Stała i wypatrywała się w mężczyzne, który stał przez nią. Czego chciał? Po tym jak wyraźnie dał jej do zrozumienia, za kogo ją ma.
- Czego chcesz? - zapytała.
- Mogę wejść? - zapytał. Patrzył na nią tak czule tymi czarnymi oczami.
- Nie - warknęła - nie możesz.
- A mogę zabrać swoje rzeczy? - zapytał z uniesionymi brwiami. No jasne, przecież miał u niej trochę ubrań i kosmetyki - twoje też przywiozłem.
- Jasne, wchodź - powiedziała, krzywiąc się. Otworzyła szerzej drzwi. Jon podniósł pudło które stało na podłodze, a które Minny dopiero teraz zobaczyła.
Weszli do środka. Ruda rozejrzała się za Wermanem i Teddy'm. Jon skierował się do jej sypialni, a ona podążyła za nim.
- Fray! Jak się tego używa? - Dobiegł ją krzyk Toma z kuchni.
- Wybacz Jon - powiedziała. Wstała z łóżka na którym siedziała, by udać się do wyjścia.
- Jesteście razem? - zapytał Jon.
- Nie, ale często jesteśmy w swojej obecności - powiedziała zgodnie z prawdą i skierowała się do kuchni.
Odetchnęła gdy już dotarła do pomieszczenia. Stojąc w wejściu zobaczyła dość kosmiczną sytuacje. Teddy z przechyloną głową w bok siedział w swoim foteliku oglądając walkę swojego taty z kuchenką gazową. Tom kręcił pokrętłami od gazu, jedną ręką zatykając sobie nos. Minevra wybuchnęła śmiechem. Myślała, że Werman jest choć odrobinke mądrzejszy. Ten odwrócił się i zmarszczył nos zupełnie jak Teddy.
- To tylko świadczy o tym jak jesteś głupi - powiedziała.
- Jak trzyma się w domu takie archaiczne sprzęty - powiedział. Był naburmuszony. W końcu jego ego zostało zaniżone i to jeszcze przez tą nieznośną rudą kobietę.
- Nie wierzę, jesteś właścicielem potężnej sieci restauracji i nie wiesz jak obsługiwać kuchenkę? - parsknęła śmiechem. Tylko nam się wydaje, że każdy powinien to umieć. Różnie w życiu bywa, to tak jakby przeciętnego człowieka z miasta wysłać w średniowiecze.
- Fray, restauracje Werman są zaopatrzone w najnowocześniejszy sprzęt - powiedział. Podeszła do niego. Jej twarz wyrażała rozbawienie, a na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech.
- Wciskasz i dopiero przekręcasz - wyjaśniła i pokazała mu - właściwie po co ci to?
- Teddy jest głodny, zresztą ja też - odparł - kto przyszedł?
- Jon przywiózł moje i zabiera swoje rzeczy - odpowiedziała, stawiając garnek z sosem na kuchence.
- Czyli jesteś wolna, Fray? - zapytał, kładąc dłonie po obu bokach Minny, tym samym ją wierząc. Uniosła brwi.
- Owszem, ale i tak nie masz na co liczyć, nie kręcą mnie rozpieszczeni blondyni - powiedziała i odepchnęła go. Na jego ustach zatańczył półuśmiech.
- Nawet o tym nie myślałem Fray - powiedział - mnie też nie pociągają rude diabły.
- Cztery lata temu wyglądało to inaczej - uśmiechnęła się. Starała się zachowywać powagę.
- Wszystko się zmienia - powiedział, na jego ustach też pojawił się uśmiech, tylko, że jego oczy pozostały zimne - zmieniasz się ty, zmieniam się ja.
- Masz rację - przygryzła wargę - pojawił się Teddy.
Tom westchnął, rzeczywiście tyle rzeczy się zmienia... Cztery lata temu, pewnie by uciekł nawet nie chcąc poznać swojego syna, ale teraz po tym co zobaczył w afganistanie, po tym jak zobaczył małego blondyna z jego oczami, nie mógł by uciec. Tak kiedyś był strasznym tchórzem, jednak wojsko go odmieniło. Zaczął cenić życie. Do kuchni wszedł Jon.
- To ja już będę się zbierał - powiedział. Swoim wzrokiem chciał chyba zamordować Toma, ale tamten drugi nie pozostawał mu dłużny.
- Jon!!! - Krzyknął uradowany Teddy. Stęsknił się trochę za tym mężczyzną. Wystawił malutkie rączki, by brunet mógł go wziąć z krzesełka.
- Cześć Teddy - powiedział Jon. Podszedł do fotelika i wziął chłopca na ręce.
- Jon, patrz to mój tata, jest bardzo fajny - powiedział Teddy. Jego twarz zdobił promienny uśmiech. Gdy mówił o swoim tacie wypiął dumnie pierś. Werman poczuł ukłucie zazdrości. To był jego synek. Minny widząc co się dzieje, postanowiła interweniować.
- Jon chyba musiałeś iść - powiedziała.
- Ale mamo, niech Jon jeszcze zostanie - powiedział Teddy. Jon widząc, że Minny nie przystanie na prośbę syna postanowił odpuścić. Posadził Teddy'ego w krzesełku.
- Muszę lecieć, pilnuj mamy - powiedział. Podszedł jeszcze do Minevry. Chciał odgarnąć pasemko jej włosów, ale ona odwróciła głowę, a Tom zacisnął pięści. Teraz jeszcze do Fray będzie się przestawiać.
- Cześć Minn - powiedział brunet i już go nie było.
- W końcu - powiedział, wyraźnie zadowolony Werman.
- Czyżbyś był zazdrosny? - zapytała. Tom tylko się odwrócił w jej stronę.
- O ciebie? Fray nie pochlebaj sobie, ten osobnik drażni moje nerwy - odpowiedział.
- Jasne, Werman - powiedziała. Rozbawiło ją jego zachowanie. Nie chciał się przyznać, że był o nią zazdrosny. O nią i Teda.
Zrobiło jej się ciepło na sercu, że w jakiś tam minimalnym stopniu on o nią dba, a przede wszystkim, że tak kocha Teddy'ego.
Podeszła do radia i włączyła muzykę z telefonu. Tym razem w głośnikach rozbrzmiała piosenka pod tytułem "In this life" wykonania Strumbellas.
- Fajna - powiedział Tom. Minny uśmiechnęła się mieszając w garnku. On złapał ją delikatnie za dłoń. Spojrzała na niego zdziwiona, szukając w jego oczach drwiny, której nie znalazła.
- Werman, co ty... - zaczęła, jednak nie skończyła, bo Tom przyciągnął ją do siebie.
- Zatańczmy - powiedział. Położył jedną rękę na jej talii, a drugą złapał jej dłoń. Ona spojrzała niepewnie na ich złączone kończyny.
- Muszę wiedzieć, czy potrafisz tańczyć - powiedział.
- Tam chyba będą wolniejsze kawałki - powiedziała. A on obdarzył ją swoim kpiącym półuśmiechem. Zaczął ją prowadzić. W duchu podziękowała babci Sophie za to, że nauczyła ją tańczyć tak by nie podeptać partnera. Silne ramiona Toma doskonale prowadziły.
"I know there's something for you out there in this life I know there's something for you out there in this life"
Minevra bojąc się patrzeć w oczy Toma, patrzyła by go nie podeptać. On był dobrym tancerzem, w końcu to był jeden z jego obowiązków by umieć tańczyć.
- Mamo coś śmierdzi - powiedział Teddy, zatykając nos. Wcześniej z rosnącym uśmiechem na twarzy oglądał jak rodzice tańczyli. Chociaż mama patrzyła pod nogi, to się śmiała.
- O boże kurczak - powiedziała, lecz było zapóźno by coś uratować. Wyłączyła gaz i wylała przypalony sos do toalety. Później do tego garnka nalała wody, by namoczyć spalenizne.
- Bardzo mi przykro, nie obiadu nie ma - powiedziała. Policzki miała lekko zaczerwienione, a jej oddech jeszcze nie uspokoił się po tańcu. Nie była pewna czy to jej słaba kondycja, czy bliskość Wermana tak na nią wpłynęła.
- A więc zamówimy coś - powiedział Werman, wyjmując swojego Iphone 6 plus.
- Szpaner - mruknęła Minny.
- Mówiłaś coś? - zapytał. Uniósł brwi w geście zapytania.
- Co chcesz zamówić? - odpowiedziała pytaniem.
- Niewiem, na co macie ochotę - powiedział - zamówię coś i przywiozą tu z mojej restauracji.
- A może... - powiedziała - wyjdziemy gdzieś?
Podeszła i oparła się o blat obok Toma. Popatrzyła w te jego szare oczy. Tom schował telefon.
- Zbierajcie się - powiedział, a Minny ucieszyła się. Wzięła Teddy'ego z krzesełka i pomogła mu się ubrać.
- Przebiore się tylko i już schodze, możecie poczekać na dole - powiedziała. Tom właśnie zakładał płaszcz.
Minny popędziła do sypialni. Założyła rurki i czerwoną koszulę w kratę. Założyła swój beżowy płaszcz oraz czarne botki na obcasie. Wzięła jeszcze swoją torbę. Zamknęła drzwi na klucz, a nastepnie zeszła na dół. Tom jak zawsze stał przed wejściem. Minny wsiadła do samochodu.
- Fray - powiedział, a ona spojrzała pytająco - włosy.
Szybko otworzyła lusterko. Rozpuściła swojego kucyka, z którego niewiele zostało. Poszukała szczotki do włosów.
- Fuck! - Krzyknęła.
- Fray, tu jest dziecko - powiedział.
- Nie jestem dzieckiem! - krzyknął Teddy - Jestem duży!
- Nie mam szczotki! - powiedziała Minny.
- To ty kiedykolwiek jej używałaś? - zapytał Werman z drwiną. Popatrzyła na niego morderczym wzrokiem. Związała włosy w niedbałego koka.
Szybko dojechali do jednej z restauracji Wermana. Minny wyjęła Teddy'ego z fotelik i ruszyli do środka. Zarządca sali zdzwił się widząc właściciela restauracji.
- Panie Werman, co pana do nas sprowadza? - zapytał mężczyzna.
- Przyszedłem zjeść obiad z rodziną - powiedział. Minny popatrzyła na niego. Właśnie oficjalnie przyznał, że są rodziną. Zarządca popatrzył szerokimi oczami na Minevre i ich syna. Jego zdziwienie osiągnęło zenitu gdy zobaczył małego chłopca.
- Może pan przestać, wgapiasz swoje oczy w mojego syna i dać nam jakiś stolik? - zapytał Tom, a jego oczy znów były zimne i obojętne. Minn przez chwilę zobaczyła dawnego Wermana.
- Oczywiście, panie Werman, stolik przy oknie, na sali, przy bawialni, w osobnym pokoju? - zapytał zarządca.
- Fray, decyduj - powiedział.
- Eee... - zaczęła - wszystko mi jedno.
- W osobnym pokoju - powiedział.
CZYTASZ
Teddy ✔
Romansa"- Jestem taka jak ty dla mnie byłeś, przez większość swojego życia, a teraz wyjdź - powiedziała." Historia dwóch odwiecznych wrogów, których połączył skutek jednej szalonej nocy. Mała wpadka o imieniu Teddy. Publikowane wcześniej na Facebooku opow...