Rozdział 8

193 18 1
                                        

Nie wiem co taki stworek je ale dałam mu to co sama sobie przygotowałam czyli mandarynke i winogrono. Posmakowało mu. Siedzieliśmy na sofie oglądając film i jedliśmy winogron. Co jakiś czas podrzucałam mu pojedyńcze kulki winogron a on podskakiwał i zjadał. Normalnie lepszy jest od małego pieska lubi też się przytulać. Prawie od razu się zaprzyjaźniliśmy nawet polizał mnie po policzku co nie za bardzo mi się spodobało. Było to obrzydliwe ale też śmieszne. Wcześniej byłam zmęczona a teraz mogłabym pójść jeszcze na imprezę.

W końcu położyłam się na kanapie i przytuliłam do włochatej kulki zamknęłam oczy. Właśnie zasypiałam gdy usłyszałam ciche kliknięcie tak jakby ktoś otworzył drzwi. Podniosłam się i rozejżałam do okoła. Oskar cicho na palcach próbował wyjść z domu.
- Co ty robisz ? - spytałam. Aż podskoczył tak się przestraszył. Zachichotałam z rezultatu. Coś za coś. Odpłaciłam się tylko.
- Nastia... - zaczął.
- Lipoli... - pisnoł dziwaczek. I szybko poturlał się w stronę chłopaka. Skoczył mu na ręce ale po chwili rozmyślił się i wrócił do mnie wtulając się w mój bok.
- Ty zdrajco. - rzucił Oskar do Lea.
- O to widzę że panowie się znają. - podniosłam się i wzięłam kulke na ręce. - A tak wogóle to co ty robisz ?
- Jest piąta rano. Muszę spadać bo do szkoły za trzy godziny. - ziewnoł - Powinnaś się wyspać.
- Ty też. - oddałam mu uśpionego zwierzaka.
- Ja jakoś wytrzymam. Dzięki że się nim zajęłaś - pogłaskał granatową kulke. Podszedł do sofy i złapał kurtkę na której wcześniej leżałałam - Wygodna ? - poczerwieniałam. Oskar ruszył w stronę drzwi zarzucając kurtkę na ramiona i chowając swojego zwierzaka pod pachą. Współczułam mu.
- A co to takiego jest ? - wskazałam na jego pierś gdzie był Leo. Chłopak zaczął pomału zamykać drzwi.
- Idź spać. Zawir. - i znów dziwne słówko. Zamknęłam drzwi. Bardzo podobne do poprzedniego słowa. I dlaczego on do ciorta rozkazuje mi co mam robić ? Tyle miesięcy byłam sama chyba wiem jak o siebie zadbać. Ale co do tego spania to miał rację byłam tak zmęczona że oczy mi się same zamykały.  A na dodatek mięśnie zaczęły mnie boleć tak samo jak głowa. Bosymi stopami szorując po podłodze weszłam do kuchni mechanicznie otworzyłam lodówkę, łyknełam tabletki popiłam wodą prosto z kranu. Potem udałam się w stronę łazienki. Ale po chwili zorjętowałam się ze nie mam potrzeby żeby tam iść więc zgasiłam wszędzie światło. I poomacku próbowałam dojść do sypialni. Światło księżyca przrbijało się prze okna oświetlając pokuj. Wcześniej nie pościelone łóżko na którym spał chłopak stało teraz starannie poprawione. Chyba nigdy nie widziałam tak równo poukładanej pościeli. Mój zachwyt nie trwał długo bo moje nogi odmówiły posłuszeństwa i spadłam na łóżko.

Rano obudził mnie dźwięk irytującego budzika który stał na stoliku nocnym. Zmarszczyłam nos i brwi. Strzeliłam ręką piekielne urządzenie. Żeby mnie tak wcześnie budzić. Spojżałam na zegarek.
- Ja pierdziu. - zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Ubrałam się szybko i wymalowałam. Wybiegłam z domu po drodze złapałam tylko torebkę. Wyprowadziłam rower na zewnątrz zarzuciłam torbę na bok i ruszyłam szybko w stronę szkoły.

Parking był już pełny zostało mi pięć minut żeby dobiec do klasy. Szybko zostawiłam rower w przeznaczonym dla niego mniejscu i pobiegłam do szkoły. W środku budynku było gorąco więc odwiązałam szalik i weszłam do klasy. Nauczycielki jeszcze nie było ale uczniowie byli wszyscy i patrzyli w moją stronę tylko przez chwilę. Rzwawym krokiem doszłam do ławki i zajęłam miejsce. Na blacie leżała kartka na której pisało moje imię. Rozłorzyłam złożoną na cztery białą kartke.

" To nie powinno się wydarzyć. To była pomyłka. Lepiej będzie jeśli się odemnie odczepisz i zapomnisz o mnie. Przykro mi że tak wyszło.

      
                                  Oskar. "

Co ? O co mu  chodzi. Ze złości złożyłam kartkę i spojżałam na pierwszą ławkę. Stała pusta nie było go w szkole a powiedział że ma się wyspać do szkoły. Kłamca. Miał mi wszystko wyjaśnić. To dziwne ale część mnie czuła się jakby opuszczona jak wcześniej gdy go nie znałam jakby się nic niezmieniło. Jakby nie było wczoraj. Jak mam o nim zapomnieć kiedy to on sprawił że moje życie choć trochę było do czegoś nie wydawało się beznadziejne. Cały wczorajszy dzień gapiłam się na niego ukradkiem. Jest intrygujący i przystojny ale jest w nim coś jeszcze coś czego nie da się zidentyfikować. I ja mam zapomnieć i odczepić się ! Był u nas w szkole od wczoraj a ja już nie mogę bez niego żyć. Żałuję że zerwałam się z łóżka.

Dzisiejszy dzień był do bani nic nie było takie jak powinno. Długą przerwę spędziłam sama choć Sylwia z tysiąc razy pytała czy się do nich nie dołącze. A gdy spytałam Dara co z Oskarem odpowiedział że biedaczyna rozchorował się. Jasne bo uwierzę. Pod koniec zajęć powiedziałam że źle się czuje i wrócę do domu. Wsiadłam na rower.

Sorki za błędy.

ZAPOMNIEĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz