Ben:
Siedziałem cały czerwony i zapatrzony w jeffa. Kręciło mi się w głowie. To było mega. Minęła chwila nim zorientowałem się, że wszyscy sie na nas gapią. Wiedzą. Wiedzą. Wiedzą. Nie. Nie mogą wiedzieć.
- noo em tak. - zaśmiałem się - następnym razem niech to bedzie jakaś dziewczyna... chociaż... od fangirl lepszy jeff.
Wszyscy wybuchneli smiechem. Udało mi się. Reszta gry jakoś zleciała. Byłem jak robot. Wykonywałem rozkazy innych i śmiałem się w odpowiednich momentach. Chyba nikt nic nie zauważył. Uff.
- dobra wiecie co? Ja odpadam. - powiedziała katherina.
- i tak nikt cię tu nie chciał - powiedział poczym do niej cmoknął jeff. Katherina pokazała mu język i wstała. Nie widziałem gdzie poszła. Ledwo cokolwiek widziałem. Ciągle kręciło mi się w głowie. Też zrezygnowałem z gry, mówiąc, że źle się czuję. Poszedłem do kuchni po szklankę zimnej wody. Gdy wszedłem zastałem tam katherinę pijąca jakiś dziwny płyn.
- co to? - spytałem zaciekawiony. Dziwnie pachniało. Całkiem interesująco.
- waleriana. Na kłopoty ze snem. Uspokajająca. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Odwzajemniłem go lekko ale nieszczerze. Nie byłem w nastroju do uśmiechu.
- hej, co z tobą? Jesteś ostatnio jakiś dziwny... - ugh i co teraz?
- nieee... zdaje ci sie... - zaśmiałem się histerycznie.
- uhm... - ściszyła głos - chodzi o jeffa prawda?
- hmm co? Nie! Dlaczego?? Przecież... nie! Po prostu nie! Dlaczego tak sądzisz? - spanikowałem.
- widzę. Widzę jak na siebie patrzycie. On ci sie podoba prawda?
- eeee nie. - czym ona jest? Kolejny slender? - to znaczy... tak, znaczy... nie wiem. Po prostu nie wiem. I nie planuję sie dowiedzieć! Dobrze mi tak jak jest!
- na pewno?
- tak. - nie mogę. Ona tak na mnie patrzy. Powiem jej. Jej mogę powiedzieć. Ufam jej. - nie. Jest okropnie. Boje sie, że mi sie ktoś spodoba, a będąc przy jeffie coraz bardziej do tego dążę. Dlaczego nie moge być normalny?
- przecież jesteś normalny.
- nie. Spójrz na mnie. Jesli kiedykolwiek miałby mi sie ktokolwiek spodobać powinna to być dziewczyna. I może tak kiedyś bedzie. Ale to nie jest jasne. Nie patrze na dziewczyny tak jak patrzę na chłopców. Nie potrafię. Staram sie ale nie moge. Jestem inny. Jestem nienormalny. Psychiczny. Powinienem myśleć o tobie tak jak zaczynam myśleć o jeffie ale nie mogę. To nie jest normalne.
- jest. Wszyscy jesteśmy inni. Ale to nie ma różnicy, jeżeli jesteśmy sobą. Możemy kochać kogo zechcemy i nikt nie moze nam zabronić. Bo to normalne. Nienormalne było by gdyby zmuszał kogokolwiek do miłości do siebie. Ale to ze jestes inni niz wszyscy nie jest wadą. To zaleta. kogo obchodzi w kim jestes zakochany? Najważniejsze jest poprostu to jaki jesteś!
- ale siedzenie tu nie pomaga wcale. - burknąłem.
- hmmm... to chodź ze mną do szkoły! Codziennie tam chodzę, ucze sie itp. To dobry sposób by uciec od naszej codzienności. Co ty na to?
- i co tam się jeszcze robi?
- hmm integruje - skrzywiła sie. Ona nie lubi ludzi. Ja zresztą też. - wiesz... jest taka lekcja jak informatyka... i tam uczymy sie użytkowania komputera.
- to brzmi ciekawie!
- nooo a niedługo będą zapisy do turnieju w cs'a.
- hmm... przekonałaś mnie. - zaśmiałem się.
- no to chodź. Do szkoły musisz się troszkę przebrać. Znajdziemy ci jakieś fajne ciuchy.
- eee... jej? - zaśmialiśmy się i poszliśmy na górę.
CZYTASZ
Sleepy Game (Ben & Jeff)
FanfictionKażdy może być inny, ale każdy ma prawo do miłości... Nawet psychopatyczni mordercy. Remember: love is equal ❤ xxxxxxxxxxxxxxx To było moje pierwsze opowiadanie i zdaje sobie sprawę, że popełniłam tu masę błędów. I widać tu, iż z każdym rozdział mo...