2

5.1K 311 1
                                    


*rok później*
Minny właśnie zapisywała kolejne zamówienie klieta. W wolny wolnych chwilach pomagała rodzicom. Do baru weszła paczka Toma Wermana. To miejsce stało się teraz często przez nich odwiedzane, odkąd blondyn dowiedział się, że Minny tu pracuję. Często poniża i naśmiewa się z niej. Teraz nie mogło być inaczej.
Jak zawsze usiedli przy stoliku przy oknie. Gdy Minny z grymasem na twarzy już szła zapisać ich zamówienie. Tom jak zwykle machnął ręką, co miało znaczyć, że jest nikim i ma go obsłużyć. Ruda przewróciła oczami.
- Czego, Werman? - zapytała, prosto z mostu. Zawsze tak było, a ona nie zamierzała być dla tego imbecyla miła. Nie po tym jak ją poniżał. O nie, co to, to nie!
- Jedzenia Fray, to chyba logiczne. Niewiem, dlaczego oni tak się zachwycają twoją inteligencją, skoro zadajesz tak głupie pytania - powiedział, nawet na nią nie patrząc. Minny ścisnęła mocniej długopis, wiedziała, że gdyby mu odpowiedziała to sprowokowało by go jeszcze bardziej. Jego znajomi zasmiali się z jego uwagi.
- Swoją drogą, to nic dziwnego, że macie tu tak mało klientów, gdyby mój ojciec zatrudniał taką obsługę to już dawno byśmy wykitowali, a nasze pieniądze poszły by się kochać - dodał, a jego paczka znowu wybuchnęła śmiechem. Jakaś blondynka wisiała mu na ramieniu i śmiała się najgłośniej. Trudno za nim nadążyć, raz jest z Jess, raz z Molly, raz z Betty, później z Glorią, innym razem z Teresą. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Raz blondynki, raz brunetki, kiedyś szatynki, jednak nigdy rude. Dzięki bogu! - pomyślała Minny. Czuła obrzydzenie na samą myśl, że chciałby ją poderwać.
- Pytałam się, co podać Werman - powiedziała "miło".
- Hmm... - zamyślił się, odpychając blondynke, która szeptała mu coś na ucho. - Może pan-cakes, tylko żeby nie były suche tak jak ostatnie naleśniki i najlepiej gdyby na wierzchu był listek mięty, a i poproszę mus z avokado i zielonej herbaty.
- Nie ma musu z zielonej herbaty i avokado - odpowiedziała Minny. On dobrze wiedział, że nie ma u nich czegoś takiego, ale zrobił to znowu po to by móc się z niej pośmiać.
- Jak to nie ma musu z zielonej herbaty i avokado - udał oburzenie - przecież to niedopuszczalne.
- Niedopuszczalna to jest myśl, że zaraz cię nakarmie, zamiast pozwolić ci zejść z głodu - odpowiedziała Minny, którą ta sytuacja irytowała.
- Zejść to można ze schodów Fray, może być dżem truskawkowy - odpowiedział, a na jego ustach znów pojawił się ten kpiarski uśmiech. W tym momencie Minny zastanawiła się, czy kiedykolwiek jego oczy zmieniły wyraz. Ogólnie, nawet nie do niej, tylko do nauczyciela, albo znajomych. Nigdy. Jego oczy zawsze były tak samo zimne.
Uśmiechnęła się sztucznie i ruszyła dać tacie który był kucharzem, ich zamówienie. Następnie wróciła za lade. Wzięła ścierkę i zaczęła polerować szklankę, gdy do baru wpadli bliźniaki.
- Cześć siostrzyczko! - zawołali śmiejąc się. Jeszcze ich tu brakowało.
- Witajcie braciszkowie - odezwała się ponuro.
- Oj coś siostrzyczka nie w humorze? - zapytali, często się zastanawiała jak to jest, że mąją taki idealny synchron. Wskazała im głową, na stolik Wermana, a oni pokiwali głowami. Nagle Jim nachylił do Sima i coś mu wyszeptał do ucha.
- Nawet o tym nie myślcie, nie zrobicie im żadnego kanału - syknęła, jednak oni wogóle nie zwrócili na to uwagi, poprostu przeskoczyli przez lade i ruszyli w kierunku kuchni. Gdy wpadli przez drzwi do królestwa taty, Minny pobiegła za nimi.
- Sim! Jim! - krzyknęła, biegnąc za nimi. Nagle zniknęli jej z oczu.
Rozglądała się, za bliźniakami. Nagle pojawili się przed nią, podając z szerokimi uśmiechami pan-cakes dla Toma i jego przyjaciół. Minny wzięła potrawę z nieufnym spojrzeniem. Powąchała i nie wyczuła nic dziwnego w tym.
- Co z tym zrobiliście? - Zapytała podejrzliwie.
- Nic - powiedział Jim, uśmiechając się szeroko.
- Zupełnie nic - dodał Sim. Minny popatrzyła na nich, a później na naleśniki. W sumie, to co jej szkodzi? Werman to i tak jej wróg. To co jej szkodzi trochę zemścić się na nim oraz jego przyjaciołach? Z cwaniackim uśmiechem wkroczyła na salę z talerzami. Zaniosła je do stolika Wermana. Oczywiście teraz jej osoba została zupełnie zignorowana. Minny wróciła za lade, tam już stali bliźniaki i obserwowali znienawidzonych bogaczy. Ruda dołączyła do nich.
Przez chwilę Werman i jego przyjaciele zajadali się naleśnikami, cicho o czymś dyskutując. Nagle blondyn wstał i pobiegł do toalety, a za nim blondynka, później Hardy, jego najlepszy przyjaciel, a na końcu kolejny przyjaciel Werd. Oni troje trzymali się razem.
Widząc tą scenę rodzeństwo rudzielców zaczęło się śmiać. Minny i bliźniaki przybili piątki.
- Co tam było? - zapytała dziewczyna.
- Środek przemieszczający w bezsmakowym proszku - zarechotał Sim. Właśnie Werman wybiegł z łazienki rzucając dziewczynie nienawistne spojrzenie. Wyszedł z lokalu, następnie wsiadł do swojego drogiego samochodu i odjechał z piskiem opon. Zaraz w jego ślady poszli Hardy i Werd. Sama została tylko biedna blondynka. A rodzeństwo zaśmiewało się do łez.
Niedługo potem do baru weszli przyjaciele Minny, którym wszystko opowiedziała. Oni zareagowali tak samo jak rodzeństwo widząc Wermana powstrzymującego biegunkę. Potem już nigdy nie pojawił się w tym barze.

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz