Rozdział 5

64 11 2
                                    

@Calum5SOS kurwa

@Calumshotass kur... czę

@Calum5SOS kurwa kurwa kurwa

@Michael5SOS trochę kultury!

***

-Pytasz, kto mnie zdenerwował. Twój kolega z zespołu. Konkretnie ten skośnooki- syknęłam do Michaela, który okazał się całkowitym przeciwieństwem Caluma. Nie wywyższał się (choć wysoka samoocena i przesadna pewność siebie czasami rzucały się w oczy) i normalnie ze mną rozmawiał. Udowodnił, że nawet, jeśli jest się sławnym nie trzeba zachowywać się jak król.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że zmarnowałam tyle czasu na wymyślanie z Hoodem wspólnego życia, a on okazał się najwstrętniejszą kreaturą, jaką znam! Znaczy się z wyglądu nadal był przystojny, ale charakter to już inna kwestia. Serio, przy nim nawet kapitan szkolnej drużyny koszykówki wydawał się skromny. Ba, nawet Jennifer w porównaniu do niego to współczesna Matka Teresa.

-Denerwuje się, bo w sumie to nie z naszej woli tu jesteśmy- wytłumaczył lekko speszony zachowaniem przyjaciela, który aktualnie stał w korytarzu obok i dość głośno rozmawiał przez telefon. Nie przewidział chyba, że echo rozniesie jego krzyki na cały budynek, co niestety się wydarzyło. Każdy teraz mógł usłyszeć irytujące uszy marudzenie, które działało mi na nerwy coraz bardziej. Próbując się uspokoić zaczęłam obdzierać lakier z paznokci, którego w sumie i tak nie było mi szkoda, nigdy nie miałam zdolności do malowania pazurów.

-Kurwa mać! W życiu nie wytrzymam tu tych pieprzonych 5 miesięcy! Mam to w dupie, to jakaś pierdolona prowincja! Pamiętaj, że mogę cię zwolnić, kiedy chcę! Nie!? - warczał Hood, a jego kolejne słowa... lepiej nie cytować, uwierzcie mi.

-Musisz go zrozumieć, cały czas byliśmy w trasie, ogólnie mieliśmy dość urozmaicone życie. Taki kontrast to dla nas spore wyzwanie, nie każdy potrafi się szybko zaklimatyzować- tłumaczył, jednocześnie skubiąc bransoletki na jednej z rąk. Od razu było widać, że czuje się niezręcznie. To zaskakujące, bo akurat on z całej czwórki sprawia wrażenie najmniej posłusznego. Kolczyk, farbowane włosy, przy nim Calum sprawiał wrażenie szkolnego grzecznego chłopaka na posyłki.

-Ale to nie oznacza, że może traktować mnie jak śmiecia. - stwierdziłam sucho, chociaż moja sympatia do Clifforda rosła z każdą chwilą. On jakoś potrafił się zachować, czemu mój były wyimaginowany mąż tak nie może? Powinnam przestać go tak nazywać. W końcu obecnie jesteśmy w fikcyjnej separacji, chociaż on nie ma o tym pojęcia. Ten zespół usuwa mi resztki myślenia...

-Oczywiście, że nie. Na co dzień on naprawdę szanuje swoje fanki, to tylko przejściowe- Mike znów go bronił. -To serio miły gość, musisz go po prostu poznać lepiej.

-Jakoś nie mam ochoty nawet oglądać jego ry... ekhm... twarzy. W ogóle to niby skąd ta pewność, że jestem waszą fanką?- uniosłam jedną brew z podejrzliwością. Czerwonowłosy cwaniacko się uśmiechnął i pochylił w moją stronę tak blisko, że jego potargane włosy łaskotały moją skórę. Stałam speszona i nie mogłam się ruszyć, czekając na jego dalsze poczynania. Normalnie już dawno bym coś zrobiła, ale halo! To Clifford!

-Widać, jak się nam nie patrzysz- wyszeptał i się ode mnie odsunął, by ocenić moją reakcję. No tak, nietypowe upodobanie tego chłopaka to dziwna radość z powodowania u mnie zakłopotania. Nie mam pojęcia czemu, ale zawsze cieszy się, kiedy się peszę.

-To aż tak widać?- wymamrotałam, oblewając się rumieńcem. Zabrali mi całą zwyczajową pewność siebie!

-W sumie to nie, masz naszywkę z naszym logo na plecaku, ale jesteś urocza, kiedy się czerwienisz, więc będę teraz częściej to wykorzystywał- puścił mi oczko, a ja pokręciłam głową z dezaprobatą. Kolejną cechą charakterystyczną Michaela jest zdecydowanie głupie poczucie humoru. W ciągu kilku minut rozmowy wplótł w swoje wypowiedzi tyle sucharów, że zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem fanki piszą, że ma genialne żarty. Jak na razie nie obronił tego stwierdzenia, ale nadrabiał urokiem osobistym.

-Nie chcę wyjść na wredną, ale po co przyjechaliście?- zapytałam, lekko mrużąc oczy.

-Maybel, dziewczyno! Normalna fanka piszczałaby mi do ucha jak bardzo mnie kocha i jaki jestem piękny, zaktualizowałaby swoją stronę z updatami i zemdlała, a ty pytasz się tylko, po co przyjechaliśmy? Nawet autografu nie chciałaś! A o selfie ja mam cię prosić?- zarechotał, a za chwilę znowu poczułam, że poziom czerwieni na policzkach wzrósł.

-Nie mam takiej strony- zaoponowałam, chcąc chociaż odrobinę uratować swój honor. -A co do zdjęcia to jestem za brzydka.

-Kochanie, gdyby każda zapalona fanka tak wyglądała to zmieniałbym dziewczynę co tydzień- parsknął wesoło. -Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że powinniśmy robić jakiś konkurs miss, czy coś. Wygrana powinna dostać zaproszenie na randkę, najlepiej ze mną- błogo się uśmiechnął na samą myśl.
-A tak w ogóle to jaki masz user na Twitterze?- przechylił głowę w jedną stronę, a ja już byłam na straconej pozycji. Właśnie dlatego powstało moje nowe konto. Stare było zbyt... ekstrawaganckie.

-Nie podam ci- mruknęłam, bo chyba bym umarła, gdyby dowiedział się, jaką mam nazwę.

-Okay, nie chcesz followa od samego Michaela Clifforda? Mogę nawet załatwić od reszty najgorętszego zespołu na świecie! Chociaż jak wiadomo to ja jestem tam najprzystojniejszy, więc sama rozumiesz.

Tak, to zdecydowanie ten moment, w którym zaczęłam pękać. 4 najważniejsze konta, na których mi zależało mogły mnie zaobserwować. Chyba stracenie honoru jest mniej ważne.

-Calumshotass- stwierdziłam tak cicho, jak tylko mogłam.

-Jak? Mów wyraźniej, nie mam paranormalnych zdolności do czytania w myślach- zmarszczył brwi, ale na ustach nadal igrał mu wesoły uśmiech.

-Calumshotass- odparłam na jednym wdechu, a chłopak wybuchnął głupim śmiechem. Stałam ze spuszczoną głową i chciałam tylko zapaść się pod ziemię, co niestety mi się nie udało.

-Serio? Cal ma dobry tyłek? Dziewczyno, nie widziałaś jeszcze mojego! No nie, masz nawet o nim stronę! Chyba się obrażę- przygryzł dolną wargę ze zdenerwowania.

-Dobij mnie- jęknęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Chyba jednak mogłam nic nie mówić, chociaż uniknęłabym hańby całego, krótkiego życia. Jak mogłam w ogóle wybrać ten login...

-Zaraz, skoro jesteś Calum's girl to właściwie czemu go nie lubisz?- zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc.

-Teraz zmieniam linię na Mikey's. To będzie dobry wybór. W końcu ten dupek to najbardziej rozwydrzony, wredny, złośliwy i...

-I nie radzę kończyć, bo mój gorący tyłek się obrazi- obok mnie stanął sprawca całego zamieszania, zarzucając rękę na moim ramieniu. Nagła zmiana z chama na chama-casanovę... ciekawe.

-Gdzie z tymi łapami? Teraz widzę, że ta nazwa to kłamstwo, powinnam ją zdecydowanie zmienić- syknęłam, potrząsając barkiem, by zrzucić z siebie tego głupka.

-Czyli sama przyznajesz, że nie da się nie patrzeć na moje tyły- puścił mi oczko, na co pokazałam mu pewien dość nieelegancki znak. -Zadziorna, lubię takie- wymruczał mi do ucha, na co gwałtownie się odsunęłam. Halo, przestrzeń osobista nie istnieje?

-Jeszcze raz mnie dotknij, a nawet Michael mnie nie utrzyma ty pieprzony antyfeministo!- pogroziłam, w akompaniamencie śmiechu połowy mojego ukochanego zespołu. Kto by pomyślał?

Lupus || Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz