Rozdział 12 Jackob

78 7 0
                                    

     Historia Ameryki od zawsze mi się dłuży. Serio. Nawet nie wiem czemu. Wszyscy uwielbiają ten przedmiot i fascynują ich poruszane tematy. Ale mnie nie. W tym roku jednym plusem jest to, że siedzę z Mary. Z takiej odległości widzę jej każdą reakcję. Marszczenie nosa czy też mrużenie oczu. Momentami mam ochotę się zaśmiać.

Przysuwam się do Mary i szepczę jej do ucha:

– Dzisiaj wieczorem rozpoczynamy spontaniczne rzeczy.

Lekko się odsuwa i spogląda na mnie krzywo.

– Pogadamy na przerwie– mówi i znów skupia się na pogawędce o Ojcach Założycielach.

– W pięć minut? Fantastycznie.– Wciąż szepczę.

– Może być na lunchu– szepcze Mary nie spoglądając na mnie.

– Jackob! Mary! Nie gadajcie!– upomina nas nauczycielka.

– Ale my rozmawialiśmy na temat– mówię, a Mary rzuca mi groźne spojrzenie.

– Tak? A o czym dokładnie?– pyta nauczycielka, która najwyraźniej nie uwierzyła mi.

– Pytałem się Mary czy w Polsce George Washington jest nazywany tak samo.

– Przecież to oczywiste. Nie może być inaczej nazywany.– Mina pani Reklik mówi sama za siebie.

– Właściwie w Polsce nie mówimy George Washington tylko...– prostuje Mary, która odzywa się po raz pierwszy.

Nie zrozumiałem w żadnym stopniu jak nazywany jest George Washingtonie. W życiu bym tego nie powtórzył. Pani Rekik nie wie co powiedzieć. Mierzy nas wzrokiem przez moment, ale potem odwraca się placami, idzie do biurka i mówi:

– Wracajmy do lekcji.

***

– Umówiłam się już z Jess, przepraszam– mówi Mary podczas lunchu. – Z tego co wiem to też tam będziesz.

Robię zdziwioną minę. O czym ona mówił?

–Razem z zespołem.– Uśmiecha się.– Impreza u Jess.

Że ja na to nie wpadłem. Zaczynam się śmiać.

– Właśnie tam chciałem cię zabrać– wyjaśniam.

Mary wybucha śmiechem, kładzie się na stoliku. Uwielbiam, gdy się tak śmieje.

– Chciałeś rzucić mnie na głęboką wodę. Od razu na imprezę. Nie lepiej było wybrać coś spokojniejszego? Bez bandy pijanych typków?

Cały czas się podśmiechujemy, wpychając do buzi po kilka frytek.

– Przecież pić można od dwudziestu jeden lat. Wcześniej to nielegalne.

Mary odchyla głowę do tyłu, a następnie spogląda na mnie z szerokim uśmiechem. Nawet jej oczy się śmieją.

– Mam uwierzyć, że nikt nie będzie tam pił?– dopytuje moja towarzyszka.

– W przyzwoitych ilościach– zapewniam, a Mary znów nie może panować śmiechu.

Widzę łzy spływające po jej policzkach. Jednogłośnie można stwierdzić, że ma napad śmiechu. Ale wygląda tak... idealnie. Nie mogę przestać się na nią patrzeć. I uśmiechać się jak wariat.

***

– Idzie– mówi Emily siedząc z tyłu auta.– Nie zemdlej na jej widok Jackob.

– Ale jesteś śmiesz...– odwracam głowę w stronę gdzie idzie Mary.

Relax MaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz