Rozdział 14

793 57 2
                                    

To tak na starcie mówię że ta "pochylona czcionka-retrospekcja | pogrubiona-sen" to obowiązuje w całym opowiadaniu. Miłego czytania myszki.

---------------------------------

Gdy usłyszałam że mamy grać w siatę uśmiechnęłam się. Lubię ten sport, ale nie jest on moim ulubionym.

-Daredevil!-krzyknął trener chłopaków

-Tak?

-Grasz z nami.

-No okej.

****

Po całej lekcji gry zaczęłam iść w stronę sali.

-Mat!-ktoś krzyknął

Odwróciłam się i zobaczyłam 4 chłopaków z którymi nie rozmawiam od wczoraj.

-Wow. Panowie wreszcie raczyli się do mnie odezwać.-powiedziałam z sarkazmem i rozbawieniem

-My-my chcemy to wyjaśnić. Tylko nie tutaj.-powiedział Mikey

-Okej. Bądźcie u mnie o 16.

-Okej-powiedział Ash

-A tak w ogóle to gdzie pojechałaś na całą noc? -spytał Michael

-No w stajni. Nie słuchałeś jak opowiadałam moją historię matematykowi?

-Myślałem że to nie prawda.-wytłumaczył się.

-Okłamałam go tylko z tym że miałam trening i spałam w domu właścicielki stajni. Jak przyszłam ona była już u siebie. Zasnęłam obok Dorki na ujeżdżalni.

-Wow-powiedział Calum

-Dobra. Do zobaczenia u mnie.

****

Weszłam do domu i o dziwo była nim moja matka. Poszłam na górę i przebrałam się w legginsy i za dużą bordową bluzę z kapturem. Gdy odrobiłam część lekcji przyszli chłopcy. Poszliśmy do mojego pokoju bo matka siedziała w salonie.

-Więc proszę. Wyjaśnijcie mi.-powiedziałam siadając na parapecie bo krzesełko i łóżko były zajęte.

-To.. my...no...-zaczął plątać się Cal

-My jesteśmy w gangu.-powiedział za niego Ash.

-Od kiedy?-spytałam

-Od kiedy co?-spytał Luke.

-Od kiedy w tym siedzicie?

-Od ostatniej klasy gimnazjum.

-U kogo pracujecie?

-Pewnie nie znasz...-powiedział Calum

-U kogo pracujecie?-powiedziałam twardo

-Blake. Tak nazywa się nasz szef.

-Yhm. Kiedy zamierzaliście mi powiedzieć?-odpowiedziała mi cisza-tak myślałam.

-Mat. Wybacz nam że ci nie powiedzieliśmy.-powiedział Cal

-Ugh. Nie powiem że zła nie jestem ale wam wybaczam.

-To świetnie. Ym... My musimy się zbierać.-powiedział Luke

-Okej. To do zobaczenia jutro.

Odprowadziłam ich do drzwi. Gdy już wyszli poszłam do kuchni. Była tam moja matka i coś gotowała.

-Pójdziesz do sklepu po jogurt naturalny dobrze?

-Okej-powiedziałam z myślą że kupię jeszcze coś dla siebie.

Założyłam trampki i wyszłam z domu. Poszłam do pobliskiego sklepu. Kupiłam jogurt i dla mnie wzięłam 2 paczki czipsów, 3 opakowania ciastek, żelki i kilka batoników. Wróciłam do domu i weszłam do kuchni gdzie nie zastałam mojej matki. Wyłączyłam szybko kuchenkę na której jedzenie zaczynało się już przypalać.

-Mamo?!-krzyknęłam

Odpowiedziałam mi tylko cisza więc weszłam do salonu. Zobaczyłam tak zapłakaną matkę. Obok niej stało kilku facetów. Jeden z nich trzymał ją mocno za ramię.

-Nie ładnie tak ode mnie uciekać... Nu nu nu.-na ten głos cała się spięłam.

Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak Thomas'a. To właśnie on był moim szefem gydy należałam do gangu.

-Czego chcesz?-warknęłam

-Tego jeszcze ci nie powiem. Ale mam wobec ciebie nie małe zamiary. O to się nie martw. Ale nie o tym chciałem teraz porozmawiać.

-Wypuść moją matkę.

-Czyli jednak wiesz o co mi chodzi.

-Powiedziałam wypuść ją!

-Nie będzie tak łatwo. Nie tym razem. Trzeba jakoś zapłacić za swoje czyny. Zresztą nie tylko twoje. Twój ojciec też dołożył do ognia.

Zobaczyłam jak jeden z facetów wyjmuje zza paska broń z tłumikiem. Odbezpieczył ją i skierował w stronę mojej matki.

-Nienawidzę cię! Jesteś nic nie wartą dziwką! -krzyknęła.

Zarz po tym usłyszałam huk i zobaczyłam jak jej ciało leży bezwładnie na ziemi.

-Do zobaczenia Daredevil. To jeszcze nie koniec.-powiedział Thomas i wyszedł zabierając swoją bandę.

Calum's pov

-Kurwa.-przekląłem.

-Co jest stary?-spytał Ash.

-Zostawiłem u Mat telefon. Zawracamy.

****

Gdy podjeżdżaliśmy pod dom Mat, odjeżdżało spod niego jakieś auto. Zdziwiłem się ale nie przejąłem.
Wysiedliśmy z auta a ja zadzwoniłem dzwonkiem. Nic. Ponowiłem ale znowu nic mi nie odpowiedziało. Otworzyłem powili drzwi.

-Mat?!-wrzasnąłem.

Znowu odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Zacząłem się martwić. Weszliśmy głębiej i zobaczyłem jak w salonie stoi dziewczyna której szukamy. Stała nie ruszając się. Po chwili zauważyłem że jej dłonie są zwinięte w pięści od czego pobielały jej knykcie.

-Ej wszystko w porządku?-podszedłem do niej - O kurwa.

Jakiś kawałek przed nią leżała jej matka w kałuży krwi. Podbiegłem do kobiety z zamiarem sprawdzenia pulsu.

-Zostaw ją. Nie żyje. Dostała headshoot'a.-na jej słowa odwróciłem się i spojrzałem na nią.

Podszedłem do niej i złapałem za ramiona.

-I nic z tym nie zrobisz?

-Nie. Za jakiś czas sprzątnę jej ciało.

-Matylda czemu mówisz to z taką łatwością?

-Na moich oczach umarły 2 najbliższe mi osoby. Przy mnie umierało też od groma innych ludzi.

-Ale to twoja matka!-nie wytrzymałem. Co się z nią do kurwy nędzy dzieje?

-Wszystko w porządku?-do pokoju wbiegł Luke z resztą.- O kurwa.

-Wiesz co mi powiedziała tuż przed śmiercią? Że mnie nienawidzi. Że jestem nic nie wartą dziwką. Dlatego czemu niby miałabym traktować ją lepiej od tego jak ona traktowała mnie?

-Matylda nawet tak nie mów.-powiedział Ash

-Idę zrobić sobie herbaty. Chcecie też coś?

-----------------
Daje wam dzisiaj 2 rozdziały pod rząd. Mam nadzieję że się ucieszy cie. Możliwe że jutro dodam kolejny rozdział :D

Matxx

✏Daredevil / 5SOSWhere stories live. Discover now