8

5.3K 280 0
                                    


Wyciągała z szafy kolejną sukienkę, wciąż nie wiedząc co ubrać. Nie wiedziała, czy nie będą chcieli zejść na chwilę do klubu. Oczywiście od ostatniego spotkania z Wermanem, nie chodziła do takich miejsc. Ale wszystko jest możliwe, tym bardziej, że Chris zaprosił swoich kolegów.
W końcu Minny założyła ciemno-zieloną sukienkę przed kolano, przewiązywaną brązowym paskiem. Do tego brązowe szpilki, rzemykowa bransoletka i strój miała gotowy. Teraz makijaż. Oczy pomalowała cieniami, a usta jasną szminką. Włosy luźno opadaly na plecy. Była gotowa. Spakowała jeszcze do małej brązowej torebki chusteczki, telefon i portfel. Ruszyła na małą imprezę z przyjaciółmi.
W drodze do Wendy, zadzwoniła jeszcze do mamy by spytać, czy u nich wszystko gra. Było ciemno i miała lekkie deja vu, gdy obcasy stukały o powierzchnię chodnika. W końcu dotarła do klubu. Skinęła ochroniarzowi i ruszyła na piętro. Tam w wejściu przywitał ją Chris, który nieco się zmieszał, na jej widok.
- Nie gniewaj się - powiedział, zapraszając ją do salonu.
Niczego się nie spodziewając weszła tam z uśmiechem. Bill i Jenny już tam byli siedzieli na kanapie, dłoń mężczyzny spoczywała na jej kolanie. Rozmawiali z Wendy która co chwila spoglądała na dwóch mężczyzn, którzy siedzieli na drugiej kanapie, odwróceni do Minny tyłem. Pochylali się nad czymś, a raczej kimś, bo mała Skylar śmiała się, ponieważ musieli robić głupie miny.
- Minn, chodź - powiedziała Wendy i jak na komendę, mężczyzni odwrócili się. Minevra zamarła w pół kroku, a jej oczy zaszły mgłą. To był Werman. Ojciec jej dziecka. Mężczyzna, którego unikała i nienawidziła. Patrzył na nią jakby pomiędzy nimi do niczego nie doszło. Jego kolega miał czarne włosy i Minn rozpoznała w nim cichego chłopca z równoległej klasy. Nazywał się Kit o ile dobrze pamiętała. Z łazienki wyszła właśnie jakaś kobieta. Miała lśniące brązowe włosy i długie szczupłe nogi. Minn modliła się w duchu, żeby tamta przyszła z Wermanem, ale tym razem jej prośby nie zostały wysłuchane. Szatynka usiadła na kolanach Kita.
Minny odetchnęła i ruszyła przed siebie. Usiadła obok Jenny, na krańcu kanapy blisko Wermana, który zabawiał małą Skylar robiąc głupie miny. Mimowolnie wyobraziła sobie, że niemowlak to Teddy. Czy nim też by się tak zajmował?
- Rozumiem Fray, że jestem przystojny i dobry w łóżku, ale nie musisz od razu rozbierać mnie przy gościach. Chcesz to możemy spotkać się później w jednej z sypialni - usłyszała jego głos. Jak na komendę zaczerwieniła się.
- Wybacz Werman, ale muszę ci powiedzieć, że nie jesteś nawet w jednej trzeciej tak dobry i przystojny za jakiego się uważasz - powiedziała Minny, unosząc jedną brew. Każdy był zajęty czymś innym, a oni mówili tak cicho, by tylko druga osoba usłyszała. Parsknął cicho.
- W takim razie należy to zmienić - powiedział, przysuwając się do Minn jeszcze bliżej. Pochylił się tak, by jego usta znalazły się przy jej uchu.
- Może znowu u ciebie, co? - Zapytał, zahaczając wargami o płatek jej ucha. Poczuła jak przyjemny dreszcz przebiega po jej plecach. Złapała jego brodę pokrytą dwudniowym zarostem w dwa palce i odwróciła ją w swoją stronę. Jej usta znalazły się bardzo blisko jej ust.
- Werman, już miałeś swoją szansę teraz wybacz jestem zajęta - powiedziała, a następnie pstryknęła go w nos. Zmarszczył gniewnie brwi, zupełnie tak jak Teddy. Minn starając się nie myśleć o podobieństwie jej syna do wroga, uśmiechnęła się słodko.
Korzystając z chwili nieuwagi Wermana zabrała Skylar z jego rąk.
- Fray! - krzyknął, zwracając uwagę wszystkich obecnych.
- Werman, znowu zaprzepaściłeś swoją szansę. Jak tak dalej pójdzie, to zostaniesz bez grosza - odparła Minny. Bill który słyszał całą wymianę pomiędzy tą dwójką, zaśmiał się pod nosem. Co jak co, ale w jakiś swój dziwny sposób pasowali do siebie.
Ruda spojrzała na dziewczynke trzymaną w rękach. Jeszcze niedawno Teddy był taki maleńki. Wielkie brązowe oczy wypatrywały się w nią. Gdy Minn się uśmiechnęła i delikatnie połaskotała maleństwo, tamto obdarzyło ją bezzębnym uśmiechem. Nagle podeszła do niej Wendy i wyciągnęła dłonie po Skylar.
- Chodź maleńka, czas spać - powiedziała. Minevra ostrożnie podała przyjaciółce jej córeczkę.
Gdy Wendy zniknęła za drzwiami prowadzącymi na wyższe piętro, Minn podkuliła nogi. Bill popatrzył na przyjaciółke.
- Co zrobiłaś z wypadkiem losu, czyli Teddy'm? - zapytał.
- U mamy - odparła.
- Minny, kto to Teddy? - zapytał zaciekawiony Kit.
- Mój synek - odpowiedziała ruda.
- Jesus, kto był tak głupi, by cię zapłodnić?! - powiedział, z szerokimi oczami Tom. Minevra z trudem powstrzymała parsknięcie, co nie udało się Billowi. Tom, Kit i jego dziewczyna zmarszczyli brwi w niezrozumieniu.
- Co do... - zaczął Werman, ale nie skończył, bo do pokoju wszedł Chris z wisky i winem.
- To co? Pijemy? - Krzyknął. Wszyscy przytaknęli z entuzjazmem. Do pokoju wróciła również Wendy, niosąc tacę z szklankami, kieliszkami i elektryczną nianią.
Chris polał do szklanek, a Wendy dla damskiej części nalała wina.
- No to Fray, powiedz mi, kto jest tak ślepy, by związać się z tobą? - zapytał Tom. Minny na poczekaniu wymyśliła kłamstwo.
- Nie znasz, nazywa się Jon - odparła. Kątem oka widziała, że Wendy przygląda się jej.
- I gdzie on teraz jest? - zapytała Vivian, dziewczyna Kita.
- Aktualnie leży w szpitalu na moim oddziale - powiedziała Minn.
Po tym jak wypili pierwszą butelkę, atmosfera rozluźniła się. Wendy włączyła muzykę i zaczęli tańczyć. W pewnym momencie Minny weszła na stół. Zaczęła tańczyć. Gdy reszta dziewczyn dołączyła do niej, mężczyzni skwitowali to gwizdami. Minn w pewnym momencie się potknęła. Już przygotowała się na spotkanie z twardą ziemią, gdy złapały ją silne ramiona. Ledwo zdążyła otworzyć oczy i je zamknęła. Bowiem ona i jej wybawca znów lecieli w kierunku ziemi. Gdy zderzyli się z podłogą, Minny myślała, że będzie bardziej boleć. Najpierw otworzyła jedno oko, później drugie. Pierwsze co zobaczyła to szara koszula. Szybko przekalkulowała kto miał szarą koszulę, gdy mężczyzna jęknął.
- Fray złaź ze mnie - usłyszała znienawidzony głos. Minny zerwała się jak oparzona. Wstała i wygładziła sukienkę. Przeczesała palcami włosy, a następnie spojrzała na resztę towarzystwa, które uśmiechało się głupkowato.
Prychnęła i wyciągnęła do Wermana dłoń by pomóc mu wstać. On jej nie przyjął. Wstał masując sobie tyłek.
- Wydajesz się lżejsza - powiedział.
- Trzeba było mnie nie łapać, nie potłukłbyś sobie tego arystokratycznego zadu - odpowiedziała, zarzucając włosy do tyłu.
- Nie ma za co, Fray - powiedział.
Tego wieczoru wszyscy wypili bardzo dużo, nie przejmując się, następnym dniem. Minn czuła się winna, w końcu była matką. Powinna być poważna i dawać przykład synkowi. Jednak dopiero co skończyła 25 lat. Czasem chciała poczuć się jak za czasów szkoły, zabawić się. Taki dzień miała własne dzisiaj.
Gdy padła kolejna butelka, większość stwierdziła, że jest śpiąca. Werman leżał z Billem i Chrisem na podłodze.
- Kurcze, Bill, gdybym w-wiedział, że taki z ciebie fajny gość to, nie pozwoliłbym ci zadawać się z Minn i Wendy - powiedział Werman. Chris wzniósł toast. Kit i Vivian poszli już na górę. Wendy leżała na kanapie, a Jenny opierała się o futryne. Minn stała na środku salonu.
- Werman, Chris i Bill natychmiast do ł-łóżek. Jenny weź Billa - mówiła Minny, Jenn ledwo przypomna, zaciągnęła swojego chłopaka do sypialni dla gości. Wendy już głośno chrapała, gdy Werman i Chris jeszcze o czymś dyskutowali.
- Chris weź Wendy i chodźcie spać, Werman ty też - powiedziała ruda. Czarnoskóry położył się na kanapie obok swojej dziewczyny, a Werman dalej leżał na podłodze.
- Werman, chodź spać - powiedziała, nawet podeszła do niego.
- Nie brzmisz przekonująco - mruknął, miał przymknięte oczy.
- Tom, chodź - powiedziała, na co tamten otworzył oczy i podniósł się. Posłał jej ten rozbrajający uśmiech i powiedział:
- Musisz częściej nazywać mnie po imieniu, w twoich ustach brzmi to tak... Wyjątkowo - powiedział.
- Bredzisz - burknęła. Chciała się podnieść, ale przy wstawaniu zakręciło jej się w głowie i musiała się podeprzeć na ramieniu Wermana.
- Oj, ktoś się chwieje - zaśmiał się.
- Nie śmiej się, tylko chodź na górę - powiedział. Ruszyli trzymając się za ręce. Sami nie wiedzieli dlaczego, ale najprawdopodobniejszą wymówką, była ich zaburzona równowaga i orjentacja w terenie.
- Czy ty mi coś proponujesz? - zapytał blondyn.
- Werman, skup się, bo lecę na ścianę - wybełkotała Minevra. Tamten pociągnął ją do siebie. Trochę za mocno, bo wylądowali na równoległej ścianie. Zaśmiali się. Ich celem była winda. Dlatego szli korytarzem i gdy nastąpiło rozwidlenie do kuchni oraz wind, każde poszło w swoją stronę trzymając drugie za dłoń.
- Werman winda jest tam - powiedziała Minn, wskazując na swój korytarz.
- A ja jestem pewny, że tam - powiedział Tom wskazując w swoją stronę.
- To chodźmy najpierw w moją stronę, a jak tam nie będzie windy pójdziemy twoim korytarzem - powiedziała ruda, na co Werman przystał.
Okazało się, że blondyn miał rację. Gdy tylko przekroczyli próg, Tom zahaczył głową o patelnie, wiszącą nad kuchenką. Narobili hałasu i bałaganu. Gdy już znaleźli się w windzie odetchnęli z ulgą. Później już prosto trafili do jakiegoś wolnego pokoju. Minny już miała iść na poszukiwania czegoś dla niej, gdy on się odezwał.
- Fray, przytul mnie.
- Werman jeżeli znowu chcesz się ze mną przespać, to spieprzaj - po alkoholu, Minny nie popisywała się elokwencją.
- Obiecuję, że cię nie tkne - powiedział. Ruda z westchnieniem rozebrała się do bielizny. Na ramiona nałożyła podkoszulek Toma, który miał pod koszulą i wślizgnęła się do niego pod kołdre. Sama nie wiedziała dlaczego to robi. Może tak była spragniona męskich ramion? Może alkohol sprawnie uciszył jej rozum?
Oczywiście Werman nie byłby Wermanem gdyby nie spróbował, więc gdy tylko jego dłoń znalazła się na jej piersi dostał do łapach. Minny ułożyła się wygodnie na jego klatce piersiowej. Jedną nogę przerzuciła, przez jego ciało.
- Nie za wygodnie ci? - zapytał, bawiąc się kosmykiem jej włosów.
- Zamknij się, albo stąd pójdę - powiedziała.
Niedługo potem oboje odpłynęli do krainy Morfeusza, a ich sny były mocne i przyjemne.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz