Rodział piętnasty.

256 16 3
                                    

Dzisiaj ostatni dzień szkoły w tym roku. Za dwa dni święta, a potem sylwester. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu opuszczę ten budynek i będę w spokoju mogła od wszystkiego odpocząć oglądając seriale i czytając książki.
Jest 15:05, właśnie skończyłam moją ostatnią lekcję. Kiedy opuściłam salę, moje myśli znowu wkroczyły na tą samą drogę. Nieustannie myślę o Rogersie i naszej relacji. Od ostatniej rozmowy z Theo minęły trzy dni. To już drugi raz kiedy unikamy siebie przez dłuższy okres. W sumie nie unikamy... Tylko ja to robię. Po ostatnim wyznaniu chłopaka i kartce, którą znalazłam w szafce, po prostu nie mogę zebrać się na odwagę, aby stanąć z nim w cztery oczy. Wiem, że nie powinnam się bać, bo chciałam, żeby w końcu się do mnie przekonał. Jednak teraz, kiedy wszystko idzie w 'dobrym' kierunku, nie jestem juz tak pewna czego chcę. Kilka razy próbował zainsynuować sytuację, w której zostalibyśmy sam na sam i moglibyśmy porozmawiać, ale za każdym razem się wykręcałam. Myślę, że powodem mojej niepewności mogą być jego ciągłe zmiany nastawienia do mnie. Raz jest opiekuńczy i zazdrosny, a następnego dnia mnie ignoruje. Co jeśli w końcu się pogodzimy, wszystko pójdzie wręcz idealnie, będziemy się spotykać, a na końcu okaże się, że dla niego to nic nie znaczyło? On nie bawi się w związki ( każdy chłopak chce być teraz wolny, co za ironia) a ja i moje uczucia zostaniemy wystawieni na próbę. Co, jeśli się zakocham i pózniej będę cierpieć, jak po raz kolejny postanowi mnie zranić? To są tylko te złe powody i chociaż ich mało i nie są tak ważne, jak rzeczy, które moglibyśmy ze sobą osiągnąć, boję się. Strasznie się boję, bo trzeci raz bym tego nie zniosła.
Póki co, do kiedy nie poukładam sobie wszystkiego i nie przemyślę tego dokładnie, będę kontynuować unikanie bruneta. Zdecydowałam też, że pora zakończyć tą całą szopkę Gazim. Przyznaję, plan podział dokładnie tak, jak było trzeba, jednak nie mam siły juz tego kontynuować. Podczas tej przerwy świątecznej mam zamiar jak najwiecej czasu spędzić sama i odpocząć od wszystkiego, zanim w styczniu ponownie się z tym zetknę.
      Z głośnym westchnieniem wyciągam właśnie materiały na świąteczną gazetkę szkolną, z zamiarem ukończenia wszystkiego przed 16. Jestem wtedy umówiona z Jenną na zakupy świąteczne. Zawsze zabieram się za to na samym końcu i co roku obiecuję sobie, że następnym razem zrobię to szybciej.Niedoczekanie....
Pomysł na zagospodarowanie głównej tablicy już dawno miałam w głowie, więc wystarczyło po prostu przypiąć wszystko na swoje miejsce.
Przypinałam kolejną już wizualizację Św. Mikołaja, kiedy poczułam, że ktoś na mnie patrzy.
- Krzywo, powinnaś przesunąć go bardziej na prawo- wraz z tymi słowami chłopak podszedł do mnie i nakierował moje ręce w miejsce, o którym mówił. Kiedy nasze skóry się zetknęły, poczułam jak przechodzą mnie ciarki.
- Co ty tu robisz Theo?- spytałam, próbując ukryć mój łamiący się głos, kiedy wypowiadałam jego imię.
- Jak to co? Przecież robimy to razem.
- Tak się składa, że już skończyłam.
Zaczęłam pośpiesznie zbierać swoje rzeczy i pakować je do plecaka.
- Lau, zaczekaj, porozmawiajmy.
Chciałam już uciec, kiedy złapał mnie za nadgarstek, zmuszając tym samym, żebym na niego spojrzała.
- Unikasz mnie od kilku dni. Dlaczego?  Chodzi Ci o to, co napisałem?
Wraz z jego słowami do mojej głowy napłynęło wspomnienie jego słów. Zaraz wymięknę, jego oczy patrzą na mnie w ten smutny sposób, który u niego pojawia się bardzo rzadko. Nie mogę, nie teraz.
Spojrzałam na niego błagalnie i wyrwałam swoją rękę z uścisku. Kręcąc głową powiedziałam tylko:
- Przepraszam.
I odeszłam.
Wsiadając do samochodu Jenny wybuchłam płaczem. Czułam jak wszystkie złe wspomnienia i emocje spływają po moich policzkach wraz z uronionymi łzami. Nie mogę sobie z tym poradzić. Nie wiem już czego chcę. Zachowuję się jak rozwydrzone dziecko, które po otrzymywaniu rzeczy, którą chciało, nagle zmienia zdanie.
Chcę temu zaradzić, ale za bardzo się boję.
Poczułam jak przyjaciółka mnie przytula i głaszcze po głowie.
- Dasz radę jesteś silna.
Ona jako jedyna wie, dlaczego dokładnie nie chcę mieć kontaktu z Theo. Opowiedziałam jej to podczas jednej z przerw obiadowych, kiedy znalazła mnie zapłakaną w łazience. Dopiero wtedy zrozumiałam jak bardzo jestem wdzięczna za to, że ją mam. W takich chwilach nie da się radzić samemu, bo kiedy zaczynamy nadmiernie wszystko analizować, tym bardziej się pogrążamy.
- Może przełożymy zakupy na jutro?
- Nie trzeba, dam radę, jedźmy już - uśmiechnęłam się, poprawiając nieco rozmyty makijaż.
*****
Zakupy minęły nam dość szybko. W centrum musiałyśmy się rozdzielić, ponieważ kupowałyśmy także prezenty sobie nawzajem. Nie jestem do końca zadowolona z prezentu dla rodziców, jednak mój budżet nie wytrzymałby niczego innego. Jennie kupiłam zawieszkę z wysadzonym cekinami serduszkiem, żeby pokazać jej jak bardzo jestem wdzięczna za wszystko co dla mnie robi. Został mi jeszcze prezent dla Nicka, ale kupię go jutro, bo nie znalazłam jeszcze nic wartego uwagi.
Po powrocie do domu zjadłam z rodzicami kolację i obejrzałam z nimi nowy odcinek show Kardashianów. Uwielbiam kiedy razem z tatą komentujemy każdy ruch amerykanek, przez co mama ma ochotę się na nas rzucić. Ostatecznie kończymy całą trojką śmiejąc się i skacząc po całej kanapie. Cieszę się, że już wszystko jest miedzy nami w porządku.
- Jak w szkole córcia?
- Dobrze, jakoś sobie radzę.
W odpowiedzi uzyskałam już tylko uśmiech moich rodzicieli, którzy aktualnie juz wchodzili po schodach.
Ja sama także udałam się do łazienki żeby wziąć odprężającą kąpiel. Przyda mi się mały odpoczynek po długim i dość męczącym dniu.
****
Było juz grubo po północy, ale nadal nie mogłam zasnąć. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie szlafrok i zeszłam na dół.
Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam na podłodze przed drzwiami tarasowymi. Miałam wielką ochotę wyjść, jednak było bardzo zimno. Wpatrywałam się w gwiazdy, kiedy poczułam wibracje mojego telefonu.
Theo: Śpisz?
Ja: Nie.
Wstałam i poszłam do kuchni z zamiarem zalania herbaty. Moje plany jednak pokrzyżowała wysoka postać opierająca się o ścianę w przejściu miedzy salonem, a kuchnią.
- Co ty tu robisz?!- szepnęłam do niego.
-Chcę porozmawiać.
-Theo, nie sądzę, żeby to był odpowiedni cz..
-Siedź cicho i po prostu słuchaj. Dla ciebie nigdy nie ma odpowiedniego czasu i miejsca, a tutaj bynajmniej mam pewność, że mi nie uciekniesz. Powiedz mi, proszę. Jesteś mi to winna.
- Co dokładnie chcesz wiedzieć?- spytałam, wiedząc, że i tak nie wygram.
- Dlaczego mnie unikasz?
- Bo jestem przerażona- uniósł brew dając znać, że mam kontynuować- jestem przerażona, że jak zacznie nas cokolwiek łączyć, nie będziesz mnie darzył takim uczuciem jak  ja ciebie, że wszystko się zmieni kiedy zaczniemy się spotykać, my się zmienimy. A najbardziej przeraża mnie to, że kiedy przywyknę do twojej obecności, nagle wszystko się posypie. Wtedy moje życie straci sens- prychnęłam, zauważając, że wykraczam zbyt daleko w przyszłość- o czym ja w ogóle mowię, ja cię pewnie nawet nie obchodzę.
Po wypowiedzeniu ostatniego słowa poczułam jak jego usta napierają na moje. Pocałunek był tak szybki i zaskakujący, że nie byłam w stanie zrozumieć co się dzieje. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, Theo mocno mnie objął i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Staliśmy tak chwilę, po czym poczułam jak bicie jego serca przyspiesza.
- Nie zostawiłbym Cię. Ja czuję- odsunął mnie od siebie tak, żeby mógł patrzeć mi w oczy- Czuję, że się w Tobie zakochuję Lauren.

*******
Przepraszam!
Bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, możliwe, że nie chcecie juz czytać mojego opowiadania, ale miałam powód by na chwilę odejść. Szkoła. Okazuje się, że rozszerzona matematyka to zło i muszę więcej pracować, aby ją zrozumieć. Teraz jednak wszystko powróci do normy, zbliżają się wakacje, wiec mamy już więcej swobody.
Kocham was i do zobaczenia w następnym rozdziale :)

Never Forget YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz