Rozdział pierwszy.

649 27 3
                                    




     Dzisiaj najbardziej znienawidzony przez nastolatków dzień... 1 września, rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Kiedy przypomnę sobie, przez jaką rzeźnię przechodziłam w tej przepięknej instytucji, aż mi się odechciewa tam iść. Z drugiej strony, jestem ciekawa jak potoczy się moje życie w liceum.. Może zmieni się na lepsze? Liczę na kilka niezapomnianych przygód oraz jakiegoś przystojniaczka, wysoki, brązowe włosy, oczy w odcieniu głębokiej zieleni...O tak, to jest to.
Rozochocona własnymi myślami, z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka równo z budzikiem.
Kiedy jednak spojrzałam przez okno, aby dopasować ubiór do pogody, moje dobre nastawienie zniknęło niemal tak szybko jak się pojawiło. Znowu pada deszcz. Jest to chyba jedyna wada mieszkania w Anglii. Manchester jest piękny, jednak opady deszczu niestety są tutaj na porządku dziennym.
Kiedy w końcu zebrałam w sobie wystarczająco dużo chęci aby przygotować się do wyjścia, pędem ruszyłam w stronę łazienki, ponieważ zostało mi dokładnie 15 minut zanim przyjedzie po mnie Nick.
Jest moim najlepszym przyjacielem od czasu, kiedy w podstawówce uratował mnie przed chłopcem, który chciał obciąć mi włosy. Od tamtej pory pełni rolę mojego starszego, nadopiekuńczego brata.

Po wejściu do łazienki, ubrałam się w strój galowy, którego wręcz nie cierpię, nałożyłam makijaż i wyprostowałam moje długie, blond włosy. Po skończonych przygotowaniach wyszłam z łazienki i po drodze zgarnęłam moją torebkę. Zbiegając po schodach usłyszałam dźwięk klaksonu. Oho, ale mam wyczucie czasu. Nick jest bardzo niecierpliwy. Biorąc w rękę jabłko, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu kierując się w stronę czarnego Range Rovera kolegi.
- Musiałeś przyjechać akurat tym samochodem? Dobrze wiesz, że ciężko mi się do niego wsiada - mruknęłam niezadowolona po tym jak wczołgałam się na siedzenie pasażera.
- Sorki, mała - zaśmiał się złośliwie. Rzuciłam mu spojrzenie spod byka, na co jego śmiech się tylko pogłębił.
- Lepiej ruszaj, zanim zajmą wszystkie miejsca parkingowe.
- Co tylko powiesz Lau. Gotowa na nowe przeżycia? - zapytał szczerząc się, na co pokiwałam głową - To jedziemy podbijać ten świat kochanie! - I ruszył spod mojego domu z piskiem opon.

***
Kiedy podjechaliśmy pod szkołę, znajdowało się tam już wielu uczniów, którzy z zaciekawieniem obserwowali siebie nawzajem. Nick okrążył samochód na około i pomógł mi wysiąść.
Zauważając ogromny budynek szkoły byłam pod wrażeniem, rozciągał się po całym podwórzu, a otaczały go piękne podjazdy i idealnie przystrzyżony trawnik.
Ruszyliśmy z przyjacielem w stronę szkoły. Nie dało się nie zauważyć tych wszystkich zazdrosnych spojrzeń, które w moim kierunku rzucały dziewczyny. Cóż, nie dziwię im się, Nick jest wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o niebieskich oczach i zniewalającym uśmiechu. Spojrzałam na niego, pewny siebie uśmieszek widniał na jego twarzy. Z pewnością także zauważył te wszystkie dziewczyny. Szturchnęłam go w ramię i podniosłam jedną brew, gdy na jednej dziewczynie wzrok zatrzymał na dłużej. W reakcji otrzymałam jedynie przewrócenie oczami oraz pojawiające się dołeczki w polikach osiemnastolatka.
Po odebraniu wszystkich potrzebnych rzeczy  z sekretariatu oraz odbyciu rozmowy z niezbyt mile nastawioną do uczniów sekretarką ruszyliśmy do sali, ciekawi osób z którymi spędzimy kolejne trzy lata. Kiedy weszliśmy do środka, w oczy rzuciło mi się kilka osób z mojego gimnazjum , lecz nie znam ich osobiście. Kiedy chciałam zapytać Nicka, gdzie siadamy, go już koło mnie nie było. Rozejrzałam się po sali, gdzie zauważyłam tego frajera siedzącego koło swojego kolegi, Seana. Zrezygnowana zajęłam pierwsze lepsze miejsce i spojrzałam na moją sąsiadkę. Okazała się to być czarnowłosa dziewczyna, trochę przesadnie wymalowana, ale da się przeżyć.
- Hej, jestem Jenna - uśmiechnęła się i wyczekująco wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Lauren - odpowiedziałam, ściskając rękę dziewczyny i lekko się uśmiechając. Widać było, że dziewczyna chce coś powiedzieć, lecz w kontynuacji naszej rozmowy przeszkodziła jej wchodząca do sali nauczycielka. Niska, pulchniutka pani, koło pięćdziesiątki.
- Dzień Dobry. Nazywam się Martha Collins i będę waszym wychowawcą a także nauczycielką angielskiego. Mam nadzieję na owocną i przyjemną współpracę, Teraz w skrócie przedstawię wam kilka podstawowych zasad panujących w tej szkole i dam wam spokój- uśmiechnęła się ciepło i zajęła swoje miejsce.

***

Po długim oraz nudnym monologu Pani Collins, cała klasa niemal wybiegła z sali, rzucając tylko krótkie pożegnania do znajomych. Do domu wracam sama, ponieważ Sean i Nick poszli na lunch.
Powolnym krokiem poszłam włożyć do szafki książki na jutro. Na miejscu znajdowała się już Jenna, co nie powiem bardzo mnie zdziwiło.
- Lauren, co robisz po południu? Może gdzieś wyskoczymy, żeby się lepiej poznać?- zapytała. Po dłuższym namyśle się zgodziłam, ponieważ dziewczyna wydawała się naprawdę fajna a przydało by mi się mieć jakichś przyjaciół poza Nickiem.
- Pewnie.

- Co ty na to żeby o 17 spotkać się w barze u Berniego i trochę poplotkować? - mówiąc to poruszała śmiesznie brwiami, co doprowadziło mnie do chichotu, ponieważ dziewczyna wyglądała nieco komicznie.

- Okej, do zobaczenia - przytuliłyśmy się na pożegnanie i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.
Nagle poczułam wibrowanie w torebce. Ugh, to pewnie mama, pomyślałam. Chcąc znaleść telefon zanurzyłam rękę w torbie, jednak po kilku nieudanych próbach zatrzymałam się, chcąc w końcu go wyciągnąć. Momentalnie pożałowałam swojej decyzji, ponieważ zderzyłam się z czymś niewiarygodnie twardym, prawdopodobnie torsem jakiegoś dupka. Moja torba spadła na ziemię i wszystkie rzeczy z niej wyleciały. Nie zwracając uwagi na przeszkodę w postaci chłopaka, z którym się zderzyłam, szybko zabrałam się za pobieranie wszystkiego z podłogi.

- Poczekaj, pomogę Ci- usłyszałam, gdy poczułam, że nieznajomy także się pochyla.
Chwila. Ja znam ten głos..Rozpoznałabym go wszędzie. Podnosząc wzrok znad mojej torby zaczęłam świdrować nim twarz chłopaka.
Nie myliłam się. Te same rysy, ten sam, pewny siebie, wręcz ironiczny uśmieszek i duże oczy.Wszystko byłoby w porządku, gdyby to nie były te głęboko zielone oczy, których tak nienawidzę..Theo.

Never Forget YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz