Od razu po wejściu do domu, rzuciłam się prędko po schodach na górę, do mojego pokoju. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę, co znajduje się we wnętrzu małego pudełeczka. Po dotarciu na miejsce, zamknęłam drzwi i nie fatygując się aby zdjąć ubranie wierzchnie, otworzyłam pokrycie trzymanego pudełka.
Były tam dwie kartki, jedna duża, druga mniejsza i pokryta nieco koślawym pismem.
Chwyciłam do rąk tą większą i zaczęłam jej się przyglądać. Wyglądała jak potwierdzenie rezerw... co?!
"Lauren Smith
Pokój jednoosobowy
30.12.2016 - 02.01.2017
Four Seasons London"
O mój Boże. Chwyciłam mniejsza kartkę aby dowiedzieć się czegoś więcej.
"Mam nadzieję, że podoba Ci się prezent. Bądź gotowa w czwartek o 12.
Ps. Weź ze sobą jakieś ładne ubrania. Jeśli wiesz, co mam na myśli. T x"
Od razu chwyciłam za telefon i z uśmiechem na twarzy, bujając się z podekscytowania w przód i tył, niczym pacjentka z psychiatryka napisałam do niego wiadomość.
Ja: Jesteś niemożliwy.
Rogers: Za to mnie kochasz :)
Gdybyś tylko wiedział ile w tym prawdy, to nie nie byłbyś taki zadowolony. Wciąż z uśmiechem na twarzy poszłam się umyć. Leżąc w łożku i marząc o rzeczach, które mogą wydarzyć się podczas tego wyjazdu nawet nie poczułam, że powoli zasypiam.
****
Dni do wyjazdu mijały bardzo szybko, wymienianie się prezentami ze znajomymi, tradycyjne odwiedzenie babci i dziadka oraz kilka imprez ze znajomymi i dotarliśmy do punktu, w którym stoję przed domem i czkam na przyjazd Theo. Kiedy słyszę ryk silnika, rozglądam się za jego Audi, ale samochód, który właśnie podjechał pod mój dom, zdecydowanie go nie przypomina. Jest to conajmniej 7-osobowy van. Po co nam aż taki duży samochód? Zdziwiona pożegnałam się z rodzicami i chwytając walizki ruszyłam do bagażnika samochodu aby je tam schować. Kiedy otworzyłam drzwi, poczułam rozczarowanie w każdym najmniejszym skrawku mojego ciała. Siedziała tam trójka moich przyjaciół oraz Annie.
Nie zrozumcie mnie źle, bardzo lubię spędzać z nimi czas ( chociaż z tą blond suką klejącą się do Theo już nie bardzo) ale powiedzmy, że liczyłam na trochę czasu spędzonego z Rogersem jakby sam na sam.
Ukrywając moje rozczarowanie wsiadłam do samochodu i przywitałam się ze wszystkimi. Kiedy Rogers nie odpowiedział i nawet na mnie nie spojrzał, a ja zauważyłam, że jedyne wolne miejsce jest koło Annie, juz wiedziałam, że to nie koniec niespodzianek.
Dużo się nie pomyliłam. Kilka godzin pózniej wjeżdżamy na stację benzynową, która jedno szczęście jest ostatnim przystankiem tej drogi do piekła. Juz tłumaczę dlaczego użyłam tego określenia.
Cała drogę Annie świergotała swoim przesłodzonym głosem koło mojego ucha próbując poderwać Theo, mimo tego, ciagle jej coś nie pasowało i wierciła się w swoim siedzeniu, aż wpychając się na moje. Kilka razy wyłapałam też spojrzenie Theo we wstecznym lusterku, ale za każdym razem, kiedy na niego spojrzałam, od razu odwracał wzrok. Świetnie.
Pol godziny pózniej podjeżdżamy juz pod hotel, a moja głowa pulsuje od tonu głosu blondi siedzącej obok, jeszcze chwila a sama zaczęłabym tak mowić.
Ciągnąc swoje walizki, docieramy do recepcji, gdzie każdy z nas dostaje kartę do swojego pokoju. Spojrzałam ukradkiem na klucz Theo, który jako jedyny, poza mną miał numerek rozpoczynający się dwójką, to chyba znaczy, że mamy pokoje na tym samym piętrze. Mam zamiar dowiedzieć się, dlaczego od samego rana mnie unika, nie zrobiłam przecież nic, co mogłoby go zdenerwować. Po ustaleniu ze znajomymi, że spotkamy się za pół godziny w głównym holu, nie zwracając uwagi na nikogo, popędziłam do mojego pokoju, żeby zdążyć się umyć i rozpakować zanim zejdziemy na kolację. Postanowiłam nie ubierać się jakoś wybitnie elegancko, dziwne zachowanie Theo zepsuło mi humor i zamierzam się stamtąd zmyć tak szybko jak to możliwe.
Tak tez zrobiłam? Po kolacji od razu skierowałam się do wyjścia. Reszta znajomych poszła do hotelowego baru, żeby się trochę zabawić.
-Lau, zaczekaj- usłyszałam głos Gaziego, który jak się ostatecznie okazało, czekał juz na nas na miejscu, kiedy podjechaliśmy pod hotel. Zmarszczyłam brwi, czekając aż chłopak w końcu się odezwie. Ponagliłam go także gestem dłoni, naprawdę nie jestem w nastroju na dłuższe rozmowy.
-Ja zastanawiałem się, czy nie chciałabyś dzisiaj gdzieś ze mną wyjść, myślałem o London Eye. Nocą są tam nadzwyczaj piękne widoki- kończąc zdanie podrapał się nerwowo po szyi.
Juz miałam odmówić, kiedy stwierdziłam, że to byłby idealny pomysł, aby oderwać moje myśli od wysokiego bruneta, który najwidoczniej nie ma się zamiaru do mnie odzywać. Raz się żyje.
-Bardzo chę...- przestałam słysząc ciche oklaski za moimi plecami. Theo.
-Brawa za kreatywność Romeo, ale ona ma juz plany na dzisiejszy wieczór- powiedział drwiącym głosem, przy okazji wpychając mnie do windy, która akurat przyjechała.
-Adios słoneczko- Rogers wysłał mu buziaka w powietrzu na pożegnanie kiedy drzwi windy się zamykały. Mimo, że byłam wściekła, kąciki moich ust lekko się uniosły, wkurzony Theo, to całkiem zabawny Theo. Nie spostrzegłem nawet kiedy byliśmy juz na naszym piętrze. Szlam za nim w stronę naszych pokoi. Odkluczając drzwi, zobaczyłam jak Rogers w połowie drogi się gwałtownie zatrzymuje i odwraca w moja stronę. Ciekawe co teraz.
-Masz dwie minuty żeby się ubrać.
********
Po wyjściu z hotelu przez kilka minut szliśmy w totalnej ciszy, nie miałam pojęcia gdzie idziemy, aż za rogiem zauważyłam Hyde Park. Wyglądał pięknie, biorąc pod uwagę to, że wszędzie jest pełno śniegu i cały park jest aktualnie oświetlony świątecznymi lampkami. Stałam tak na środku dróżki, kiedy poczułam coś zimnego na mojej twarzy. Nie wierzę! Ten idiota rzucił we mnie śnieżką!
Pochyliłam się i zbierając trochę śniegu w moje ręce, także uformowałam go w kulkę i rzuciłam w chłopaka. To rozpętało miedzy nami wojnę. Możliwe, że zachowywaliśmy się jak dzieci, ale nie przeszkadzało mi to, byłam szczęśliwa jak cholera, że w końcu się do siebie odzywamy i nie są to obraźliwe słowa lub sarkazmy. Po chwili zostałam powalona na ziemię zaraz obok chłopaka, który właśnie robił anioła w śniegu.
-Nie dołączysz się?- spytał uśmiechnięty od ucha do ucha. W ogóle nie przypominał siebie sprzed kilku godzin. Zaczęłam poruszać rękoma i nogami, tworząc przysłowiowego aniołka i spojrzałam na Rogersa. W tej chwili zrozumiałam, ze zawsze kończymy ze sobą, nieważne jaki był przebieg dnia.
Chłopak zauważył, że mu się przyglądam i przyszywając się do mnie, zaczął zbliżać się do mojej twarzy, aż ostatecznie nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Bardzo mi tego brakowało.
Kiedy się ode mnie odsunął, spojrzałam w jego oczy i juz wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam dusząc w tego w sobie.
Obejmując jego twarz dłońmi, odważyłam się powiedzieć dwa słowa, które juz dawno krążyły po moim umyśle.
-Kocham Cię.
CZYTASZ
Never Forget You
Teen Fiction" Kiedy wyciągałam wszystkie moje książki z szafki, przygotowując się do upragnionych wakacji,usłyszałam najpięknieszy głos na świecie. Ugh, jak taki idealny dźwięk może wychodzić z ust takiego dupka... - Będę tęsknił księżniczko, szczególnie za ty...