@Maybemay XS jeszcze niedawno pasował
@Maybemay ups
@Maybemay halo? czy ktoś mógłby pomóc mi wyjść z tej sukienki!?
@Michael5SOS @Maybemay zgłaszam się na ochotnika ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Maybemay @Michael5SOS aż tak zdesperowana nie jestem
***
-Proszę, tylko przymierz- głos Hooda robił się coraz bardziej żałosny, kiedy próbował przekonać mnie do założenia najbardziej kusego kawałka materiału, jaki kiedykolwiek miałam okazję widzieć. Jak bardzo trzeba być zdemoralizowanym, żeby w ogóle uwzględnić coś takiego w doborze garderoby? Może i miał dodatkowo zakrywający tiul, ale to nie zmieniało faktu, że jeśli on to wybrał, bez wątpienia nie mogło być w moim guście.
-Po co to zakładać, równie dobrze mogę być w samej bieliźnie, będzie ten sam efekt- prychnęłam z kpiną, dosadnie pokazując, co myślę o jego prośbie.
-Nie powiem na imprezie Jennifer, że jesteśmy razem- wyszczerzył się wrednie, a mnie chwilę zajęło złapanie aluzji.
-Rozumiem, że to szantaż- mruknęłam, odwracając się w jego stronę i ze zmrużonymi oczami badając, czy tylko żartuje. Niestety, moje spostrzeżenia nie były najlepsze.
-Mądrala z ciebie- parsknął śmiechem, za co od razu oberwał w ramię.
-Będziemy uroczą parą, zostaniesz moją dziewczyną?
-Nigdy nie będę czyjaś, zapamiętaj to sobie. I daj tę cholerną sukienkę- warknęłam, wyrywając mu przedmiot z dłoni.
Wlokąc się odnalazłam przebieralnie i weszłam do jednego z klaustrofobicznie małych pomieszczeń. Przez chwilę jeszcze pogapiłam się nienawistnym wzrokiem na niefortunną sukienkę, mając cichą nadzieję, że pod wpływem mojego spojrzenia ubranie zniknie lub ewentualnie znacznie się wydłuży.
W końcu zebrałam się jednak do ubrania się w mikroskopijnie mały fragment satyny. W tym momencie szczerze nienawidziłam gustu i przebiegłości Caluma. Sukienka opinała się na mnie jak druga skóra, bałam się spojrzeć na siebie w lustrze, bo spodziewałam się zobaczyć tam tanią dziwkę. Niepewnie odwróciłam się i jeszcze bardziej nieśmiało przyjrzałam swojemu odbiciu. Było dokładnie przeciwnie, niż w moich wyobrażeniach. Materiał delikatnie marszczył się w niektórych miejscach, zakrywając drobne mankamenty mojej figury, zaś w innych subtelnie opinał mi ciało, dając niesamowity efekt. Wcięcie na plecach dodawało mi klasy, a całość mieniła się jak nocne niebo, a to dzięki rozkloszowanemu tiulowi, który sprawiał, że pomimo krótkiej długości wyglądało się wprost niewinnie. Oczarowana wpatrywałam się w obraz na tafli lustra, nawet nie zauważając, kiedy nie byłam już sama.
Brunet jednak w ogóle się nie odezwał, a ja nieświadoma tego, że już zdążył zerknąć, napatrzona na niesamowitą sukienkę postanowiłam ją zdjąć. Cóż, tu właśnie pojawił się problem.
Poskakiwałam, okręcałam się dookoła, kucałam i robiłam inne akrobacje. Za nic w świecie nie mogłam zdjąć z siebie tej piekielnej kiecki. Człowiek zaczyna się czuć niezręcznie lub, jak kto woli, grubo, kiedy nagle znajduje się w takiej sytuacji.
-Maybel, mam dzwonić po pomoc?- zniekształcony głos Caluma zza kotary dał mi jasno do zrozumienia, że naprawdę spędziłam tu zbyt dużo czasu. Miałam wrażenie, że producenci specjalnie szyją te sukienki tak, żeby dziewczyny nie mogły się z nich uwolnić. Pomijam już fakt, że raz rozmiar 36 jest za duży, a za kolejnym nawet jak wciągniesz brzuch 40 jest diametralnie za mała. Po co robić metki, zróbmy koło fortuny, na jedno wyjdzie i chociaż będzie trochę zabawy.
Suknia była po prostu idealna, ja byłam tu problemem i to irytowało mnie najbardziej.
-Małe problemy techniczne, zaraz wyjdę- sapnęłam, po raz kolejny na marne próbując dosięgnąć suwaka z tyłu ubrania. Nie zapowiadało się, żebym szybko sobie z tym poradziła.
-Hood?-Tak?
-Może jednak skorzystam z twojej propozycji- stwierdziłam, a po chwili w kabinie znalazła się głowa bruneta. -Pomożesz z tym zamkiem?
-Do usług- odparł, po cichu wchodząc do przymierzalni. Wolałam nie wiedzieć, czy ktoś go zobaczył i tym bardziej, co sobie o nas pomyślał. Hood delikatnym ruchem odpiął suwak, a po chwili jego ciepły oddech musnął mi szyję. Głośno nabrałam powietrza, czując, jak jego usta delikatnie dotykają mojej skóry.
-Jesteś piękna- wyszeptał mi do ucha, delikatnie odgarniając moje włosy na jedno ramię. Po usłyszeniu jego słów poczułam przyjemne uczucie, powoli rozchodzące się po całym ciele. -Musimy kupić tę sukienkę, wyglądasz cudownie.
-Calum...- westchnęłam cicho, ale po chwili zauważyłam małą metkę, zwisającą przy mojej dłoni. To, co zobaczyłam szybko popsuło jakikolwiek zalążek romantycznego nastroju, jaki chłopak pieczołowicie budował. -Matko, ty chyba nie myślisz, że zamierzam wydać równowartość mojego mieszkania na jeden kawałeczek materiału!
Nie wiem, kto oszalał bardziej. Hood, pokazując mi tę sukienkę, czy producent, który postanowił odebrać wszystkim ostatnie oszczędności.
-Przecież nie mówię, że ty masz dawać pieniądze- wzruszył ramionami w niezrozumieniu. -Skoro ja zabieram cię na zakupy, to ja płacę. To chyba oczywiste, prawda?
-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Jak mogłabym pozwolić ci wydawać na siebie fortunę?- pokręciłam głową, by podkreślić swoje słowa. Chłopak postawił mnie w naprawdę krępującej sytuacji, bo nie mogłam pozwolić mu bulić na moje zachcianki (które właściwie po części były jego wymysłem, ale zostanie przy poprzedniej wersji wydarzeń).
-Przecież to nie jest dużo- mruknął, zrezygnowany z kolejnej uwodzicielskiej porażki podniósł powód naszego sporu i już miał zamiar wychodzić, kiedy na wszelki wypadek przytrzymałam go za ramię. Tak, uciekaj w środku wymiany zdań, to dobre rozwiązanie.
-Może dla ciebie to jedna setna tego, co wydajesz dziennie, ale według mnie jeden mały kawałek materiału nie jest wart takiej sumy. W ogóle to wiesz, ile dni mogłabym przeżyć, za...- niestety nie dane było mi dokończyć, bo brunet (znów bez pozwolenia!) przycisnął do mnie swoje usta, jednocześnie uniemożliwiając mi skończenie zdania. Przez chwilę próbowałam się od niego odsunąć, ale przygwoździł mnie do ściany, delikatnie trzymając za talię. Nienawidziłam zmuszania mnie do czegokolwiek, ale jak się okazało taka lekka kontrola Hooda zazwyczaj nie stanowiła dla mnie problemu.
Nie pozostało mi nic innego, więc bez dłuższego zastanawiania przyciągnęłam go do siebie bliżej, za co otrzymałam pełne aprobaty mruknięcie. Nasza relacja zaczynała się robić coraz bardziej skomplikowana, bo jak to sami kiedyś stwierdziliśmy po prostu nie możemy... no wiecie... Inny świat, ja jestem z prowincji, nie jestem modelką i nie mam pieniędzy, dlaczego mógłby mnie chcieć?
W głowie znów zaczęło mi się kłębić setki myśli. Nie czułam żadnych motyli, które tak chętnie opisywane są w każdym romansidle, ale we znaki dawało mi się uczucie dotychczas mi nieznane, którego rozszyfrowania nie byłam pewna. Miłość? Przecież ona nie istnieje!
CZYTASZ
Lupus || Calum Hood
FanfictionThrow on your dress and put on your doll faces Everyone thinks that we're perfect Please don't let them look through the curtains Picture, picture, smile for the picture... Zakochana w wyobrażeniu "miłości swojego życia". Zaślepiona ideałem, który m...