- Miłego dnia kochanie- mówi tata, gdy już mam wychodzić z samochodu.
- Dzięki- odpowiadam.- Pa.
Wychodzę z auta. Oczywiście nie obyło się bez lekkiego potknięcia. Na szczęście nikt tego nie zauważył. Zakładam kosmyk włosów za ucho. Dam radę! Co może pójść nie tak? Gdyby się głębiej zastanowić- to wszystko.Wdech i wydech. Chyba tylko mnie tata przywiózł do szkoły. Nawet moja młodsza siostra poszła sama. Już pierwszego dnia po przyjeździe tutaj znalazła sobie przyjaciół.Czy tylko ja mam problemy z poznawanie innych?
Dostałam już swój plan lekcji, kod i plan szkoły. Jest ogromna. Jakiś cudem dotarłam do swojej szafki, ale oczywiści coś musi iść nie tak. Szafka nie chce się otworzyć. Próbuję, próbuję i nic. Zupełne zero. Na końcu języka mam soczyste przekleństwo, ale powstrzumję się. Jeszcze ktoś mnie usłyszy i nie będzie zbyt ciekawie.
- Pomóc ci?- pyta ktoś po mojej prawej.
Spoglądam na nią. Tak to ona. Płeć żeńska. Pewnie ktoś pomyślał, że to będzie przystojny chłopak z sześciopakiem. Mam racje? W sumie bym się nie obraziła.
- Jak byś mogła- uśmiecham się lekko.
Ona odwzajemnia uśmiech. Podchodzi do szafki. Przekręca jakiś cypek, którego wcześniej nie widziałam.
- Już powinno działać- mówi.
Jej blond włosy sięgające za ramiona lśnią tak bardzo, że mam ochotę zapytać się jakiej odżywki używa. Naprawdę. Właściwie mogłabym zapytać również o jej makijaż. Fioletowy cień podkreśla zieleń oczu, uwydatnione rysy twarzy, usta z ciepłym, różowym pigmentem. Kurczę. Ja przy niej wyglądam jakbym z łóżka dopiero wstała.
-Dzięki. Uratowałaś mnie. Pewnie stałabym tu cały dzień- obie zaczynamy chichotać.
- Nie ma sprawy. Jakby co to jestem chętna do pomocy- oznajmia.- Nie przedstawiłam się. Jestem Jess.
Wyciąga swoją dłoń. Podaję jej swoją i dodaję:
- Marysia. Ale mów mi Mary.
- Skąd jesteś? To nie jest amerykańskie imie- pyta.
Zawsze, gdy ktoś pyta o moje pochodenie dziwnie się czuję. I tu wcale nie chodzi o to, że nie czuję się Polką. Co to to nie. Po prostu wiele osób zamienia podejście do mnie. To takie dziwne. Nikogo nie chcę obraźnić. Wiem, że nie każdy jest taki, ale ja spotykam właśnie takich ludzi.
- Jestem z Polski- odpowiadam niechętnie.
- Z Polski? To fajnie. Byłam tam kilka razy- oznajmia.
- Naprawdę? Nie spotkałam jeszcze nikogo kto był w moim kraju- uśmiecham się szeroko.
- Przepraszam, ale muszę iść na lekcje- mówi.- Poradzisz sobie sama?
- Jasne, idź- przytakuję i sama idę do mojej klasy.
Na szczęscie jest bardzo blisko. Rozglądam się po klasie. Wszczyscy są pochłonięci rozmową. Szukam wolnego miejsca. Wszystkie są zajęte. Wszystkie oprócz jednego. Koło jakiegoś chłopaka. Przystojnego. Przynajmniej z daleka. Ciemne włosy postawione do góry. Tylko tyle widzę. Ale już stwierdzam, że jest przytojny. Brawo ja! Ubrany jest w jakąś czarną bluzę i pogrązony w swoim telefonie.
Przełykam ślinę. To jedyne wolne miejsce. Muszę tam uściąść, nie ma innego wyjścia. Pochodzę do tej ławki. Oczywiście staram się nie przewrócić ani nic z tych rzeczy. Odziwo udaje mi się to!
- Wolne?- pytam.
Starałam się by mój głos brzmiał naturalnie. Ale nie, bo po co. Musiałam się zająkać. Jakże by inaczej. Chłopak momentalnie spogląda na mnie.
- Co? Nie zrozumiałem co powiedziałaś- mówi.
Pięknie. Tak ładnie powidziałam, że aż mnie nie zrozumiał.
- Pytałam czy tu...
Nie dał mi dokończyć.
- Żartowałem- uśmiecha się szeroko, mierzy mnie, spogląda mi w oczy.- Siadaj.
Lekko mrużę oczy. Nie za bardzo wiem o co mu chodziło. Zaczynam wykładać swoje rzeczy.
- Jestem Jackob- przedstawia się.
Przerzucam wzrok na jego twarz. Ciemne oczy, grube brwi. Jest przystojny. Bardzo. Już mam powiedzieć swoje imie, ale do klasy wchodzi nauczyciel włoskiego. Wspominałam, że to lekcja włoskiego? Od razu zaczyna czytać listę obecności.
- Marja Zelona- nauczyciel stara się poprawnie wymówić moje imię. Na próżno.
- Jestem- mówię dość głośno.
- Mogłabyś powidzieć mi jak mam czytać twoje imię i nazwisko?- pyta nauczyciel uśmiechając się do mnie.
- Maria Zielona- mówię powoli i wyraźnie.- Ale proszę mówić na mnie Mary Green. To taki angielski odpowiednik.
- Nie masz nic przeciwko temu?- dopytuje Włoch.
- Nie.
- To jest o wiele łatwiejsze- oznajmnia.- Zajmij już swoje miejce.
Wykonuję polecenie nauczyciele. Jackob przybliża się do mnie. Rękę kładzie na oparciu mojego krzesła.
- Beccy umiera na koniec- mówi, ale ja kompletnie tego nie rozumiem.
Ręką wskazuje na moje książki, więc ja przenoszę wzrok na nie. Mam jedno pytanie. Czemu wyciągnęłam ' Love me a lot' (1) na lekcji włoskiego? Beccy, Beccy... Czy to jakieś przysłowie? Moment! W ' Love me a lot' główna bohaterka to Beccy. Czy ja śnię czy on właśnie powiedział mi zakończenie najlepszej książki jaką dotąd czytałam?
Spoglądam na niego gniewnie. Jak tak można? To powinno być zakazane, karalne. Zakaz spojlerów na całym świecie! Zakaz, zakaz!
- Czy ty...- szepczę.
On tylko się uśmiecha. Uśmiech ma może i ładny, ale teraz chcę by zniknął z jego twarzy. I to natychmast.
- Chyba się troszkę zdenerwowałaś- stwierdza i odchyla się do tyłu, tym samym odsuwając się ode mnie.
- Wyobraź sobie, że tak- gotuję się w środku.
Ktoś może powiedzieć, że przesadzam. Ale to tylko, że sam nie czyta książek i nie wie co tak naprawdę spojler robi z całą lekturą. Już jakby była poznana, ale nie przez ciebie. Tylko przez jakąś bez mózgową istotę, która nie wie, że takich rzeczy się nie mówi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo! Tak wygląda 1 rozdział. Podoba się? Wszystko okey?
Komentujcie i wgl :*
Do następnego!
CZYTASZ
Relax Mary
Teen Fiction,,Szczęście to kwestia wyboru"~ Gabrielle Zevin- Gdzie Indziej Zakaz kopiowania! Okładkę wykonała: @TaLaxx11 Dziękuję :*