Rozdział dwunasty.

294 19 5
                                    

Po piętnastu minutach i wizycie na stacji benzynowej, podjeżdżamy w znajome już miejsce. Rozpoznaję polankę, na której ostatnio zaparkowaliśmy samochód. I tym razem tak się staje. Zdziwiona patrzę na Theo. Jest kurewsko zimno, a on chce iść nad rzekę?

-Chodź za mną.

Moim oczom po raz drugi w tym tygodniu ukazała się kładka nad rzeką. A już zdążyłam o niej zapomnieć. Tym razem, bez ogródek złapałam chłopaka za rękę i lekko przymykając oczy szłam zaraz za nim po drewnianym pomoście. Nie powiem, przestraszyłam się, kiedy zaczął się bujać, w efekcie czego zacisnęłam mocniej mogą pięść na jego. Usłyszałam lekki śmiech.

-Zabiję Cię, przysięgam- wysyczałam.

-Wątpię, za bardzo mnie kochasz- puścił mi oczko. On nawet nie zdaje sobie sprawy, ile w tym jest prawdy.

Kiedy przeszliśmy na drugą stronę, od razu skierowaliśmy w stronę kamieni, na których ostatnio siedzieliśmy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak usiadł na pierwszym i kiedy chciałam go ominąć, pociągnął mnie na swoje kolana. Nie protestowałam, ponieważ było bardzo zimno i nie chciałam być chora poprzez siedzenie na zimnych rzeczach. Odurzona jego zapachem oparłam głowę na jego torsie i spoglądałam na niebo. Słońce właśnie wschodzi, zmieniając diametralnie wygląd rzeki. Jasne promienie odbijały się od lekko zamarzniętej tafli wody i od oszronionych drzew. Atmosfera była idealna. Poczułam jak Theo szuka mojej ręki, a następnie  splata nasze palce i składa delikatny pocałunek na mojej skroni. Poczułam chęć pocałowania go, mimo tego, że nie powinnam tego robić. Wiem, że zakochując się w nim, wystawiam na próbę moje serce, ale dla takich chwil jestem gotowa zaryzykować. Odwróciłam do niego głowę i położyłam ręce z tyłu jego szyi, przyciągając go do pocałunku. Kiedy nasze usta się połączyły, poczułam niesamowicie miłe uczucie rozchodzące się wzdłuż mojego ciała. Ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był romantyczny i delikatny. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, na jego ustach widniał uśmiech. Na ten widok kąciki moich ust, mimowolnie się uniosły. Fajnie widzieć go takiego. Mam na myśli to, że w szkole jest zupełnie inny, jakby miał dwie, skrajnie różne osobowości. Teraz wydaje się po prostu szczęśliwy. Cieszę się, że to po części moja zasługa. Po chwili ciszy, postanowiłam go o coś spytać.

-Po co mnie tu zabrałeś?- Chyba mnie nie usłyszał, bo w ogóle nie odpowiedział na moje pytanie. a Postanowiłam nie naciskać i odpuściłam. Jednak potem zrobiło się zbyt zimno i chciałam już jechać.

-Jasne, chodź- wstał, łapiąc mnie za rękę i odprowadził do samochodu. Jazda minęła nam dosyć szybko, ale Theo nadal milczał. Może źle zrobiłam, całując go? Od tamtej pory zachowuje się jakoś dziwnie. Wydawało mi się, że mu się podobało...

- Więc, dzięki za przejażdżkę.
- Nie ma za co. I, Lau?

- Tak?- odwróciłam się do chłopaka, który patrzył na mnie przez lekko otwartą szybę w drzwiach swojego samochodu.

-  Zabrałem Cię w to miejsce, bo podoba mi się to, że kiedy tam idziemy, tak cholernie boisz się przejść na drugą stronę, że mogę potrzymać cię za rękę.

Zamknął szybę i odjechał. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to była odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie. O Boże.

***



Po wejściu do domu, od razu położyłam się do łóżka. Nie dbam o to, że nadal mam na sobie ubrania chłopaka. Jestem tak strasznie zmęczona, że nie dam rady nic więcej zrobić. Dodatkowo mętliku w głowie narobiły mi słowa bruneta, zanim odjechał. Po co on to robi?

Kiedy się obudziłam, była już piętnasta. Zeszłam na dół, nalałam sobie szklankę wody i zjadłam obiad. Rodzice byli w salonie i oglądali show ''Z kamerą u Kardashianów''. Mama to uwielbia. Stałam w progu, co chwilę śmiejąc się z komentarzy taty na temat sławnych sióstr. Nasze relacje się nieco poprawiły od czasu mojego wypadku na torze. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni u góry, więc szybko wbiegłam do swojego pokoju i odebrałam połączenie. Nick.

- Hej mała, chętna dzisiaj na wyjście wieczorem?

- Nie wiem, czy rodzice dadzą mi kasę na cokolwiek.

-Ja stawiam- zaśmiał się.

- W takim razie okej.

Po umówieniu szczegółów i szybkiej rozmowy z przyjacielem, rozłączyłam się i zaczęłam przygotowywać do spotkania. O osiemnastej mam być na miejscu. Zostało mi pół godziny, więc chyba poproszę tatę , żeby mnie zawiózł.  Kiedy byłam już gotowa, wsiadłam do samochodu rodziciela i pojechaliśmy na miejsce. Klasycznie, był to bar u Bernie'go. Dawno tu nie byliśmy, więc postanowiliśmy nieco odnowić starą tradycję.
Przy naszył stałym stoliku czekali już na mnie przyjaciele.

- Zamawiamy coś?- spytałam siadając na miejscu koło Jenny.

- Ja wezmę kawę, a Nick chciał napić się piwa.

- Okej, ja poproszę herbatę. Pójdziesz zamówić sama, czy mam ci pomóc?

- Dam radę.

Kiedy dziewczyna odeszła od stołu, Nick od razu się na mnie spojrzał.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmęczoną.

- Tak, po prostu nie spałam całą noc.

-Jak to?- podniósł jedną brew.

- Po imprezie nie wróciłam do domu, zostałam u Rogersa i trochę czas nam zleciał.

Jenna wróciła już z naszymi zamówieniami, więc wzięłam swoją herbatę i upiłam mały łyk.

- Chcesz mi powiedzieć, że się pieprzyliście?

- Co?!- powiedziałyśmy jednocześnie z Jenną. Tylko jej głos był bardziej, jakby...zmartwiony?

- NIE! Tylko rozmawialiśmy, pojechaliśmy w jedno miejsce, a potem odwiózł mnie do domu.

-Pilnuj się mała. I pamiętaj, jeśli Cię zrani, to obiję mu tą piękną mordkę.

Kiedy ja zaśmiałam się na tandetny tekst mojego przyjaciela, Jen wymruczała pod nosem coś na kształt  ''Już niedługo będziesz miał ku temu okazję''. Odruchowo na nią spojrzałam.

-Co?

- Nic, nic, mówię sama do siebie- powiedziała trzęsącym się głosem i się uśmiechnęła. Jednak kiedy spojrzała za mnie, wyraz jej twarzy zmienił się ze współczującego w chętny mordu. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, na kogo patrzy, jeszcze nigdy nie widziałam w jej oczach tyle nienawiści.

W stronę naszego stolika szedł Theo i jakiś inny chłopak z drużyny. Przywitał się ze wszystkimi, a mi potajemnie puścił oczko. Po chwili znudzona zajęłam się telefonem, bo rozmowa weszła na tor meczu szkolnej drużyny w przyszłym miesiącu. Nie interesowałam się tym, więc Instagram wydawał się być bardziej interesujący.

Kiedy podniosłam głowę, żeby napić się herbaty, zobaczyłam jak moja przyjaciółka i Theo wrogo na siebie patrzą. Brunetka wręcz zabijała go wzrokiem. Dziwne, myślałam, że się lubią. Odkąd wszedł, Jenna ciągle go pilnuje.

Wróciłam wzrokiem do mojego telefonu, kiedy atmosfera między nimi stawała się coraz bardziej napięta. Musiał naprawdę mocno sobie u niej przeskrobać. Muszę pózniej spytać o co chodzi.

Rogers: Co robisz?
W przeglądaniu przeszkodziła mi wiadomość na WhatsApp'ie.

Ja: Przeglądam zdjęcia przystojnych facetów.

Rogers: Przecież możesz popatrzyć na mnie.

Ja: Napisałam przystojnych FACETÓW.

Usłyszałam ciche parsknięcie, więc spojrzałam na niego. Mimo wszystko, nadal się uśmiechał. Puścił mi oczko i wyszeptał ''jeszcze zmienisz zdanie''. Kiedy siedząca obok mnie brunetka to zauważyła, momentalnie wstała od stołu, ciągnąc mnie za sobą i wprawiając w zdziwienie całą naszą paczkę.

-Dłużej tego nie wytrzymam, muszę Ci coś powiedzieć. Nie ważne jak bardzo Cię to zrani, musisz być silna, rozumiesz?

O cholera.

Never Forget YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz