Rozdział 18

76 4 10
                                    

Uwaga ogłaszam wszystkim. Rozpoczyna się walka.
Walka o życie.

***

Biegliśmy przez najbliższe kilka minut szukając wyjścia.
Czerwone światła migały, a głośny alarm odbijał się echem od pustych ścian.

Nik trzymał mnie za rękę, a Rose była obok nas.

Mijamy kolejny zakręt kiedy wybiegł z niego mężczyzna w białej zbroi.
Momentalnie przez moją krew przepłynęła adrenalina, tak jak i każdemu.
Zacisnęłiśmy pięści, a Nik uderzył go w twarz zanim cokolwiek mógł zrobić.

Mężczyzna spadł na ziemię uderzając głową o krawędź ściany.

Ten widok był przerażający.
Patrzałam przez chwilę na zmarłego człowieka, kiedy Rosali pociągnęła mnie za rękę
i dalej uciekaliśmy.
Wszystko działo się w niewiarygodnie szybkim tępie...

Nagle Nikodem zatrzymał się.

- Hope, biegnij i szukaj wyjścia. Uważaj na strażników, wrazie czego masz to - chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni spodni pistolet. Przyjęłam ciężki, czarny przedmiot i spojrzałam na niego.

- A co z tobą i Rose?

- My spróbujemy uratować ludzi. Za pięć minut spotykamy się tu.

- Okej, uważajcie na siebię.- spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i wtedy przypomniały mi się tamte cudne czasy, których wcześniej nie doceniałam..

- Koocham cię - stanęłam jak sparaliżowana. Poczułam oplatające dłonie na moich ramieniach. Odwróciłam się i..
No tak oczywiście to nie kto inna jak Nathan Will we własnej osobie. Jest to człowiek, który podchodzi do obojętnej dziewczyny i przytula ją
nie mówiąc już o zdaniach wypowiadanych przez niego przy tym uścisku. Nie żebym była wredna czy coś ale on powinien się leczyć o ile nie jest już za późno..

- Puszczaj mnie idioto! - próbowałam wyjść z jego objęć, ale przyznam, że był silny i nie mogłam nic zrobić.
Kiedy zauważyłam jak dość duża grupka osób na nas spogląda. Zawsze tak robią kiedy ten pacan podchodzi do kolejnej dziewczyny. O Boże co raz więcej tych ludzi!

- On ten jest chory psychicznie - próbowałam się usprawiedliwić.

Dlaczego, kurwa dlaczego? Dlaczego ktoś tak bardzo chce zniszczyć nam psychike?

Tęsknie za mamą, tatą, przyjaciółką..

Nawet nie zauważyłam kiedy łza spłynęła mi po policzku, a za kroplą słonej wody pojawił się kciuk, spojrzałam przed siebie kiedy Nat wytarł łze i uśmiechnął się mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

- Eee, kochasie zaraz nas tu zastrzelą, albo wbiją nóż w plecy, więc pospieszcie się - powiedziała Rose, a ja nie mówiąc nic więcej pobiegłam szukać wyjścia i właśnie wtedy, tego dnia i o tej cholernej godzinie, którą będę wspominać do końca życia rozdzieliliśmy się.

Bałam się, że na zawsze.

Może słusznie?



Uciec Od ZłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz