Rozdział 6

239 17 0
                                        

Gdy wróciłam do domu wzięłam się za ogarnięcie prawie czystego mieszkania. Później złapałam za  telefon i zadzwoniłam do różnych dostawców. Zamówiłam pizze i inne takie specjały no i oczywiście chipsy i coole. Kiedy wszystko było na swoim miejscu usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor na " Szybcy i wściekli " . Wzdrygnełam się na dźwięk dzwonka do drzwi. Zerwałam się i pobiegłem do drzwi. Przekręciłam zamek i otworzyłam gościom.
- Hejka - Sylwia uśmiechnęła się. U jej boku stał Iwan w koszuli z kwiatami w ręce które mi podał.
- Dzięki. Wejdźcie. - przepuściłam ich.
- A proszę. O... Jest jedzenie. - zawołał uradowany chłopak.
- Jakby mogło nie być. - włożyłam buket najrozmaitszych kwiatów do wazonu. I znów dzwonek.

- Hej.
- Cześć - odezwali się Daro i Oskar.
- Proszę - ciemny blondyn o złotych oczach podał mi róże. A brunet torbę z winem. - A więc to jest ta twoja dziewczyna. - szepnełam do ucha blondynowi kiedy przechodził obok.
- Nie... Mój brat. - wyszczeżył się.
- Mało mówi. - rzuciłam.
- Tylko Ci się wydaję. Jest nowy dlatego. Ale jak potrzebujesz kogoś rozgadanego to do usług. - wyszczeżył się i pomógł mi włożyć kolejny buket do wazonu. Wino włożył na chwilę do lodówki.
- Fajnie tu masz. - powiedziała Sylwia. Wszyscy siedzieliśmy przed telewizorem oni na kanapie ja na fotelu. Oskar nie odzywał się do tej pory ani słowem.
- Dzięki.
- Sama wynajmujesz? - dopytywał się Iwan.
- Tak... - naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. - Kogo do licha tu niesie. - Zerwałam się z miejsca.
- Towarzystwo nam załatwiłaś - uśmiechnął się Daro. Spojrzałam na Oskara cały się spiął. Ruszyłam w strone drzwi ciemno włosy chłopak ruszył za mną.
- Co jest Oskar ? - zapytałam kiedy wszyscy zniknęli nam z oczu.
- Będę się zbierał. - wzruszył ramionami.
- Dlaczego ? - dzwonek zadzwonił jeszcze raz. Otworzyłam te drzwi w końcu. - Cze... - moim oczom ukazały się rodzice.
- Cześć kochanie. - zadowolona matka wzięła mnie w ramiona. Miała na sobie czerwoną sukienkę , czarne szpilki i diamentowe kolczyki. Ojciec był w czarnym garniturze z dopasowanym  krawatem do koloru sukni mamy. Jak zwykle przywieźli alkohol czyli kogoś zaprosili. Gdy mama mnie puściła zobaczyła że stoi obok nas Oskar.
- Dzień dobry. - przywitał się.
- Dzień dobry. - mama uściskała go. Zrobiłam się bordowa, ale mi wstyd robi.
- Właśnie wychodziłem. - chciał ją minąć ale zastąpiła mu drogę. 
- Nie, zostań. My przyjechaliśmy w odwiedziny. - wyjaśniła matka i wszyscy weszli dalej. - Oh... Dzień dobry.
- Dzień dobry. - wszyscy jak na komendę wstali i równo odpowiedzieli. Spojrzeli na mnie a potem na skurczonego Oskara który nadal był objęty przez moją matkę - My się właśnie zbieraliśmy. - Iwan obiął obiął Sylwie i ruszyli do drzwi.
- Nie musicie. Przeszkodziliśmy wam. Jak się nazywacie ? - tym razem ojczulek wcielił się w rolę policjanta którym zawsze chciał być.
- Ja Iwan a to Sylwia. - pokazał na dziewczynę - Ale naprawdę musimy już iść.
- Szkoda. Dozobaczenia... - i to wszystko moja wina bo zapomniałam że mieli przyjechać rodzice. Skrzywiłam się. Kiedy para wyszła moi starzy usiedli na kanapie obok Dara.
- A wy przystojniacy jak macie naimie ? - spytała matka.
- Daro i Oskar. - Wskazałam na chłopaków. - Chcecie coś do picia ? - zapytałam z grzeczności.
- Nastia moglibyśmy pogadać ? - spytał Oskar. Tak się zdziwiłam że mało co nie otworzyłam buzi. Wszyscy się na mnie spojrzeli i sobie przypomniałam że przydałoby się odpowiedzieć.
- Jasne chodź... do kuchni wezmę od razu te napoje. - jeszcze  kątem oka  zobaczyłam że moi rodzice zaatakowali Dara pytaniami. Posłałam mi wredny uśmiech na co on pokazał mi język - To o co chodzi ?

- O to że ja tu w pewnymi  względami  nie pasuje...
- Jakim względami... - zdziwiona przestałam wlewać sok do szklanek.
- Pod wszystkimi. Może będzie lepiej jeśli sobie pujdę...
- O... nie kochaniutki. - pokręciłam głową - Twój brat tu zostaje i ty też. Nawet Cię nie poznałam. - To ostatnie powiedziałam z wyrzutem.
- Nastia...
- Nie. Możesz zanieść na stół - podałam mu soki - Ja zaraz dojadę.
- Kurna... - mruknął pod nosem i wyszedł. Szkoda że nie wiedział że bardziej podoba mi się on niż jego brata. Westchnełam... On naprawdę jest nie zły. Ale by była jazda w szkole że chodzę z nowym. Pokręciłam głową, złapałam butelkę wina z lodówki i poszłam do reszty.
- Nastia. Co to ma być. Oni Ci to sprzedali tu. - matka rzuciła się jak żmija gdy zobaczyła butelkę alkoholu. W pewien sposób ich kochałam ale bez przesady życie mi zmarnowali.
- Nie...
- Ja to przyniosłem... - odezwał się Oskar. I mamę zatkało. Uśmiechnęłam się. Chłopak odwzajemnił uśmiech jego zęby były śnieżnobiałe.
- No trudno ale co, przecież nie może się zmarnować. - odpowiedział Daro pocierając ręce.
- Dokładnie chłopcze. - klepnoł to po ramieniu ojciec. Dopiero teraz zaówarzyłam że podzielili się na grupy mama rozmawiała z Oskarem a tata z Darem. Ponalewałam alkoholu do kieliszków - A i tak zabezpieczyłem się dziś z towarem na wieczór. Liczę na was chłopaki. - szturchnął obu. A mi znów zrobiło się wstyd za nich.

Sorki za błędy.

ZAPOMNIEĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz