Rozdział 8

70 6 1
                                    

@Maybemay ma ktoś nóż?

@Michael5SOS @Calum5SOS co znowu odwaliłeś?

@Maybemay nie jego wina

@Michael5SOS nareszcie postępy

@Calum5SOS chyba śnisz!

@Maybemay chyba śnisz!

@Calum5SOS wymyśl swój tweet

@Maybemay okay. hood jest pieprzonym azjatą

@Calum5SOS leighton ma gruby tyłek

@Maybemay osz ty!

@Michael5SOS a było tak dobrze...

***

Ludzie potrafią być naprawdę kłamliwi. Jennifer i tak ma praktycznie wszystko, pieniądze, chłopaków i ogólną sławę w szkole (nie posiada tylko mózgu, ale jak widać jej to nie przeszkadza), a i tak chce przymusić do śpiewania specjalnie dla niej tych biednych chłopaków. Może Hooda mi nie żal, chodzi o pozostałą trójkę. Nie wiem, co ta dziewczyna chce ugrać, ale na razie udało jej się tylko zrazić do siebie Caluma, a zapewne i resztę zespołu, jeśli z nimi rozmawiała. Zawsze jej nie lubiłam. Była, a właściwie to nadal jest, zbyt głośna i za bardzo lubi podkreślać swoją wyższość.

Zadrżałam, w końcu dni robiły się teraz coraz chłodniejsze, a ja ubrana tylko w koszulę Caluma nie narzekałam na nadmiar ciepła. Ten gest był chyba pierwszą przyjazną rzeczą między nasze dwójką, ale pewnie zrobił to w zapłacie za uratowanie tyłka przed darmowym koncertem. Ten dupek nie zrobiłby przecież tego z samej dobroci serca.

Postanowiliśmy dać sobie spokój z dzisiejszymi lekcjami, w końcu nawet sama dyrektorka stwierdziła, że powinien się trochę zaaklimatyzować. Coraz częściej zaczynałam oddzielać sobie postać piosenkarza od codziennego oblicza chłopaka i lubiłam to. Naprawdę podobało mi się uczenie go na nowo, nie tak, jak nakazują strony internetowe. Drobne nawyki, typowe zachowania i nareszcie zaczęłam czuć, że poznaję jego, nie ideał stworzony przez media.

-Nie macie tu nawet Starbucksa?- Hood uniósł brwi w niedowierzaniu. Nie mamy również kina, teatru, dobrej księgarni i wielu innych rzeczy. A to podobno takie cudowne miasto, burmistrz chyba trochę minął się z prawdą.

-Zapomniałam, że mam ze sobą cudownego basistę, który pije kawę tylko ze złotego kubka!

-A ja księżniczkę, która udaje wielką damę- burknął, wzbudzając moją złość jeszcze bardziej. Nie dość, że zatruwał mi życie i był wredną, zbyt przystojną kreaturą to jeszcze śmiał mnie obrażać! Nadal nie wiem, jak udało mi się nie urwać mu głowy, ale na szczęście tego nie zrobiłam. Na ulicy było zbyt wielu świadków, nawet argument, że mnie irytował mógłby nie wystarczyć.

-Jaki błyskotliwy! Mike przez słuchawkę mówi ci, co masz palnąć?- prychnęłam z jego dziecinnego zachowania. W sumie to ja zachowywałam się tak samo, więc nie powinnam oceniać... ale właściwie kto mi zabroni. Niemniej jednak czułam się dumna z genialnego komentarza, którym rzuciła, bo mówiąc obiektywnie był genialny.

-Boże, nie możemy po prostu przestać rzucać się sobie do gardeł?- jęknął, na chwilę łapiąc mnie za rękę. Znowu za długo patrzyłam w ciemne tęczówki. Wróciła moja dawna fascynacja jego osobą, w końcu kiedyś pośrednio pomagał mi w ciężkich chwilach. Przez chwilę chciałam się do niego przytulić, tak po prostu wreszcie poczuć się dobrze. Zapomnieć o wszystkim.

-Ja...- zaczęłam i już miałam okazać słabość, gdy wreszcie wzięłam się w garść. Nie można okazywać emocji. -Wolałabym nie spełniać marzeń Michaela, ciągle chce, żebyśmy się przyjaźnili.

-W czym niby Clifford jest lepszy ode mnie!?- obruszył się.

-Od kiedy obchodzi cię, kogo lubię najbardziej?- uniosłam brwi i już na dobre zapomniałam o moim małym kryzysie.

-Nie obchodzi, to mnie po prostu nurtuje- mruknął ze złością.

-Ćwok- warknęłam, chcąc zakończyć naszą bezsensowną dyskusję. Akurat weszliśmy do kawiarenki, zajmując stolik i czytając swoje menu. Po chwili ciszę postanowił przerwać Hood. Właściwie, to kiedy się nie odzywał było całkiem znośnie.

-A może ty też piszesz o mnie sprośne opowiadania? Dużo fanek tak robi...- Calum przygryzł dolną wargę i skupił wzrok na mojej twarzy. Tak bardzo starałam się nie zaczerwienić pod wpływem jego spojrzenia, jednak jak zwykle nie udało mi się to. Poczułam pieczenie na policzkach i wiedziałam, że w pewnym sensie przegrałam nasze nieme starcie.

-Jesteś głupi- warknęłam, ze złością odstawiając filiżankę na stolik. To był zły pomysł iść gdzieś z tym zboczeńcem. Kiedy siedzi naprzeciwko mnie i wgapia we mnie te swoje brązowe oczy jest znacznie trudniej go zignorować. Mogłabym udawać, że mi się nie podoba, ale to byłoby niewykonalne. Błagam, koleś wygląda jak cholerny bóg, nie da się tak po prostu mu nie ulegać!
Dlaczego nadal nie mogę jak człowiek go nie lubić? Coś dziwnego działo się ze mną i nie bardzo chciałam widzieć, co dokładnie.

-Uznam to za tak- puścił mi oczko, ale nie dałam wyprowadzić się z równowagi. To zabawne, kiedyś dałabym się za to pokroić, a teraz mam ochotę zwrócić to, co właśnie zjadłam. No dobra, Hood nadal mi się podoba, nie da się tego nie robić, ale umiem się powstrzymać, od kiedy go poznałam. Może nie zawsze, ale czasami mi się udaje.

-O Cake'u- rzuciłam i z radością patrzyłam, jak chłopak krztusi się kawałkiem ciasta. Przez chwilę próbował się uspokoić, a potem zaszklonymi od kaszlu oczami spojrzał na mnie z tak widocznym wyrzutem, że zachciało mi się śmiać.

-Boże, co za świat... nawet ty- wyjąkał i nerwowo podrapał się po karku. -Ale dlaczego akurat z Luke'iem?- wymamrotał, lekko się czerwieniąc. Urocze.

-Nie gorączkuj się, nic takiego nie pisałam- zarechotałam z jego głupiego wyrazu twarzy.

-Nie rozumiem tego. Każda jedna chce przelecieć nas bez wyjątku, ty zresztą też, widziałem twoje konto, a i tak robią z nas homosiów! Zaprzeczają same sobie!- w złości gestykulował rękami.

-Oglądałeś mój profil!?- jęknęłam i pokręciłam głową w niedowierzaniu. To, co tam publikowałam nie powinno dojrzeć światła dziennego. Zdjęcia Caluma to w końcu jakaś połowa wstawionych tam rzeczy!

-Z tego co wyczytałem mam seksowny tyłek, cudowny głos i co dziwne podobają ci się moje ręce- wyliczał, a ja z każdym słowem chciałam coraz bardziej zapaść się pod ziemię. Niestety matka natura nie dała mi takiej jakże przydatnej zdolności.
Zapewne teraz nie istnieje nic bardziej czerwonego ode mnie.

-Dobij mnie- wyjęczałam, wręcz paląc się ze wstydu. -Chyba nigdy bardziej się nie wstydziłam, gratulacje.

-Nie, jesteś śliczna, kiedy się czerwienisz- skomplementował, przygryzając wargę.

-Wiesz, jak dziwnie to zabrzmiało?- zmarszczyłam brwi, zdziwiona jego nietypowym zachowaniem. Jest miły, halo! To nie jest normalne! Miły, nie perwersyjny, czy ironiczny. Jest miły.

-Oświeć mnie- rzucił, mierząc mnie krępującym spojrzeniem ciemnych oczu.

-Jakbyś... chciał...- zacięłam się z zawstydzenia. Mój ogromny minus. Dość łatwo wprawić mnie w zakłopotanie. Jeśli do tego jesteś Calumem to robi się naprawdę proste. Jak można dostać taką urodę? On nie ma żadnych kompleksów i w sumie to mu się nie dziwię. Jest zniewalająco przystojny.

-Z tobą flirtować?- dokończył, posyłając mi jeden z najładniejszych uśmiechów, jakie widziałam.

-Nie, ja miałam na myśli... huh... coś innego- odparłam, chcąc odwrócić poprzednią sytuację.

-Miałaś rację, bo właśnie z tobą flirtuję. I sam nie mam pojęcia dlaczego, ale zaczyna dziać się ze mną coś dziwnego.

-Mam tak samo...

Lupus || Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz