Rozdział 10 Jackob

76 6 0
                                    

     – Hej.– Słyszę głos po prawej.

Odwracam głowę i dostrzegam Jess całą rozpromienioną. Trzyma kilka teczek tuż przy ciele. Wygląda jak zawsze- nienagannie.

– Hej– odowiadam z uśmiechem.

Z kilomentra widać, że się denerwuje. Ale jeśli o mnie chodzi to nie ma najmniejszej przyczyny.

– Mam pytanie. Bardziej prośbe... znaczy... coś pomiędzy– plącze się.–Bo jest taka sprawa, że...

Łapię ją za ramie. Musi wyluzować.

– Nie derewuj się tak. Spokojnie powiedź o co chodzi– polecam.

Wdycha powietrze, a następnie wydmuchuje całą zawartość płuc.

– Jutro urządzam imprezę i byłoby fajnie gdybyś wystąpił... oczywiście z zespołem. Ale nie chcę się narzucać czy coś- mówi szybko.

Powiedźcie mi jak to się dzieje, że dziewczyny mówią tak szybko. Jakby ktoś je nakręcił. Gadają, gadają i tak w kółko.

– To tylko taka luźna propozycja. Nie musisz... nie musicie się zgadzać. Ale byłoby bardzo miło. Każdy was tu uwielbia i naprawdę...

– Pogadam jeszcze z chłopakami, ale wstępnie jesteśmy umówieni– przerywam jej.

Widzę jak odcha z ulgą. Uśmiecham się pod nosem. To w pewnien sposób urocze.

– Dziękuję– mówi, a wszystkie rzeczy, które trzymała w ręku lądują na podłodze.

Oboje schylamy się by podnieść książki. Przez przypadek dotykam jej dłoni, przez co Jess zaczyna się rumienić. Od pewnego czasu zauważyłem, że mnie obserwuje, a gdy już rozmawiamy jest zestresowana i plącze się w swoich słowach. Domyślam się z jakiego to powodu, jednak nie chcę by tak było. Nigdy się nie przyjaźniliśmy, ale byliśmy kolegami. Najgorsze jest to, że momentami mam wrażenie, że jest między nami coś więcej. Nie mam tu na myśli wielkiej miłości, ale nie mogę zaprzeczać przed samym sobą, że mi się nie podoba. Każdy kto ją zna potwierdzi, że jest naprawdę piękna. Jednak od pewnego czasu coś przyciąga mnie do Mary. Już kilka razy przyłapałem się na tym, że zamiast się uczyć przez pół godziny myślałem tylko o Mary.

– Jeszcze raz dzięki– mówi Jess odchodząc ode mnie.

Ruszam w przeciwnym kierunku. Spostrzegam Mary stojącą koło naszych szafek. Wygląda na zdezorientowaną i zaskoczoną. Podchodzę do niej.

– Co tam?– pytam , gdy jestem już koło niej.

– Dobrze?– odpowiada pytaniem na pytanie.

Zaczyna wykładać książki z szafki. Jest cała spięta.

– Niedługo zaczynamy spontaniczne rzeczy, gotowa?– pytam, a Mary momentalnie spogląda na mnie.

– No wiesz...– Unika mojego wzroku.

Chce się wymigać, ale nie ze mną takie numery. Pomogę jej, choć w moim mniemaniu to nie ma żadnego problemu.

– Taka była umowa. Nie ma odwrotu– uśmiecham się do niej, choć ona mnie nie widzi.– Już nie chcesz?

– Chcę– odpowiada od razu.

–Więc przestań zastanawiać się jak będzie. Wyluzuj Mary. Zacznij cieszyć się z tego co będzie.

Spogląda na mnie z ukosa z lekkim uśmiechem. Kompletnie nie rozumiem czego się obawia, przecież nie zrobię nic głupiego.

– Dobrze– mówi po chwili, a naszą rozmowę.

***

– Czyli zabraniacie mi pójścia na tę imprezę?– pytam oburzony.

Właśnie dowiedziałem się, że prawdopodobnie z jutrzejszej imprezy nici.

– Nic takiego nie powiedzieliśmy– wyjaśnia spokojnie mój tata.

Tylko użyli zwrotu: ,, Nie wiemy czy takie ciągłe imprezowanie jest dla ciebie dobre". Prawdą jest, że chodzę na różne imprezy i tym podobne, ale zazwyczaj są to nasze występy. Gramy wtedy półtorej godziny bez przerwy. Rzadko kiedy po nich zostajemy na reszcie zabawy.

– Po prostu nie uważasz, że wychodzisz za często?– dopytuje mama.

– Trzy razy w miesiącu– mówię.– Dwa z nich to występy.

– Nie wiem...– mówi mama.

– Proszę, zgódźcie się.

Zależy mi na tej imprezie. Chcę się trochę rozluźnić, wyluzować. Nie mam zamiaru się upić ani nic z tych rzeczy. Czasem każdy tego potrzebuje.

– Dobrze synu– odpowiada po chwili tata patrząc namamę. 

Relax MaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz