@Calum5SOS @Maybemay czy mam zamontować u ciebie podsłuch?
@Maybemay @Calum5SOS nienawidzę cię
***
-Wiesz mamo, jest taka sprawa- zaczęłam delikatnie, bo nie chciałam jej denerwować. Nie w momencie, gdy tak bardzo potrzebowałam od niej pewnej rzeczy.
-Nie mam pieniędzy. Przynajmniej nie dla ciebie. Zresztą możesz wypożyczyć książkę, a nie od razu kupować nowe- odparła sucho, nawet nie podnosząc na mnie wzroku. Teraz najwidoczniej awansowałam. Na pasożyta.
-Nie tym razem. Teraz chodzi o to, że taki jeden chłopak chce mnie zabrać na imprezę- zaczęłam, skrzętnie omijając wszystkie szczegóły. Nie mogła się dowiedzieć zbyt wielu informacji, bo mogłaby za dużo sobie wyobrazić.
-Musisz się teraz wykazać instynktem rodzicielskim i zabronić mi tam iść- dodałam po chwili, gdy nadal nie dostałam typowej reprymendy każdego rodzica i szlabanu na tydzień. Mówiąc szczerze nigdy nie dostałam wykładu na ten temat. Po prostu nie chodziłam na żadne imprezy i miałam spokój.
-To właśnie ten moment- ponagliłam ją, jednak wciąż odpowiadała mi głucha cisza. -Błagam, zmień ten błogi wyraz twarzy!
-W co ty się ubierzesz!? Przecież nie masz żadnych sukienek!- krzyknęła, a ja o mały włos nie dostałam zawału. Co za matka tak się zachowuje!?
-Masz mi zabronić, halo! Tam na pewno będzie coś nielegalnego, nie powinnam tam iść! A jak ktoś będzie chciał mnie okraść?- desperacko szukałam argumentów, które mogłyby przekonać ją do zmiany zdania i zakazania mi wyjścia.
-Dlaczego nie możesz jak normalna matka mi tego zabronić!? Dlaczego tak entuzjastycznie nie podchodzisz do zakupu książek, to też rozrywka!- jęknęłam żałośnie, bo czułam, że jestem na przegranej pozycji już na starcie. Jeśli moja matka coś postanowi to prawdopodobnie nie istnieje nawet cień szansy, że zmieni zdanie. Nadal nie mogę pojąć, dlaczego Calum tak łatwo ją urobił. Jeśli ja bym miała takie zdolności moje życie nie byłoby aż takie trudne.
-Maybel, kiedy ty ostatnio gdzieś wyszłaś? Szkoła i sklep na rogu się nie liczą- sceptycznie podeszła do całej sprawy, a mnie już nawet nie chciało się wykłócać. Przeprowadziłyśmy już tyle dyskusji na temat mojego nikłego zainteresowania wyjściami z domu, że to aż dziwne, że jeszcze się pozabijałyśmy. Moim ulubionym argumentem zawsze było to, że jako nastolatka XXI wieku mogłabym przykładowo zacząć pić albo palić, a ja wybrałam po prostu bycie trochę aspołecznym. Jeśli by porównać mnie z niektórymi moim rówieśnicami to naprawdę powinna cieszyć się, że nie jestem w ciąży, ani nie mam żadnej choroby wenerycznej.
-Znowu zaczynasz. To, że nie lubię imprez nie jest chyba czymś złym!- już miałam wyciągać kolejne asy z rękawa, gdy przerwało mi pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam okazało się, że stał w nich wesoło uśmiechający się sprawca całego dzisiejszego zamieszania. Ma chłopak wyczucie, nie ma co.
-Błagam powiedz mi, że przyszedłeś tylko po notatki- jęknęłam, obdarzając go błagalnym spojrzeniem.
-Cześć słonko, też miło cię widzieć! Jak tam poszła prośba o wyjście? Skoro masz taki dobry humor to zakładam, że twoja mama się zgodziła- zapytał, a ja miałam nieodpartą ochotę na zmycie mu tego idiotycznego uśmieszku, najlepiej pięścią, chociaż coś ciężkiego też mogłoby się nadać. To on wpadł na cudowny pomysł zabrania, a raczej wyciągnięcia mnie na jakąś durną potańcówkę. Nie byłam pewna, czy czasem nie liczył na to, że się upiję i wreszcie będzie mógł mnie obmacać, a tylko udawał takiego dobrego. Nadal nie potrafiłam pojąć, dlaczego zdecydował się maltretować akurat mnie. Dookoła było tyle dziewczyn, co najważniejsze chętnych do rozmów z tym protoplastem, a ten półmózg znalazł sobie tę jedną jedyną, która chciała tylko trzymać się od niego z daleka. Co za ironia losu, a mówią, że tylko przedmioty martwe mogą być wredne.
-Nie mogę- skłamałam, próbując zachować skruszony ton. Teraz odbywała się walka na śmierć i życie, bo jeśli tylko zauważyłby cień wątpliwości od razu by mi nie uwierzył. Usilnie starałam się opanować lekkie drżenie lewej dłoni, ale po jego spojrzeniu już wiedziałam, że mój plan się nie powiódł.
-Twoja mama jest w domu?- padło pytanie, na które natychmiast pokręciłam głową. Byłam w stanie nawet wskoczyć mu na plecy, byle tylko nie chciał kolaborować z moją matką. To oznaczałoby już całkowitą porażkę, bo ani on, ani tym bardziej ona nie byli mi przychylni w kwestii wychodzenia na jakieś głupie imprezy.
-Nie ma. Jest w pracy, wraca późno, było miło, mam jeszcze lekcje do odrobienia, rozumiesz... było miło- gadałam jak najęta, w myślach błagając, żeby nie postanowił osobiście porozmawiać z tą szaloną kobietą. Dlaczego akurat dzisiaj musiała zostać w domu? Świat mnie nienawidzi, chociaż staram się jak mogę!
-O, pani Leighton! Jak miło panią widzieć!- z reprezentacyjnym uśmiechem przekroczył próg, a ja niemal od razu próbowałam go wypchnąć za drzwi. Nie podobało mi się, że był dość silny, żeby mi się przeciwstawić. Szkoda, że nie był kapitanem drużyny koszykówki, jego byłoby dużo łatwiej wykiwać.
-Co ty robisz!?- syknęłam, kopiąc go w kostkę, żeby wreszcie się uspokoił. Czy ten chłopak nie mógłby chociaż raz zrobić to, co mu mówię? Może wtedy byłoby łatwiej mi go polubić, bo jak na razie idzie mi to dość opornie.
-Było nie kłamać- uśmiechnął się do mnie wrednie, a ja już zaczęłam planować w jaki sposób go zabiję. Muszę przyznać, że byłam niezwykle kreatywna, a samo wyobrażenie pozbywania się Hooda sprawiało mi niejaką przyjemność.
-Jak miło cię widzieć! Maybel, przesuń się, zajmujesz całe przejście- obok nas pojawiła się moja mama, gromiąc mnie spojrzeniem. -Wejdź, zaraz nastawię wody na herbatę, pewnie przyszedłeś do May, urocze!
Chciałam zapaść się pod ziemię, ale posadzka nie wyglądała, jakby zaraz miała się pode mną rozstąpić. Powinnam zamontować tu jakąś zapadnię, jeśli nie dla mnie to chętnie mogłabym wrzucić w nią Caluma.
-Ja tylko chciałem zapytać, czy pani córka mogłaby mi potowarzyszyć na sobotnim balu- posłał jej czarujący uśmiech, a ja nie zważając na to, że wciąż tu był zwlokłam się do pokoju i wsadziłam twarz w poduszkę. No to brawa dla mnie!
Po kilku minutach chłopak opuścił mój dom, chociaż mama namawiała go, żeby jednak został i poszedł do mojego pokoju. Nie minęło jednak dużo czasu, gdy mój telefon zawibrował, oznaczając nową wiadomość. To zabawne, od kiedy go poznałam przestałam dostawać tylko powiadomienia od operatora.
Palant: chyba pójdziemy na zakupy
Me: chyba pójdę się powiesić
CZYTASZ
Lupus || Calum Hood
FanfictionThrow on your dress and put on your doll faces Everyone thinks that we're perfect Please don't let them look through the curtains Picture, picture, smile for the picture... Zakochana w wyobrażeniu "miłości swojego życia". Zaślepiona ideałem, który m...