Rozdział 14

98 13 2
                                    

Usłyszałam krzyk. Nieznośny pełen bólu krzyk biednej dziewczyny. To było dla mnie jak cios prosto w serce.
Przyszła do mnie. Poświęciła się. Mimo tego, że wiedziała co się z nią stanie ani jedna iskierka w jej oczach nie zaświeciła żalem. Była pewna siebie. Pomimo iż wyglądała mizernie na jej twarzy zawitał ciepły uśmiech. Nigdy tego nie zapomnę.

Po moim policzku spłynęła żałobna łza. Usiadłam w kącie zimnego pomieszczenia. Poczułam na plecach twarde i niewygodne kafelki. Po chwili jedna z części ścian poruszyła się.

Wstałam i delikatnie dotknęłam uszkodzoną kafelkę. Wzięłam ją do ręki. Zamurowało mnie kiedy z jej drugiej strony napisane było krwią sześć cyfr.

,, 2 5 6 8 4 2 "

Ciekawość zżerała mnie od środka. O co w tym chodzi?

Przejeżdżałam palcem po obsmarowanej czerwoną już zaschła cieczą kiedy grube, metalowe drzwi zaskrzypiały.

Szybko odłożyłam kafelkę na miejsce i oparłam się o ścianę.
Coraz szerzej się otwierały, a z każdym przesunięciem wprawiały mnie w nieunikniony trans strachu.

Zacisnęłam obolałe ręce czekając aż do pomieszczenia wkroczy człowiek.
Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w czarną bluzę, takiego samego koloru spodnie jak i buty. Na twarzy widniała ciemna maska zakrywające jakiekolwiek rysy twarzy.

Zamknęłam oczy błagając Boga aby nie zrobił mi krzywdy.

- Panna Hope do sali numer 2.

~~~~~~~~

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału.

Jestem ciekawa czy się wam spodobał :D

Do następnego: *

Uciec Od ZłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz