Ubrałem na siebie bluzę z kapturem, która wisiała na oparciu krzesła i zbiegłem ze schodów, kierując się do samochodu. Po drodze minąłem moją mamę, która wygladała na zdziwioną. Mimo późnej pory w ciąż nie spała, pewnie pracuje nad nowym projektem w pracy. Nie zwracając na nią większej uwagi wybiegłem z domu i wsiadłem do swojego samochodu. Postanowiłem najpierw pojechać do Bernie'go, bo to jako pierwsze przychodziło mi do głowy. Drogi były już puste, więc nie zwracałem uwagi na panujące przepisy. Chciałem jak najszybciej zobaczyć Lauren. Jenna ma rację, kiedy coś jej się stanie, to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Wiem, że postąpiłem źle mówiąc tak chłopakom, ale ja po prostu nie potrafię inaczej. To wszystko jest kurewsko popieprzone...Gdyby tylko Lau pozwoliła mi to wszystko wytłumaczyć, nie musiałaby w środku nocy nigdzie wychodzić, byłaby bezpieczna, a ja nie musiałbym jej teraz szukać.
Zatrzymując się pod barem, do którego często przychodzimy, szybko wysiadłem z samochodu i wbiegłem do środka. Dwa razy przeszedłem całe pomieszczenie, pytałem ludzi, ale nigdzie jej nie ma.
Siedząc z powrotem w aucie, walnąłem głowa o kierownice. Gdzie ona może być?!
Jest jeszcze tylko jedno miejsce, do którego mogła pójść, mimo tak późnej pory.
LAUREN'S POV.
Nie mam pojęcia dlaczego zdecydowałam się tu przyjść, przecież to wszystko tak bardzo przypomina mi o źródle mojego załamania.
Zaufałam temu chłopakowi, a to jest najgorsze co mogłam zrobić. Powinnam była być bardziej ostrożna, nie dać się tak omotać. Szumiało mi w głowie od wypitego alkoholu, który kupiłam w sklepie całodobowym koło mojego domu. Sprzedawcą był przyjaciel mojego starszego kuzyna, więc jedno szczęście nie miałam większego problemu. Mimo stanu w którym się znajdowałam, pociągnęłam kolejny łyk wódki. Niestety moje upojenie nic nie zmieniało. To śmieszne, że można się upić i zapomnieć, co robiło się poprzedniej nocy, ale nigdy nie można wypić aż tyle, żeby zapomnieć ludzi których kochamy, a którzy nas skrzywdzili. Nadal czułam się bezużyteczna, a na moich policzkach widniały zaschnięte smugi rozmazanego makijażu. Od czasu do czasu płakałam, jednak nie z powodu Theo. Płakałam z bezsilności. Nie miałam pojęcia, co robię źle, że ludzie traktują mnie jak zabawkę. Pochyliłam się lekko po butelkę stojącą naprzeciwko , ale ktoś mi ją zabrał.
-Czego chcesz?- był ostatnią osobą, którą teraz chciałam widzieć i słyszeć.
-Ty jesteś pijana.
-Nie wydaje mi się, żeby Cię to w ogóle obchodziło.
Chłopak westchnął i ku mojemu zdziwieniu nie kazał mi wracać do domu, czy wsiąść do jego samochodu, on po prostu usiadł obok mnie i złapał się bezradnie za głowę.
-Alkohol nie jest odpowiedzią.
- Ale ja nie pamiętam pytania.
Chłopak lekko się zaśmiał i pokręcił głową. Co go tak rozbawiło, przepraszam?
- Jesteś bardziej pijana niż sadziłem.
-Gdyby to nie była Twoja wina, uwierzyłabym, że się martwisz.
Na twarz chłopaka momentalnie wpłynęło poczucie winy. Dobrze Ci tak.
-Lauren musisz mnie wysłuchać.
- Problem w tym, że ja zbyt długo Cię słuchałam. Nie mam już siły słuchać tych Twoich wszystkich kłamstw, naprawdę aż tak podoba Ci się zabawa moimi uczuciami?
-Nie bawi mnie to. Ja się nimi nie bawiłem. Tu nawet nie chodzi o ciebie.
-A o co w takim razie?- moją wsciekłość powoli zastępowała ciekawość. Chociaż byłam naprawdę smutna, nadal był osobą na której mi zależy i chciałam wierzyć, że to co zrobił, miało głębszy sens niż tylko zabawa mną.
- O mnie- westchnął- Ja po prostu się pogubiłem. Nigdy nie byłem z nikim tak blisko jak z Tobą, nigdy żadna dziewczyna nie wywoływała we mnie takich emocji jak ty. Uwielbiam spędzać z toba czas, nawet jeśli każesz mi oglądać babskie filmy. Po prostu lubię wtedy patrzeć na to, jak cieszysz się, kiedy główny bohater zachowuje się względem swojej kobiety tak, jak ty chciałabyś być traktowana. Lubię, kiedy za każdym razem jak złapię cię na patrzeniu się na mnie, odwracasz wzrok i się peszysz. Kiedy widzę przy tobie innych chłopaków, mam ochotę podejść i na ich oczach pocałować cię, żeby wiedzieli, ze jesteś moja i lepiej żeby się nie zbliżali. Ale ja po prostu nie potrafię. Nie chcę nic ci obiecywać, bo nie potrafię powiedzieć co czuję, a jednocześnie lubię kiedy to ty pokazujesz mi swoje uczucia, bo wiem wtedy, że jestem ci potrzebny.
-Zraniłeś mnie, ufałam Ci tak cholernie mocno.
-Ty szczególnie nie powinnaś mi ufać, już ci to kiedyś powiedziałem.
Aż zakręciło mi się w głowie od zbyt intensywnego myślenia.
"Nigdy nie ufaj zakochanemu chłopakowi"
O cholera.
-Ale...
-Nie Lauren, porozmawiamy o tym jak będziesz już trzeźwa.
A teraz chodź do samochodu.
Niechętnie poszłam za chłopakiem i zgrabnie, jak na pijanego człowieka przystało, wsiadłam do jego samochodu, a po niecałych piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Wszystkie światła były pozapalane, odechciało mi się tam wchodzić, jak pomyslałam o tym, co mnie czeka. Chwyciłam za klamkę i chciałam wysiąść, ale Theo złapał mnie za nadgarstek. Niechętnie odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
-Rogers, dajesz sobie sprawę z tego, że nie podziękuje Ci za podwózkę, prawda? To wszystko było tylko na twoje własne życzenie- powiedziałam wyrywając swoją rękę. Brunet spojrzał się na mnie i wzdychając powiedział.
- Nie nienawidź mnie.
- Ja cię nie nienawidzę. Po prostu jak na razie nie jestem zadowolona z Twojej egzystencji- jak widać, alkohol nadal pływał w moich żyłach.
Theo pokręcił ze śmiechem głową już drugi raz tego dnia i żegnając się ze mną, odjechał.
Westchnęłam cicho patrząc na drzwi wejściowe do domu.
Kiedy przed nimi stanęłam, same się otworzyły.
-Zapraszam moja droga damo.
Weszłam do środka i zdjęłam buty, otwierałam buzię żeby wytłumaczyć mamie całe zajście, jednak nie dała mi na to szansy.
-Nawet się nie odzywaj, stąd czuję, jak wali od ciebie wódką. Oddaj telefon, no już- wyciągnęła do mnie otwartą dłoń, na której położyłam urządzenie- Masz szlaban do końca miesiąca, idziesz do szkoły i wracasz prosto do domu, a wychodzić możesz tylko i wyłącznie w soboty do godziny 20. Teraz marsz na górę, umyć się i spać, jutro szkoła. Nie tak cie wychowałam- pokręciła głową z politowaniem.
Ty mnie w ogóle nie wychowałaś- pomyślałam. Co to za matka? Nawet nie spytała co było powodem mojego zachowania, widać było, że w całe nie martwiło jej moje zniknięcie. Umyłam się i położyłam spać.
*****
Kiedy rano zadzwonił mój budzik, miałam ochotę rzucić nim o ścianę. Ogromny kac rozwalał mnie od środka i ogólnie czułam się źle. Wyglądałam tak samo. Potargane włosy, podkrążone oczy i nieobecne spojrzenie.
Idę właśnie do szafki, żeby zabrać z niej wszystkie potrzebne na dzisiaj książki.
Kiedy ją otworzyłam, ze środka wypadł mały bukiet kwiatów i biała karteczka.
"Naprawdę chcę, żebyś była moja, ale nie potrafię tego powiedzieć"
Theo_____________
Witam was ponownie, dajcie znać, czy wam się podoba :)
CZYTASZ
Never Forget You
Teen Fiction" Kiedy wyciągałam wszystkie moje książki z szafki, przygotowując się do upragnionych wakacji,usłyszałam najpięknieszy głos na świecie. Ugh, jak taki idealny dźwięk może wychodzić z ust takiego dupka... - Będę tęsknił księżniczko, szczególnie za ty...