Rozdział 2

389 22 0
                                    


Odetchnełam z ulgą gdy stanełam  na chodniku wolna od szkolnego podrywacza. Teraz został tylko rower. Jak już zaczęłam wydawać te okropne pieniądze to na całego. Machając torebką z butami czekałam na pasach żeby muc przejść na drugą stronę ulicy. Jedno co mnie niepokoiło to, to że robiło się ciemno. Z niecierpliwością zaczęłam tupać nogą. Czy ta sygnalizacja nie może działać choć trochę szybciej? W końcu zielone, przechodnie ruszyli szybkim krokiem. Nie próbowałam ich wyprzedzać choć bardzo chciałam. I jest drugi koniec chodnika i rowery. A z każdą minutą ciemność robiła się jeszcze bardziej czarna.

Weszłam do sportowego sklepu i rozejżałam się do okoła. Uf... dużo tego.
- Hej - przede mną stał ciemnowłosy chłopak o brązowych oczach i oliwkowej karnacji. Nie za bardzo go pamiętam. Ale wiem jedno za dużo tu dzieciaków pracuje tu w sklepach.
- Hej - powiedziałam niepewnie. - Mógłbyś mi doradzić co do roweru?
- Jasne. Iwan.
- Nastia.
- Wiem. Jesteś o rok odemnie młodsza. Mało gadatliwa ładna i miła. - wyszczeżył się.
- Kolejny... - ups... nie chciałam tego powiedzieć.
- Spotkanie z Feliksem?- ruszyliśmy alejami pełnymi rowerów. Mijaliśmy kolejne pojazdy, które nawet mi się podobały ale chłopak szedł dalej.
- Yhm...
- A co ty ze ćpunami się zadajesz?- przystanął i poklepał siedzenie biało-czarnego roweru. Był wspaniały i zajebiście drogi.
- Przeszkadza Ci to ? - uśmiechnęłam się. - Biorę.
- Nie. Poprostu nie pasują do Ciebie.
- Aha. Po pierwsze nie koleguje się z nimi tylko... y... po prostu są mili i przynoszą mi lekcję i zabierają na imprezy. Po drugie ja decyduj  z kim się zadaje. Po trzecie dziękuję za troskę. - chłopak zaśmiał się i pokręcił głową.
- Tak jest. Chodź do kasy. - poprowadził rower. - A tak wogóle to chciałem się tylko zaprzyjaźnić może, że nie mam szans bo nie jestem ćpunem. - dobry humor go nie opuszczał.
- No wiesz co.
- Jeszcze nie.
- Będziesz miał szansę jeśli staniesz się choć trochę milszy.
- Yhm... Może się postaram. - oparł rower o blat i wskoczył za kase. Zerknęłam za okno.
- Oh...- było ciemno. Tak szybko. Chłopak zdziwiony powędrował za moim wzrokiem. Skrzywił się.
- Boisz się ?
- Ee...
- Podrzucić Cię ?- spytał biorąc odemnie kartę. Wstukałam kod i schowałam kartę do kieszeni.
- A to nie będzie problem? - nie chciałam wracać sama.
- Tom! - krzyknął. Zza drzwi wyszedł chłopak dobrze zbudowany i starszy o kilka lat. - Popilnujesz ?
- Ta. Hej. - powiedział mięśniak.
- Hej. Ej a tak wogóle to ty masz prawko?- rzuciłam do kolegi.
- Jestem o rok od Ciebie starszy - ruszyliśmy w stronę jakiegoś garażu. - A tak to musiałem trochę zapłacić i już. - wzruszył ramionami.

Weszliśmy do drugiego pomieszczenia w, którym stał duży jeep. Był czarny i błyszczący wogóle nie pasował do chłopaka jeśli już to powinien być brudny. Zawsze kojarzyła samochody chłopaków jako zaniedbane a ten po prostu  nie pasował.
- Twój ?
- Ta. Niezły co ?
- No... - chłopak otworzył przede mną drzwi. I ruszył z rowerem na tyły samochodu. Sprawdziłam czy nie patrzy i podniosła nogę do góry bo do tego pojazdu nie da się inaczej wejść. Gdy już siedziałam w skórzanym fotelu pojawił się kolejny problem, ponieważ były tu dwie pary pasów z lewej. Zakłopotana odwróciła się przodem do szyby i udawałam że wcale nie zauważyłam pasów. Iwan wskoczył do samochodu i zapalił jeep.
- No wiesz... Bez pasów raczej nie ruszymy. - powiedział. A ja rzuciłam mu współpracujące spojrzenie.
- To sobie postoimy.
- A... Dziecko trzeba zapiąć ? - wyszczeżył się. Odkręcił się w moją stronę, wyciągnął ręce i po chwili byłam przypięta.
- Nie jestem dzieckiem. Mam piętnaście lat.
- Echę...- wyjechaliśmy z garażu.
- Tęczowa dwadzieścia pięć.
- Wiem...- powiedział jakby do siebie.
- Co proszę ?
- Ę ? - skupił się na wjechaniu na autostradę.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam ?
- Yhm... Tobiasz rozmawiał z Ofelią, że zrobią dziś najazd na twoją chatę. - wyjaśnił zatrzymując się.
- Co się stało ?
- Już jesteśmy. - wyskoczył zwinnym ruchem z pojazdu.

Zsunełam się ostrożnie z fotela i zeskoczyłam na drogę. Powietrze było chłodne, owinęłam się bluzą i powędrowałam w stronę bloku gdzie chłopak czekał już przy wejściu.
- A to ładnie tak podsłuchiwać?- zapytałam mijając go i wpisując kod.
- Wcale że nie podsłuchiwałem ja tylko usłyszałyszałem. A ty mnie tu w nic nie wkręcaj bo masz u mnie dług. - wyszczeżył się.
- Wiem... Może kiedyś go spłace. - ruszyliśmy po schodach na górę. Chłopak niusł rower na rękach był bardzo silny.
- Może ? Na pewno. Może jutro po szkole ? U Ciebie jakiś film ?- postawił rower pod drzwiami.
- Nie wiem... Może...
- Koniec. Nagadamy się w szkole. Muszę spadać bo Tom długo nie wytrzyma. - wyszczeżył się. - Dozobaczenia.
- No hej. A w szkole na pewno mnie nie znajdziesz. - to zdanie powiedziałam cicho kiedy zabiegał ze schodów.
- Bo się przeliczysz. - krzyknął.

Przestraszona wskoczyłam do mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi. Dobrze że nie mieszkam wyżej  bo targanie tego roweru byłoby męczące. Oparłam go o ścianę przy wyjściu, powiesiłam klucze na chaczyku i ściągnęła buty. Przycisnełam pstryczek żeby zapalić światło w kuchni i salonie. Na blacie stały brudne naczynia. Szybko schowałam je do zmywarki i wyjęłam coole z szafki. Usiadłam z butelką w ręce przed telewizorem włączając wiadonosci. Pociągnęłam łyk gazowanego napoju i mało nie wyplułam. Moje buty. Zostawiłam je w jeep Iwana. No pięknie zyskałam rower ale straciłam buty. Jęknęłam. Super... Może jutro mi przywjezie. Ostrożnie zbliżyłam butelkę do ust napiłam  się i ruszyłam wolnym krokiem do łazienki. Nagle w kuchni zadzwonił telefon. Pobiegłam szybko do blatu.
- Halo ? - odezwałam się niepewnie.
- No Cześć. - usłyszałam męski głos.
- Kto mowi ?
- Iwan. Jak możesz nie rozpoznawać ? - oburzył się.
- Skąd masz mój numer ?
- Z butów - zaśmiał się. - Właśnie jutro Ci je przyniosę. To tyle. Pa.
- Skąd ma... - nie zdążyłam dokończyć bo chłopak rozłączył się. Co z bezczelny dupek. Uczepił się mnie jak rzep psiego ogona. Rzuciłam smartfona na blat i poszłam do łazienki. Zle zrobiłam że zaczęłam się odzywać. A co najgorsze zaczyna mi się z jednej strony to podobać.

Sorki za błędy.

ZAPOMNIEĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz