Po dziwnym incydencie w barze, byłam zbyt rozkojarzona aby kontynuować rozmowę z moją koleżanką. Jedno szczęście dziewczyna dostała esemesa od mamy, że musi iść odebrać zamówienie w sklepie, dzięki czemu uniknęłam zbędnego tłumaczenia się. Kilka minut później byłyśmy już gotowe do wyjścia. Z głową pełną myśli ruszyłam wolnym krokiem w kierunku domu.
Wieczór minął mi szybko i spokojnie. Po odświeżającej kąpieli chwyciłam z szafki nocnej telefon ze słuchawkami. Rozkoszując się dźwiękami nowej płyty Adele, zmęczona długim dniem, w przeciągu dziesięciu minut usnęłam.
****
-Co do..ał!- pisnęłam spadając z łóżka pod wpływem mokrej, zimnej cieczy, którą ktoś perfidnie wylał na całe moje ciało. Usłyszałam śmiech mojego oprawcy. Spojrzałam w dół, no tak, dałam Nickowi klucze do domu. Wściekła podeszłam do tarzającego się ze śmiechu przyjaciela. Trzymał się za brzuch, tak pochłonięty nabijaniem się ze mnie, że prawie nie mógł zaczerpnąć powietrza
- TY PODŁY CZŁOWIEKU. JAK ŚMIAŁEŚ TO ZROBIĆ?!- krzyknęłam, żartobliwie rzucając się na niego z pięściami. Z kim ja się przyjaźnię..tylko on mógł zagwarantować mi taką pobudkę.~Gdybyś...tylko...widziała..swoją minę.. - wysapał między napadami śmiechu.
-Posprzątaj to w tej chwili!-wskazałam palcem na moje łóżko- A ja idę się przebrać, bo jak widzisz jestem cała mokra.
-Taki był mój zamiar koteńku - poruszył brwiami.Kręcąc w niedowierzaniu głową, zaśmiałam się na nieudany, seksualny żart kolegi i poszłam do łazienki. Po odbyciu porannej toalety i przygotowaniu się do szkoły zeszłam po schodach do kuchni, gdzie zastałam Nicka smażącego jajecznicę.
-Siadaj, zjemy śniadanie zanim pojedziemy na zajęcia, chociaż ostatnio wyglądasz coraz gorzej, to nie mogę Cię głodzić - skanując moje ciało, obdarzył mnie udawanie zdegustowanym spojrzeniem, na co jedynie oberwał w ramię.
Może moje ciało nie wyglądało jak u modelki, ale byłam szczupła i wysportowana, a on dobrze o tym wiedział. Zamroczona zapachem jedzenia przygotowanego przez chłopaka, usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
Po dotarciu do szkoły czas leciał niemiłosiernie szybko. Nim się obejrzałam była już przerwa na lunch.
Razem z Jenną, pogrążone w rozmowie na temat sukienek na bal, który ma się odbyć za dwa miesiące, szłyśmy w kierunku stołówki. Po dotarciu na miejsce i zakupie naszego posiłku dosiadłyśmy się do stolika, przy którym czekali już na nas Nick, Sean i kilku ich znajomych.
- Jak tam dziewczynki, jakiś potencjalny kandydat na bal już się znalazł?- spytał Nick.- Kochanie, ja mam na oku tylko Ciebie- mruknęłam przesłodzonym głosem i niezdarnie puściłam mu oczko, czym wywołałam salwę śmiechu osób siedzących przy stoliku.
- Jesteś żałosna. Lepiej porozmawiajmy o tym, że ja już sobie kogoś znalazłam. Co prawda nie jest to trzecioklasista, ale całkiem niezłe z niego ciacho- powiedziała Annie.Prychnęłam głośno na jej wyznanie. Annie była typową białą dziewczyną. Przedłużone, różowe paznokcie, proste, doczepiane blond włosy oraz wyraźnie podkreślone usta i brwi. Traktowała wszystkich z góry a na swoim koncie miała już tylu chłopaków, że nawet zakon by nie pomógł.
Nie zawsze taka była, ale odkąd jej tata zaczął więcej zarabiać stała się nie do zniesienia.
Moje przemyślenia na temat blond suki, która od czasu do czasu rzucała mi drwiący uśmieszek, przerwał dzwonek na zajęcia.****
Ostatnią lekcją jaką miałam, była godzina wychowawcza z Panią Collins, na której dowiedzieliśmy się, że każdy uczeń tej szkoły musi uczestniczyć w chociaż jednych zajęciach dodatkowych. Z powodu tego, że nie mam żadnych talentów i na ogół jestem leniwa zdecydowałam dołączyć do samorządu szkolnego, a dokładniej do osób zajmujących się gazetką na holu. Te zajęcia przypadają tylko raz w tygodniu i trwają godzinę, więc nie wymagają zbyt wielu poświęceń ani uzdolnień artystycznych.
Po rozmowie z wychowawczynią, podczas której kazała sobie przysiąc, że choćby nie wiadomo co, nie zrezygnuję z tego stanowiska, zaczęłam pakować swoje rzeczy do plecaka. Dobra, to było dziwne. Wychodząc z sali usłyszałam tylko, że pracuje się tam parami, a że z całej szkoły zgłosiła się poza mną tylko jedna osoba, jesteśmy na siebie skazani.Idąc holem na zebranie samorządu, które odbywało się właśnie teraz, zastanawiałam się na kogo trafię, może będę nawet mile spędzać ten czas? Kto wie..
To co zobaczyłam po wejściu do sali przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wśród wielu osób siedzących w ławkach zobaczyłam Theo, rozmawiającego z jakąś czerwonowłosą dziewczyną.
Typowy obrazek...Tam gdzie są dziewczyny, jest i on...
Chcąc pozostać niezauważoną przez chłopaka zajęłam pierwsze miejsce przy drzwiach.Kiedy wszyscy zainteresowani zajęli już swoje miejsca, nauczycielka zaczęła wyczytywać nazwiska powiązanych ze sobą osób. Nie mogę się doczekać, aby poznać osobę z którą muszę przygotowywać gazetkę, której i tak nikt nie czyta. Z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki.
-Grupa zajmująca się gazetką na głównym holu, to..Oh, to będzie ciekawe- powiedziała podnosząc wysoko brwi, o co jej chodzi?- Lauren Morgan oraz Theo Rogers- Zaraz, CO?!
Momentalnie spojrzałam się na chłopaka. Jego oczy niebezpiecznie błyszczały, a z ruchu warg wyczytałam słowa '' Znowu się spotykamy, księżniczko''. Przez głowę przeszła mi chęć zrezygnowania, ale wtedy przypomniałam sobie obietnicę złożoną Pani Collins. Cholera!Odwracając się od chłopaka, zaczęłam planować już własną śmierć.
Kiedy spotkanie dobiegło końca, a nazwiska wszystkich uczniów zostały już wyczytane, wyszłam ze szkoły. Było już po 18, a z racji tego, że jest już prawie jesień, jest ciemno. Byłam wściekła przez zaistniałą sytuację, a mój gniew potęgował jeszcze brak autobusu. Niech to szlag! Strasznie boję się ciemności, a w połączeniu z niebezpiecznymi obrzeżami wielkiego miasta przyprawiała mnie ona o palpitację serca. Idąc chodnikiem przez jedną z najgorszych dzielnic Manchesteru, przyspieszyłam czując jak jakiś samochód się przy mnie zatrzymuje. Kiedy szyba czarnego, sportowego Audi się osunęła, mój strach zamienił się w złość.
-Podrzucić Cię gdzieś? Nie boisz się tutaj chodzić kompletnie sama? - spytał Rogers, gestem ręki obejmując okolicę,
- Dzięki, wolałabym zginąć niż wsiąść do Twojego samochodu- powiedziałam krzywo patrząc na bruneta.
- Oj nie bocz się tak. Nie sądzisz, że powinnaś zacząć przyzwyczajać się do mojego towarzystwa, kompanko od wystroju gazetki?- rzekł, przeczesując ręką swoje idealnie przystrzyżone włosy i posyłając w moją stronę jeden z tych swoich firmowych uśmieszków. Przysięgam , zaraz nie wytrzymam.
- Dlaczego to robisz Theo? Ciągle ci mało?! Chcesz więcej?!- podniosłam głos mając przed oczyma wszystkie spowodowane przez chłopaka sytuacje.
-Czy ty kurwa musisz ciągle dramatyzować?! Było, minęło, przestań żyć przeszłością i wsiadaj do tego pieprzonego samochodu!- warknął.
Wystraszona napadem złości starszego chłopaka, wsiadłam do jego auta i zapięłam pasy. Chłopak widząc to, prychnął pod nosem i ruszył z miejsca z piskiem opon.___________________________________________________________________
Dodaję wcześniej, bo i tak był gotowy. To już ostatni rozdział 'przejściowy', akcja zacznie się powoli rozkręcać.
Może nawet pojawi się coś z perspektywy Theo..
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrawiam ;)
CZYTASZ
Never Forget You
Teen Fiction" Kiedy wyciągałam wszystkie moje książki z szafki, przygotowując się do upragnionych wakacji,usłyszałam najpięknieszy głos na świecie. Ugh, jak taki idealny dźwięk może wychodzić z ust takiego dupka... - Będę tęsknił księżniczko, szczególnie za ty...