Rozdział 4

1.3K 72 2
                                    

Matylda's pov

Obudziłam się w swoim łóżku. Uchyliłam powieki przeciągając się. Wstałam i związałam włosy w byle jaki koczek na czubku głowy. Schodząc po schodach usłyszałam śmiechy w kuchni, więc tam sie skierowałam.

-Cześć chłopki.

-O, śpiąca królewna wstała. -zaśmiał się Ashton.

-Spadaj. Dawno nic mnie tak nie wymęczyło jak ten koń. Nawet nie wiecie co te małe bachory zrobiły z tym koniem...

-Ale co prawda, to prawda. Dałaś czadu. -zgodził się Calum, na co wszyscy przytaknęli.

Nalałam sobie wody do szklanki i zaczęłam pić.

-Nie jesteś głodna? -spytał Luke, co mnie zdziwiło.

-Nie.

-Matylda musisz coś jeść. Martwimy się o ciebie.-powiedział Ashton.

-Wiem, że muszę jeść, ale nie będę na siłę w siebie czegoś wpychała. -odpowiedziałam już trochę poddenerwowana.

-To kiedy ostatnio jadłaś? -spytał Cal.

-Yyy... nie wiem...

-No właśnie. -powiedział Luke

-Możecie zostawić mnie samą? Proszę? -nie chciałam żeby szli, ale też nie chciałam im zrobić krzywdy. Zacisnęłam dłonie w pięści. Mogłam się założyć, że moje oczy były teraz prawie czarne, oprócz kilku niebieskich plamek na prawym oku.

-Po prosty wyjdźcie. Proszę. Spotkamy się później.

Chłopcy trochę zdziwieni moim zachowaniem przytaknęli i ruszyli do wyjścia. Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami poszłam do holu by sprawdzić czy aby na pewno wyszli. Widząc pustkę moje nerwy od razu puściły. Wzięłam z komody pusty wazon, który stał tam tylko dla ozdoby i rzuciłam nim o ścianę.  Po chwili komoda również leżała przewrócona na ziemi. Poszłam szybkim tempem do kuchni wszystkie talerze i kubki które leżały na blacie po kolei w drobnych kawałeczkach znalazły swoje miejsce na zimnych kafelkach. Nie przejmując się tym, że jestem na boso, przeszłam przez odłamki szkła do szafek , z których również wyjęłam talerze aby je potłuc.

Ashton's pov

Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła na co od razu się zatrzymałem. Po chwili można było usłyszeć kolejny huk. Razem z chłopakami od razu zawróciliśmy się i weszliśmy do mieszkania. Na podłodze był potłuczony wazon oraz przewrócona komoda. Kolejny dźwięk rozbijanego szkła. Szybko pokierowałem się do kuchni. To co tam zobaczyłem mnie przeraziło. Po chwili obok mnie pojawili się chłopaki. Oni byli tak samo zszokowani jak ja. Po środku kuchni stała Matylda. Na ziemi leżały odłamki szkła. Mogę się założyć że w jej stopach znajdowało się ich od groma.

-Matylda? -spytałem

Wzdrygnęła się na moją wypowiedź, co tylko mnie utwierdziło, że nas wcześniej nie zauważyła.

-Z-zostawcie mnie.

-Nie. Nie tym razem.

Odwróciła głowę w naszą stronę i na nas spojrzała. Jej oczy były praktycznie czarne oprócz kilku małych, niebieskich plamek na prawym oku. Zrobiłem krok w jej stronę na co ona się cofnęła.

-Chcemy ci tylko pomóc, Mat.-powiedziałem ze spokojem w głosie.

-Powiedziałam żebyście mnie zostawili!!! -krzyknęła cofając się znowu o kilka kroków.

-Ale tego nie zrobimy. -powiedziałem to szybko do niej podchodząc niej tak że nie zdążyła się cofnąć. Od razu zamknąłem ją w uścisku.

-Zostaw mnie Irwin! Powiedziałam zostaw! -w tym momencie zaczęła uderzać mnie swoimi piąstkami w  klatkę piersiową.

✏Daredevil / 5SOSWhere stories live. Discover now