Rozdział 5

247 17 0
                                    

Wolnym krokiem weszłam do gabinetu i zamknęłam drzwi. Brol siedział przy biurku i rozmawiał z Ernestem kiedy weszłam przerwali i odwrócili się w moją stronę. Chłopak miał taki wzrok jakby chciał mnie zabić nie uważając na to że miałby świadka.
- Dobrze że przyszłaś. Żegnam Pana. - przywitał się. Czyli chłopak został wywalony na moich oczach.
- Nie masz prawa Brol. - syknoł Ernest grożąc palcem.
- Mam. A ty wyrażaj się chłopcze.- blondyn wstał i rzucił mi ostatnie wrogie spojrzenie opuszczając pokój.

- Ja nie wiem czy ta rozmowa ma sens. - przecież już więcej go nie  zobaczę.
- Nastia. Przecież musisz dostać odszkodowanie. - zaczął spokojnym tonem.
- Za co ? - pokazałam czoło. Muszę przyznać że to trochę bolało ale to nic wielkiego.
- Tak.
- Ja nie chcę widzieć żadnych pieniędzy. Proszę. - naprawdę całe dzieciństwo przez nie straciłam. Rozumiem że są potrzebne ale bez przesady rodzice i maja karta zaspokajają wszystkie moje potrzeby.
- To co byś chciała wzamian ? - nie odpuszczał dalej.
- Nic... Albo chcę. Żeby Zuza mi nie dokuczała - To będzie dobre wynagrodzenie.
- A dokucza ?
- Nie ale zacznie gdy dowie się że jej chłopak opóści szkołę przezemnie. - powiedziałam prawdę. Na pewno by tak było. Szczerze mówiąc sama na jej miejscu bym tak zrobiła.
- Niech będzie. A teraz zmykaj na lekcję. Dozobaczenia.
- Dowidzenia. - powiedziałam. Choć wogóle nie miałam ochoty widzieć się z nim w najbliższym czasie.

Sylwia siedziała tam gdzie wcześniej tylko była nad czymś bardzo zamyślona.
- Jak było ? - ocknęła się. Wstała i ruszyłyśmy na długą przerwę.
- Dobrze... - jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego że brunetka chcę ze mną przebywać i gadać.
- Yhm... - tylko tyle powiedziała. Przypomniało mi się że miałam się spotkać z Iwanem na tej przerwie. Zapomniałam.
- Idziesz ze mną ? - zapytałam w końcu. Bo nie wiem co to yhm miało znaczyć.
- Nie poczekam na Ciebie przy stoliku koło okna. - powiedziała.
- Dużo dziś tego czekania jak na Ciebie... - odpowiedziałam ale dziewczyny już nie było a w moją stronę zmierzał Iwan.
- Hej. - uśmiechnął się. - Chodź pójdziemy do mojego stolika.
- Ale... Ty siedzisz z kolegami... - jęknełam gdy ciągnął mnie w stronę stolików.
- I co z tego. - wzruszył ramionami. Zaczęłam łapać się stolików ale chłopak i tak ciągnął mnie dalej.  Zaparłam się nogami co wywołało i niego głośny śmiech. Nic go nie zatrzyma, robię z siebie tylko idiotkę. Ale i tak nie zamierzam mu tego wszystkiego ułatwiać dalej będę się wyszarpywać. Po co on mnie ciągnie do tego stolika pełnego chłopaków starszych odemnie o rok.
- Iwan. Ja i Sylwia...
- Poczeka - przerwał mi. - Hej chłopaki to Nastia. - no nie po co ja wczoraj zaczynałam się odzywać.
- Heja. Tacy straszni jesteśmy że tak się opierałaś ? - spytał przystojny ciemny blondyn w okularach przeciwsłonacznych.
- Nie po prostu... - zaczynałam wyjaśnienia ale co niby miałam powiedzieć. Usiadłam zrezygnowana na krześle.
- A tak przy okazji jestem Daro. - uśmiechnął się.
- Miło mi. A co do twoich okularów to aż takie słońce jest żeby je nosić ?
- Milutak jesteś. - oparł się o stół.
- Wiem. To tak specjalnie dla Ciebie. - wyszczeżyłam się. Do pozostałych chłopaków podeszły jakieś dziewczyny a z nimi Sylwia. Która podeszła do siedzącego obok mnie  Iwana.
- Cześć.
- Siema. - odpowiedział. Pocałował ją w policzek a zawstydzona brunetka udeżyła go lekko w ramie zawstydzona.
Zdziwiona otworzyłam szeroko oczy.
- Nie wiedziałeś że oni są razem. -  spytał ciemny blondyn. Tylko on się na mnie patrzył bo inni zajęli się swoimi dziewczynami.
- Nie... - ogarnęła się trochę i wzięłam kanapkę z talerza.
- No to już wiesz. - zdjął okulary. I tu kolejny szok jego oczy... były były złote nie zielone, niebieskie, brązowe tylko złote.
- Twoje oczy.. - wyrwało mi się.
- Tak wiem. Jeśli Ci przeszkadzają mogę je z powrotem włożyć. Wiesz myślałem po prostu że bez nich będzie mi wygodniej jeść. - i założył okulary z kwaśnym uśmiechem.
- Nie. Proszę zdejmij. - powiedziałam ale chłopak z szerokim uśmiechem pokręcił przecząco głową. Wywróciłam oczmi podniosła się i zabrałam mu okulary z oczu i włożyłam je we włosy. Chłopak zaśmiał się.
- Jesteś niemożliwa. - jego oczy zabłysły. Napił się soku mało nie zakrztuszając się z śmiechu.
- Ej no. Daro nie podrywaj mi koleżanki. - powiedział Iwan. Zaśmiałam się i rozejżałam po jadalni. Po chwili napotkałam wzrok Oskara który patrzył się na nas a potem szybko odwrócił wzrok. Coś z nim jest nie tak - No więc chodź o to że... Czy mógłbym zabrać do Ciebie Sylwia ? - dodał chłopak. Uśmiechnęłam się lekko bo dalej rozmyślałam nad ciemnym brunetem o czekoladowych oczach.
- Jasne... - powiedziałam po chwili.
- A ja mógłbym wpaść na tą imprezę ? - spytał Daro.
- Yhm...
- A i zabiorę jeszcze kogoś. - wyszczeżył się. Iwan wstał i poszedł odprowadzić Sylwlę.
- Dziewczynę ? - jęknełam. I źle zrobiłam bo wiem co sobie pomyślał.
- Zazdrosna ? - właśnie to.
- Nie.
- To nie. Dozobaczenia po lekcjach. - pocałował mnie w policzek.
- Ej... - krzyknęłam ale chłopaka już nie było.

W końcu lekcję się skończyły nie to żeby mi się przedłużały ale nie mogłam znieść gdy ten Nowy przystojniak tak się na mnie patrzył. Za godzinę z resztą mają przyjść moi nowi przyjaciele nie wiem czy żałować że się odezwałam czy nie. Chyba są minusy i plusy.


Sorki za błędy.

ZAPOMNIEĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz