Włosy miała spięte tak, że krótsze pasma z przodu okalały jej twarz. Przejechała dłonią po gładkim policzku. Teresa spisała się na medal, robiąc jej delikatny makijaż, w którym wyglądała naturalnie i kobieco. Wzrok przyciągały usta w jaskrawym różowym kolorze. Do drzwi jej pokoju zapukał Bash, który zajmował się ubieraniem Teddy'ego.
- Proszę - powiedziała Minn, nie odwracając wzroku od lustra. Sebastian po cichu wszedł.
- Minny wyglądasz... Olśniewająco - powiedział. Minevra spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję - odpowiedziała - Teddy gotowy?
- Tak, przyniosłem ci coś - powiedział. Wyciągnął dłoń w której trzymał małe czarne pudełeczko - miałem ci to dać na boże narodzenie, ale skoro jest taka okazja to może ci się przydać.
Minny ciekawa otworzyła pudełeczko i zaniemówiła widząc bransoletke ze srebra. Był to delikatny łańcuszek z jednym małym diamencikiem w kształcie kuleczki.
- Boże, Bash, jaka śliczna - powiedziała, rzucając mu się na szyję. Odwzajemnił uścisk.
- Tak właśnie myślałem, że ci się spodoba - powiedział.
- Pomożesz mi? - zapytała. Chciała założyć prezent na dzisiejsze przyjęcie. On ujął delikatnie łańcuszek w palce i zapiął go na nadgarstku Minevry.
- Jest taki śliczny, dziękuję Sebastianie - powiedziała. Stanęła na palcach i musnęła jego policzek.
- Ależ proszę Minevro - powiedział - chodźmy czekają na nas.
- Czekaj - powiedziała - masz na policzku moją szminke.
Starła mu różowe ślady i ruszyli na dół. Cała rodzina wraz z Tomem który zdążył się przebrać, odwrócili się w ich stronę. Blondyn miał kolejny garnitur szyty na miarę, tym razem całkowicie czarny. Pod marynarką miał białą koszulę i czarną muche. Jego usta lekko się otworzyły gdy ją zobaczył, wyglądała pięknie.
Delikatnie oblizał suche wargi, a spodnie jakby zrobiły się za ciasne. Minn była zadowolona z reakcji Toma. Uśmiechnęła się delikatnie. Oczywiście musiała przyznać, że Werman wygląda jeszcze lepiej niż zawsze.
- Całkiem dobrze - powiedział podając jej dłoń którą przyjęła.
- Ty też nie najgorzej - odparła. Uniósł brwi.
- Fray ja zawsze wyglądam zabójczo - odpowiedział.
- Jasne - powiedziała, z delikatnym uśmiechem.
- Cieszę się, że się ze mną zgadzasz - powiedział. Na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek. Nie obchodziło ich to, że cała rodzina Minevry się im przygląda, a babcia Mary cały czas robi zdjęcia.
- Werman wiesz co to sarkazm? - zapytała drwiąco.
- Sarkazm jest dla ludzi z upośledzoną wyobraźnią - odpowiedział. Na jego ustach dalej był drwiący uśmiech, jednak z oczu zniknął chłód.
- Czyli dla ciebie? - zgasiła go. Podniosła Teddy'ego, który wyglądał dosłownie jak swój tata. Tom zmrużył oczy.
- Ustawcie się do zdjęcia - powiedziała Mary.
Werman objął Minn w pasie z grymasem na twarzy, a Teddy stanął przed nimi.
- Co już się nie boisz, że cię bobrudzę? - zapytała. Spojrzała mu prosto w oczy, a on odwzajemnił się tym samym. Oczywiście Werman potrafił wyczytać z jej czekoladowych, podczas gdy ona nie potrafiła tego zrobić.
- Przestałem się tego bać gdy obudziłem się z tobą w jednym łóżku, uwierz to była trauma - powiedział - przez tydzień nie mogłem dojść do siebie.
Na jego ustach pojawił się półuśmiech i w tym momencie Mary zrobiła zdjęcie.
- To dlatego uciekłeś jak tchórz? - szepnęła do niego, unosząc brwi.
- Nie twoja sprawa - odpowiedział.
Wszystko robili jakby w transie on pomógł założyć jej płaszcz i sam się ubrał. Nawet nie wiedzieli kto ubrał Teddy'ego. Przekomarzając się dalej ruszyli do samochodu i nie odpowiedzieli gdy Mary życzyła im dobrej zabawy.
Rodzina rudzielców jeszcze chwilę patrzyła na dworze za czarnym bmw, które właśnie odjechało.
- Będą dzieci - powiedział Bash.
- Już jedno jest - odparł Sim.
- To będzie więcej - powiedział Jim.
- Widzieliście jak oni na siebie patrzą? - rozmarzyła się Tessa.
- Jak by mieli się rzucić sobie do gardeł - zaśmiał się Greg. Tess była oburzona gdy zawtórowała mu cała rodzina.
- Bash nie jesteś zazdrosny? - zapytał Jay. Wszyscy doskonale wiedzieli jaka relacja łączyła Minn i Sebastiana.
- Nie - odparł, marszcząc brwi - my się głównie przyjaźnimy, a to, że od czasu do czasu spędzimy więcej czasu razem na to nie wpływa. Jest dla mnie jak siostra.
- No chyba trochę więcej niż siostra, skoro spaliście ze sobą - powiedziała Tessa, która wierzyła w miłość.
- Nie - odpowiedział Bash - mogę patrzeć jak ona jest z innym, a jej nie przeszkadza jeżeli ja jestem z inną.
- To ja już nie wiem - powiedziała Polly.
- Do czego to doszło, że dla nich nic nie znaczy ta intymność - powiedział Charles.
- Nie to, że nic nie znaczy, po prostu każdy ma swoje potrzeby i chyba dobrze, że oni zaspokajają siebie nawzajem niż z obcymi ludźmi - powiedział Jay.
- No, Minn zrozumiała to dopiero po tym jak zaszła w ciążę - mruknęła Kate.
- Tak - powiedziała Polly - Teraz przynajmniej wszyscy będą wiedzieli kto jest ojcem.
- Ej! - krzyknął Sebastian za wszystkimi, którzy zaczęli wchodzić do domu - zabezpieczamy się to raz, a dwa nie spałem z nią teraz!
Sam również wszedł do domu. Wszyscy się zaśmiali widząc jego oburzoną minę. Fray'owie byli kochającą i wyrozumiałą rodziną. Wszyscy byli bardzo blisko, ale liczyli na to, że Sebastian zwiąże się z Minevrą. Jednak ich łączyła miłość siostry do brata no i sporadycznie pożądanie. To trudne do wytłumaczenia. Ale tak było. Jednak gdy byli w związkach to pozostawali wierni swoim partnerom.
- O to coś nowego - powiedział Sim.
- Właśnie się zastanawiałem, dlaczego nie było nic słychać - dopowiedział Jim. A wszyscy się zaśmiali, właśnie siedzieli w salonie.
- Nie złość się Bash, złość piękności szkodzi - powiedziała Tessa.
- A jak będziesz brzydki to Minny cię nie zechce - powiedział Jay.
- Czy wy musicie tak mówić? I to jeszcze przy nas? - zapytała Mary naburmuszona. Nikt nie krępował się starszym towarzystwem.
- Kochanie, ależ teraz to jest normalne, sama zaszłaś w ciążę przed ślubem - powiedział Charles. Greg się zakrztusił. Mary zrobiła się czerwona.
- Chcecie mi powiedzieć, że... - Greg nie dokończył bo Mary mu przerwała.
- A myślisz, że dlaczego tak szybko wzięliśmy ślub? Bo dziadek zapomniał się zabezpieczyć - powiedziała. Wszystkich zamurowało, a bliźniacy parsknęli śmiechem.
- Matko, czego ja się tu dowiaduję - mruknęła Tessa. Sebastian się zaśmiał. Chociaż tak naprawdę nie należał do tej rodziny traktował ją jak swoją. W końcu jego mama zmarła przy porodzie, a Gilbert poznał Paule gdy Bash miał dwa lata, więc tak naprawdę wychował się razem z Fray'ami.
- Nie wierzę w naszą rodzinę - powiedział Jay, chowając twarz w dłoniach.
- To uwierz - powiedzieli razem bliźniacy i uśmiechnęli się promiennie.
- To może w coś pogramy - zaproponował Gilbert na co wszyscy przystali.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz