Rozdział drugi.

413 23 5
                                    

- Podoba Ci się to co widzisz kochanie?- Zapytał próbując ukryć uśmiech, który cisnął mu się na usta.
No tak, czego ja się po nim spodziewałam, ewidentnie się ze mnie naśmiewa. Co mu się dziwić, przez ostatnie pięć minut przyglądałam mu się jak idiotka, czując jak wszystkie moje najgorsze sytuacje w życiu powracają.
- Co ty pieprzysz?!- krzyknęłam, już ostro wkurzona na bruneta- Zrobiłeś to specjalnie? To, że wpadłam akurat na ciebie, to pewnie część Twojego nowego planu jak uprzykrzyć mi życie?!-spytałam ironicznie.
- Koteczku, po prostu przyznaj się, że na mnie lecisz. A poza tym , po co miałbym Ci niszczyć Ci życie?
Myślę, że jestem już na to za duży- przewrócił teatralnie oczami i prychnął.
- Dupek- mruknęłam i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Za sobą usłyszałam jedynie głośny śmiech chłopaka.

Theo jest jak dotąd moim największym wrogiem. Od samego początku gimnazjum uprzykrzał mi życie, na wszystkie sposoby. Dochodziło też do tego, że ośmieszał mnie przed całą szkołą. Kiedy o tym pomyślę, w kącikach oczu pojawiają mi się łzy. Szybko je odganiam, ponieważ przysięgłam sobie, że już nigdy więcej nie będę przez niego płakać. Nie wiem dlaczego dziewczyny się za nim uganiają. Fakt, jest pewny siebie, niewiarygodnie przystojny oraz... pusty. Swoje wdzięki i popularność używa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy chce kogoś zastraszyć lub złożyć niemoralną propozycję. Brunet spał chyba z połową tutejszej szkoły. Jest o rok starszy, ale nie zdał z angielskiego, więc wylądował jeszcze raz w pierwszej klasie. Cieszę się tylko, że nie w mojej.

Po 15 minutach, nadal wstrząśnięta faktem, że moje życie towarzyskie w tej szkole jeszcze na dobre się nie zaczęło, a już może zostać zniszczone przez mojego starego ''oprawcę'', weszłam do domu.
Jedno szczęście pogoda była znośna więc dotarłam do domu bez żadnych przygód z deszczem.Po otworzeniu drzwi zdałam sobie sprawę, że jestem sama w domu. No tak. Na lodówce znalazłam karteczkę, że rodzice są w delegacji i bardzo mnie kochają.Standard. Zawsze piszą to samo.
Do spotkania z Jenną zostały mi dwie godziny. Przebrałam się z galowych ubrań i postanowiłam zjeść obiad, ze względu na wielkość moich kulinarnych zdolności, będą to kanapki. W czasie spożywania posiłku odpisywałam moim przyjaciołom na Whatsapp'ie oraz przeglądałam Instagrama. Miałam jeszcze sporo czasu, więc zdecydowałam, że obejrzę Scream Queens - serial, który akurat leciał w telewizji.
Podczas seansu moje myśli popłynęły w zupełnie innym kierunku, niż Nick Jonas i jego muskuły na ekranie.
Theo...Zastanawiało mnie, po co chłopak jak on, który ma wszystko: wygląd, pieniądze, popularność, zawraca sobie głowę niszczeniem mojego nędznego życia. Całokształt jego charakteru był mieszanką wybuchową, chłopak był bardzo porywczy, wredny i zazdrosny. Jedna rzecz w jego osobowości jednak bardzo mnie zastanawia, mimo, że jest towarzyski, idzie często zauważyć z jego strony dystans do osoby z którą aktualnie przebywa. Z mojego nikłego doświadczenia psychologicznego wiem, że te dwie cechy zazwyczaj się wykluczają. A jeżeli już są, to mają silne podłoże psychiczne. Wracając do pytania, dlaczego ja? Może czegoś mi zazdrości? Po dłuższej analizie mojego życia szybko odgoniłam od siebie tę myśl. Nie ma czego. Nie mam rodzeństwa, żadnych talentów ani hobby, oprócz tańca.
Ze smutnym uśmiechem na twarzy wstałam z kanapy, chwyciłam talerzyk po kanapkach i odniosłam go do kuchni. Muszę iść się przebrać i już wychodzić jeśli nie chcę spóźnić się na spotkanie z Jenną.

Dwadzieścia minut później, po spokojnym spacerze obrzeżami miasta stałam już pod barem.
Był on bardzo popularny wśród młodzieży, ponieważ sprzedawali tam alkohol nawet osobom przed osiemnastym rokiem życia. Było tam schludnie i czysto, natomiast urządzenie tego miejsca na kolana nie powalało, cóż się dziwić, prowadził je starszy Irlandczyk. Ściany były ciemne, krzesła i stoły także były wykonane z ciemnego drewna. Mrok panujący w pomieszczeniu potęgował jeszcze brak promieni słonecznych, które ukryte były za chmurami.Po wejściu do środka, przy stoliku na końcu sali dostrzegłam machającą do mnie dziewczynę. Szybkim krokiem pokonałam dzielącą nas odległość, zdjęłam kurtkę i przywitałam się z przyjaciółką.

- Miło, że już jesteś. Zamówię sobie frytki, zanim zaczniemy rozmawiać, masz na coś ochotę?- spytała.
- Dziękuję, wezmę wodę - odmówiłam, czując wewnątrz dziwne uczucie, że jeszcze dzisiaj zdarzy się coś, co mogłoby spowodować zwrócenie jakiegokolwiek posiłku. Dziewczyna kiwając głową, że zrozumiała, poszła złożyć zamówienie.

Po upływie niecałych 5 minut kelner już kładł przed nami zamówione rzeczy, słodko się do mnie uśmiechając. Cicho mu podziękowałam i zaczęłam rozmowę z koleżanką.

- Masz jakieś szczególne plany na ten rok szkolny?- spytałam z uniesioną brwią.

- Oczywiście. Chciałabym przelecieć przystojnego trzecioklasistę, zostać królową balu zimowego oraz główną cheerleaderką- zapiszczała z entuzjazmem.
- Ambitne działania - zaśmiałam się z brunetki.
- Tylko takie mnie interesują. A ty, planujesz coś?
Już chciałam odpowiedzieć na zadane pytanie, gdy otwierające się drzwi przykuły moją uwagę.
Kiedy zobaczyłam, kto przez nie wchodzi, momentalnie chciałam się odwrócić, lecz było już za późno. Brunet, kiedy złapał mój wzrok, nie patrząc na swoją paczkę, zatrzymał się i uśmiechnął seksownie chwilę na mnie patrząc. Słysząc jednak nawoływania swojego kolegi po prostu puścił mi oczko i się odwrócił. Na ten gest niemal zakrztusiłam się wodą, na co otrzymałam zdziwione spojrzenie brunetki. Sam zainteresowany, niewzruszony całą sytuacją pewnym krokiem ruszył w stronę stolika swoich przyjaciół.
- Taa...Zdecydowanie chciałabym po prostu przetrwać ten rok z dala od kłopotów- mruknęłam wpatrując się w plecy chłopaka.
Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo się mylę.

Never Forget YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz