31

4.4K 266 9
                                    


Mijały miesiące, a Tom się nie odzywał. Brzuch Minevry powiększał się z każdym dniem, a Teddy był przerażony. Nie wyobrażał sobie młodszego rodzeństwa, a w filmach widział, że to nic ciekawego. Za to jego mama starała się myśleć o wszystkim, tylko nie o ojcu swoich dzieci. Było to bardzo utrudnione, ponieważ we wszystkim co robiła widziała Toma Wermana. Pomimo pomocy przyjaciół i szczerych chęci, chciała zapomnieć, jednak nie potrafiła. Chciała poczuć jego dłonie na zaokrąglonym brzuchu, mówiącego, że wszystko będzie dobrze, a on ich nigdy nie opuści. Jednak to nawet w połowie nie było możliwe.
Jej telefon właśnie zadzwonił, odebrała.
- Minny - zaczął Bash.
- Mówiłam, żebyś nie dzwonił, nie pisał, nie przychodził jeżeli chcesz żyć, więc cześć - warknęła, słysząc głos przyjaciela. Co on sobie myślał?! Jeżeli twierdził, że Minny rzuci mu się na szyję to się pomylił i to bardzo. Była na niego zła, tak bardzo zła. Gdy tylko dowiedziała się, że to on powiedział Tomowi, rzuciła się na niego z pięściami podbijając oko. Czuła się zdradzona podwójnie, straciła przyjaciela i chłopaka.
Odłożyła telefon na szafkę i podniosła się do siadu. Przed chwilą miała ochotę na drzemkę, ale telefon pozbawił ją tego. Teddy też od godziny spał. Minny przeszła do kuchni i nastawiła wodę na herbatę. Poprawiła włosy i poszła do łazienki. Po załatwieniu potrzeby stanęła przed lustrem. Wyglądała naprawdę okropnie. Długie włosy sterczały na wszystkie strony. Stare szare dresy i czerwone grube skarpety nie były dobrym połączeniem. Beżowy sweter nie był w stanie ukryć już jej brzucha, który rósł i rósł. Westchnęła, gładząc się po nim. Usłyszała, że woda jest już gotowa, więc w kuchni przygotowała sobie herbatę. Usiadła na kanapie w salonie i włączyła telewizję. Kolorowe obrazy przesuwały się jej przed oczami, ale ona dalej myślała o istocie w jej brzuchu. Bała się czy Teddy zaakceptuje nowego członka ich małej rodziny oraz czy Werman, nie będzie chciał jej pozbawić dzieci.
Zdziwiła się gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Przez chwilę miała ochotę nie otwierać, ale po drugim sygnale zdecydowała inaczej. W swoich wielkich różowych ciapach pomaszerowała do drzwi i otworzyła je na oścież z miną mordercy. Naprawdę nie była w nastroju, a pogorszył się on jeszcze bardziej gdy zobaczyła Toma za drzwiami.
- Czego chcesz? - zapytała. Nawet się nie przejęła jego wizytą. Była już pogodzona z sytuacją, ale dalej zraniona.
- Musimy porozmawiać - powiedział. Przepuściła go w drzwiach i poszła do salonu, gdzie zajęła miejsce na kanapie.
- Mów, póki mam ochotę - powiedziała. Usiadł obok niej.
- Ja... Chciałbym być przy naszym dziecku - powiedział.
- Którym? - zapytała, unosząc brwi. Lubiła widok skruszonego Toma.
- Obu - szepnął.
- To dlaczego uciekłeś? Nie było Cię trzy miesiące - powiedziała.
- Musiałem pomyśleć i zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła - wyszeptał tak, że ruda go ledwo usłyszała.
- Na razie ci nie wychodzi - powiedziała, oglądając paznokcie.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytał.
- Jestem taka jak ty dla mnie byłeś, przez większość swojego życia, a teraz wyjdź - powiedziała. Tom bez słowa wstał i wyszedł. Gdy tylko opuścił mieszkanie. Minny się popłakała. Wciąż za nim tęskniła. Mogła sobie wmawiać, że może bez niego żyć, ale tak wcale nie było. Nie miała siły już walczyć. Jak zwykle pojawił się on i wszystko zniszczył. To co zbudowała runęło. Ale tak naprawdę, czy cokolwiek zbudowała? Czy może to było tylko złudzenie? W jednej chwili podjęła jedną decyzję. Zmienić coś. Wybrała numer swojego fryzjera i kosmetyczki. Powinna doprowadzić się do ładu. Nie może wiecznie się załamywać, a Tom zobaczy, że go nie potrzebuje. O tak, czas na nowy rozdział.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz