Rozdział 21

656 50 1
                                    

Wysiadłam szybko z auta zatrzaskując głośno drzwi. Podeszłam do stojącej grupki ludzi.

-Co było aż tak pilne?-spytałam

-O już przyszłaś... -powiedział szef gangu

-Nie owijaj w bawełnę tylko przejdź do rzeczy.

-W sumie to dla mnie lepiej. Nie muszę się zastanawiać nad tradycyjną gadką. Przyprowadzić go.

Zobaczyłam dwóch osiłków idących w naszą stronę. Ze sobą ciągnęli jakiegoś mężczyznę. Wydawał się znajomy. Niestety nie mogłam zobaczyć jego twarzy bo miał na głowie czarny worek. Spojrzałam na przywódcę gangu pytającym wzrokiem.

-Nadal nie rozumiesz? Myślałem że jednak jesteś mądrzejsza. Może jednak twoim naturalnym kolorem jest blond? Zdejmijcie mu worek.

Spojrzałam w stronę mężczyzny.

-Tato?-zapytałam szeptem. Chciałam do niego podejść ale nie było mi to dane przez członków gangu.

-Wypuść go!

-Nie ma tak łatwo Matylda. Podejrzewam że twój tatulek o niczym ci nie powiedział prawda?

-Nie rozumiem. O czym ty mówisz?!

-Ale spokojnie. Razem z twoim ojciec kiedyś bardzo dobrze się znaliśmy. Tworzyliśmy wspaniały team, nieprawdaż? Byliśmy postrachem Los Angeles! Ale w pewnym momencie jemu coś nie pasowało. Odszedł. Zostawił mnie samego. Przestałem być ważny w tym mieście. Ale w końcu stanąłem na nogi. Znowu jestem na szczycie. A on? Zabawił się w rodzinkę! Teraz spotka go kara.Zapłaci za to że wtedy mnie zostawił. W momencie w którym go najbardziej potrzebowałem... Bo za niesuboordynację trzeba ponieść konsekwencje.

Osiłki wyprowadziły mojego ojca popychając go i powodując że klęknął.

-Nie zrobisz tego.-powiedziałam

-Owszem zrobię.-odpowiedział wyciągając zza paska od spodni spluwę



✏Daredevil / 5SOSWhere stories live. Discover now