@Maybemay @Calum5SOS mówiłeś, że to kameralne przyjęcie
@Maybemay @Calum5SOS A JA TU WIDZĘ PÓŁ MIASTA DO CHOLERY
@Maybemay @Calum5SOS I NAWET NIE MYŚL, ŻE PUSZCZĘ CI TO PŁAZEM@Calum5SOS @Maybemay bo puścisz mi to gadem?
@Michael5SOS @Calum5SOS DOBRE!
@Michael5SOS @Calum5SOS @Maybemay tylko pamiętajcie, żeby przeprosinowy seks nie był za głośny!
@Calum5SOS @Michael5SOS nawet nie mogę marzyć o przytulaniu, nie mów mi nawet o czymś innym...
***
-Jezu, jeszcze minuta oglądania cię w tej sukience i nasza podróż nie skończy się na balu, tylko...- wolałam przerwać wypowiedź Hooda, bo wiedziałam, że rozmowa zeszłaby pewnie na zły temat.
-To zamknij oczy- stwierdziłam, niewinnie podwijając róg materiału.
-Jakoś nie mam dobrych przeczuć- wymamrotałam, niepewnie przestępując z nogi na nogę. Stres osiągnął u mnie już naprawdę wysoki poziom, a im bliżej celu byliśmy, tym bardziej się denerwowałam. Właściwie to miałam głęboko w poważaniu zdanie innych na mój temat, ale tym razem dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że to ja będę na ich terenie. To jak na wojnie, kiedy byłam na terytorium wroga nie mogłam narzekać na nieprzyjazną reakcję.
-Masz paranoję, a nie złe przeczucia. Jedyne, co może się wydarzyć, to zbyt duża dawka zazdrości, ale z tego, co mi wiadomo nikomu nie szkodzi- odparł, splatając razem nasze palce. W normalnych okolicznościach dostałby po łapach, lecz byłam zbyt nerwowa, żeby się tym przejmować. Zadowolony z mojej chwilowej uległości zaczął gładzić moją dłoń kciukiem. Chyba miał to być gest dodający mi otuchy, ale niestety nie zadziałał.
-Łatwo ci mówić, po tylu koncertach już nic cię nie zestresuje, dla mnie nawet zadanie przy tablicy jest wystąpieniem publicznym- prychnęłam i widząc na horyzoncie dom, czy raczej pałacyk, w którym odbywało się nieszczęsne przyjęcie. Chłopak próbował pociągnąć mnie za rękę w stronę drzwi, jednak zawzięcie obstawiałam przy swoim i nie zamierzałam się ruszyć.
-No dalej, przecież to tylko kilkoro ludzi z twojej szkoły- przewrócił oczami i tym razem spróbował popchnąć mnie do przodu dłońmi, które umieścił mi na biodrach.
-Calum, te szpilki naprawdę sprawią ból nie tylko mnie, jeśli wbiję ci je w nogę- warknęłam, ruchem głowy wskazując na swoje dość wysokie obcasy. Już tłumaczę. Nie, nie dostałam wstrząsu mózgu ani nagle postanowiłam, że trampki nie są na każdą okazję. Mama zagroziła, że jeśli wyjdę w czymś, co nie jest eleganckie to utnie mi fundusze na kolejne półwiecze, więc to nie był mój wybór.
-Chodź, tchórzu, zawsze możemy wcześniej wyjść- stwierdził, klepiąc mnie po odsłoniętych przez sukienkę plecach. Miałam ochotę mu oddać, ale przez stres opanowałam agresję.
-Ale jak coś będzie nie halo, to krzywdę zrobię tobie, a nie im- mruknęłam, z godnością i specjalnie wysoko podniesioną głową idąc przed brunetem udałam się w stronę znienawidzonego domu. -Bo oni mnie nie zmuszali, żebym tu przychodziła!
-Zobaczysz, będzie lepiej, niż ci się wydaje- stwierdził ze spokojem pochodząc do eleganckiego budynku, który, o dziwo, nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Pewnie widział setki bardziej odpicowanych mieszkań, nie to co ja. -No, to chwila prawdy- Calum zadzwonił złotym guzikiem na marmurowej ścianie, a tuż po chwili drzwi otworzył nam starszawy, ubrany we frak mężczyzna. Sądziłam, że to ojciec szanownej pani domu, ale jak się okazało był to tylko kamerdyner. Kto normalny ma w domu służbę!?
-Panna Jennifer zaraz państwo ugo- elegant nawet nie zdążył skończyć, gdy zza jego pleców wyłoniła się, jak zwykle ociekająca kiczem blondynka. Swoją uwagę skupiła oczywiście na brunecie, niemal całkowicie ignorując moją obecność.
-George, możesz iść do gości, ja przywitam naszą najbardziej oczekiwaną parę! Calum... Maybel... miło was widzieć! Mam nadzieję, że będziecie dobrze się bawić, są tu oczywiście twoi przyjaciele, Cal, bardzo zależy mi na tym, żebyś dobrze się tu czuł- zakończyła swoje powitanie, pożerając go wzrokiem, który dopiero po chwili przerzuciła na mnie.
-O mój Boże! Czy to sukienka z nowej kolekcji Versace!? P-przecież taką miała Karlie Kloss!- Jennifer wyglądała, jakby zaraz miała dostać zawału. Pierwszy raz ma mój widok nie prychnęła z kpiną (albo obrzydzeniem, nie zawsze da się to oddzielić), ani nie zrobiła niczego by mnie wyśmiać. Sukces!
-Oczywiście, Calum pomagał mi wybierać- stwierdziłam zgryźliwie, specjalnie łapiąc niczego nieświadomego bruneta za rękę. Zrobiłam to na tyle zaborczo, by każdy z widzów tej szopki mógł mieć wystarczająco dużo powodów, by sądzić, że coś między nami jest, ale zdecydowanie zbyt mało, by to potwierdzić.
-Co w tym dziwnego? Muszę dbać o moją kobietę- tym razem to Hood prychnął, oplatając swoją łapę wokół mnie. Powinnam go odepchnąć i zdementować plotki, że rzekomo coś między nami jest. Ale tego nie zrobiłam. Jak już się bawić, to po całości.
-Dziwka- stwierdzenie Jennifer przez chwilę do mnie nie docierało, ale kiedy już zbuforowałam wszystkie informacje o mało się na nią nie rzuciłam. Calum asekuracyjnie przytrzymał mnie w talii, ale oboje wiedzieliśmy, że jeśli się wkurzę, to raczej nie pomoże.
-Jennifer, sądziłem, że jednak posiadasz kulturę osobistą- brunet odchrząknął, ciaśniej oplatając ręce wokół mnie. Próbował opanować sytuację, jednak powoli wymykała się ona spod kontroli.
-Liczyłam, że wreszcie rzucisz tę wywłokę! Przecież litość kiedyś też musi się skończyć, nie możesz grać bohatera całe życie! Już i tak pisze o tobie w każdym pieprzonym brukowcu, nie ma potrzeby wciąż udawać anioła!- blondyna jak na mój gust zbyt głośno piszczała, nerwowo tupiąc swoimi niebotycznie wielkimi szpilami w marmurowe kafelki.
Przez chwilę się zawiesiłam. Jennifer zazwyczaj paplała coś bez sensu, teraz też nie chciałam brać jej słów na serio. Nie chciałam, ale w głowie wykiełkowała mi myśl, że może Calum naprawdę zaczął się ze mną zadawać, bo to poprawiło jego reputację. Brzmiało to nieprawdopodobnie, uważałam, że nie mógłby tyle czasu udawać. Ale czy aby na pewno?
-Czy ty naprawdę nie możesz wreszcie zrozumieć, że ja po prostu ją kocham? Mam w poważaniu to, czy mi wierzysz, czy nie! Nie chciałem iść z tobą do łóżka, więc robisz wszystko, żeby zrazić do mnie pierwszą dziewczynę, którą pokochałem za to, kim jest, a nie jak wygląda. Chociaż wygląda w cholerę lepiej od ciebie to ma do siebie szacunek i tym też mi imponuje. Maybel, wychodzimy. Ci ludzie nie są na naszym poziomie, a ta pusta lalka nie dorasta do twoich pięt i najwyraźniej nie może się z tym pogodzić.
CZYTASZ
Lupus || Calum Hood
FanfictionThrow on your dress and put on your doll faces Everyone thinks that we're perfect Please don't let them look through the curtains Picture, picture, smile for the picture... Zakochana w wyobrażeniu "miłości swojego życia". Zaślepiona ideałem, który m...