34

4.9K 278 7
                                    

Cóż nikt nie spodziewał się tak nagłego wydarzenia, które na zawsze odmieniło relacje Toma i Minny. Otóż byli oboje na rocznicy ślubu rodziców Wermana. Sama ruda zdziwiła się gdy listonosz przyniósł jej zaproszenie na tą ważną uroczystość, tym bardziej po tym co zrobiła. Pamiętała jakby to było chwilę temu, gdy wylała kieliszek szampana na szanownego pana Wermana. Co jak co ale Minevra była dumna z tego co zrobiła, bo on sobie sam na to zasłużył, obrażając ją i jej rodzinę. Teraz gdy wracała do tamtej sytuacji chciało jej się śmiać, ale przynajmniej na stałe wyryła się w pamięci arystokracji.
- Mamo za ile wrócisz? - Z jej rozmyślań wyrwał ją głos synka. Czekała, aż przyjdzie jej mama, by zaopiekować się chłopcem. Długo biła się z myślami, czy powinna brać Teddy'ego, na tą uroczystość, ale w końcu poszła za radą Basha i postanowiła zostawić go na uroczystość ze swoją mamą. Minny sama nie czuła się tego dnia najlepiej. Jej samopoczucie nie było najlepsze, a okrągły brzuch jakby był cięższy. Pomimo komplementów w jej stronę, nie mogła przekonać się do swojego wyglądu. Granatowa suknia do kostek, pięknie podkreślała brzuch jak i była wygodna. A to dla rudej było najważniejsze. Jej opuchnięte stopy ledwo weszły w srebne baleriny, ale nie przejmowała się tym tak bardzo jak włosami, które fryzjerka zakręciła jej jeszcze bardziej. Minny czuła się jak ciężarna wersja Ani z zielonego wzgórza.
- Będę w nocy, gdy już będziesz spać - odpowiedziała do swojego syna. Teddy zrobił naburmuszoną minę, a następnie pomaszerował do swojego pokoju.
Minny patrzyła chwilę za synem i zaczęła się zastanawiać kiedy on tak szybko urósł. Jeszcze niedawno ona chodziła z brzuchem, w którym był synek. Jeszcze niedawno zmieniała mu pieluchy i karmiła piersią. Jeszcze niedawno, jej syn nie mógł zasnąć bez trzymania jej dłoni. W jej oku zakręciła się łza gdy o tym pomyślała. Szybko zamrugała by odgonić to od siebie. Nie mogła się rozmazać. Odetchnęła głęboko, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Przywitała mamę i wyszła.
Już czekała na nią taksówka. Ruda wsiadła i podała właściwy adres. W czasie drogi poczuła skurcz, jednak jakoś się tym nie przejęła. W tym miesiącu może się to zdarzać, a do terminu miała jeszcze około dwóch tygodni. Gdy taksówka się zatrzymała, powoli z pomocą lokaja wysiadła z pojazdu. Znów poczuła skurcz, ale dalej postanowiła to ignorować. Weszła do rezydencji państwa Werman i została skierowana do jadalnie, gdzie już większość ludzi się zebrała. Spodziewała się większej ilości zebranych, ale i tak było ich dużo. Poczuła kolejny skurcz i wiedziała, że musi usiąść. Nawet nie wiedziała kiedy pojawił się przy niej blondyn.
- Fray wszystko w porządku? - zapytał, podczas gdy Minny otworzyła oczy szeroko ze zdziwienia. Poczuła na udach ciepłą ciecz i już wiedziała, że poród się zaczął. W jednej chwili złapał ją mocny skurcz oraz mocno ścisnęła dłoń Toma.
- Zaczęło się - wydyszała. Starała się oddychać tak jak jej mówili za pierwszym razem, ale dookoła niej było zbyt dużo zamieszania. Tom panikował, ale w końcu wezwał karetkę, która była już 10 minut później. Minny czuła niesamowity ból z każdym skurczem. Ile ona mogła zwyzywać Toma za to, że mówił jak i milczał będąc tylko przy niej. Gdy pojawili się ratownicy, szybko zapakowali ją do karetki. Blondyn zanim ruszył za nimi do szpitala wykonał jeszcze telefon do przyjaciół i rodziny rudej. Był zdziwiony, gdy do jego samochodu zapakowali się również jego rodzice. Nie wiedział ile mandatów powinien zarobić za swoją jazdę, ale na pewno ponad dzięsięć. Teraz już chciał być tylko przy swojej rudej dziewczynie. Nawet jeżeli teraz mieli przerwę, ona była tylko jego i nie zamierzał pozwolić jej odejść, bo jeszcze nigdy tak się o kogoś nie bał jak teraz. Już chciał by było po wszystkim.
Gdy dojechali na miejsce od razu popędził do recepcji, a stamtąd na salę porodową. Nigdy nie zapomni widoku całej spoconej Minny, która nieziemsko mocno ściskała jego dłoń. Męczyła się kilka godzin, ale w końcu urodziła córeczkę. Oboje byli tak szczęśliwi, że już po wszystkim, że nie kryli swoich uczuć.
- Kocham cię - powiedział Tom, a ruda się poryczała, bo to było tak szczere, że aż nie możliwe usłyszeć to z ust tego zimnego mężczyzny. Chwilę później on już tulił kobietę, której najpierw nienawidził, a później pokochał.

Ja tak bardzo bardzo bardzo was przepraszam. Wiem miało być więcej rozdziałów, ale naprawdę nie chcę skopac tego opowiadania, bo już te ostatnie rozdziały do niczego. Następny będzie już tylko epilog.

Przede wszystkim chciałabym bardzo podziękować tym, którzy byli ze mną i tym opowiadaniem od początku, komentowali dawali wcześniej łapki teraz gwiazdki oraz komentowali. To naprawdę dla mnie wiele. Wiem, że czasem nie odpowiadam, ale cóż...

Jestem wdzięczna również tym, którzy specjalnie dla tego opowiadania założyli konto na Wattpadzie. Jest to naprawdę wielka baza opowiadań. Jest pełno fanfików jak i normalnych opowiadań i każdy może znaleźć coś dla siebie.

Jestem również niesamowicie wdzięczna osobom, które już tu zaczęły czytać to opowiadanie. To jest takie u mnie "No way, tyle osób nie może czytać moich wypocin" gdy patrzę na ilość wyświetleń, gdzie w niektórych rozdziałach jest ich około 900. To naprawdę mój mały sukces i wszystko dzięki wam ♡♡

Jesteście naprawdę niezastąpieni. Co do dalszego mojego pisania... Teraz skupie się na dwóch ff, które pisze. Na pewno nie będą tak długie jak to opowiadanie. Później może znowu napisze coś autorskiego. Oczywiście wszystko informacje będą najpierw na zamieszczane na mojej grupie na Facebooku
Opowiadania - Arya-Horan
https://www.facebook.com/groups/663717403755059/

Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy to czytali. Az mi się łezka w oku zakręciła. No nic może jutro wstawię epilog.

Pamiętajcie, kocham was, bo bez was nie miało by to sensu.

All the love xx

Teddy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz