Jeff:
I tak się Rozpoczęła wojna. W szkole przybyło uczniów. Toby, Jason, Helen, Jack E., Puppeter, Kasper,Masky, Hoodie... Z chęcią Rzucili się na pomoc przy zniszczeniu tej budy, wraz z jej uczniami i nauczycielami. Oczywiście Ness była z nami. Odpuściła swoje zadanie. Nikogo to nie zdziwiło. Nasze przybycie Ben zdecydowanie olał. Był zajęty swoim nowym chłopakiem. Auć. Zniknął z naszego życia raz na zawsze. Nie zostawię tego tak po prostu. Zemszczę się. I wtedy będę mógł pójść dalej. Puszczę z dymem to wszystko i wrócę do mojej odwiecznej egzystencji. Maska, którą raz zdjąłem przyrośnie mi do twarzy tworząc ją całkiem nową. I nigdy już przed nikim się nie otworzę. Nie będę nawet miał z czego. Nigdy wcześniej się tak nie czułem, nawet wtedy, gdy pierwszy raz zabiłem... Do zrobienia tego skłonił mnie ból, ale to zdecydowanie nie był tak wielki ból...Gniew go tłumił. Teraz czekam tylko na odpowiedni moment. Zniszczę to wszystko. Codziennie rano budzę się pijany. Każdego ranka, każdego dnia, każdego wieczoru - w każdej minucie, w każdej sekundzie upijam się pragnieniem zemsty, by przyćmić cierpienie. Nie zostawię tego tak po prostu. To jedyne wyjście, jeśli chcę się poczuć lepiej. Jeśli masz problem zabij go nim on zabije Ciebie.
Dziś przyszedłem do szkoły wcześniej. Jeszcze chwila, kilka dni zaledwie, a będę oglądać jak piekło płonie... zabawne prawda? Mijałem puste korytarze... Nie ma tu nic za czym mógłbym zatęsknić... Myślałem, że to my jesteśmy ci źli... ale zwykli nastolatkowie są gorsi. Ból fizyczny jest niczym w porównaniu z psychicznym.- Nie martw się, wszystko uzupełnisz. Tak, spokojnie - wrócę od razu po zajęciach. Zdrowiej - odwróciłem się. Dobrze znam ten głos. Zacisnąłem dłonie w pięści. Nie ucieknę. Stałem na środku wpatrując się w niego, ale wielki Ben Drowned minął mnie jakbym był niewidzialny. Uciekłem do jedynego znanego mi miejsca, miejsca do którego należałem w pełni - do lasu. Choć łzy nie napływały mi do oczu zacząłem się dusić. Dopiero krzyk przyniósł mi ulgę. Zrobimy to dzisiaj. Dzisiaj spłonie piekło, a ja będę upijał się szczęściem. Nawet my wiemy co to telefony... więc wysłałem sms "dziś." do reszty. I to wystarczyło. Wiedzą o co chodzi. Lekcje się rozpoczęły... i pojawiła się Ness i reszta. Ja na chwilę zniknąłem. Czy ktoś był świadomy tego co się dzieje? Czy czuli ten smród? Czy Ben ucieknie w internet? Koniec. Można powiedzieć, że umyłem od tego ręce - wróciłem do nich, gdy szkoła już stała w płomieniach. Obserwowaliśmy z bezpiecznej odległości jak ogień się rozprzestrzenia... przerażone twarze uczniów... Okna zablokowane, zamki też... oni nie dadzą rady już uciec.
- NIEEE!!! - Krzyk Ness wyrwał mnie z zamyślenia... Ben... nie ucieka. Nie może? Nie chce? Nie przeżyję tego, jeśli tam wejdę, ale muszę. Muszę go ocalić. Rzuciłem się do drzwi, ale Ness zatrzymała mnie.
- Jeff. Zginiecie obaj. - Powiedziała z bólem w głosie. Nie obchodziło mnie to. Uratuję go.
- NESS NAPRAW TO - krzyknąłem kiedy zorientowałem się, że moje nogi są przymarznięte...Ness ignorowała mnie biegnąc w stronę szkoły... czy ona? wszyscy przypatrywali się temu w milczeniu. Nikt jej nie zatrzymał. Ogień uciekał przed nią, ale nawet ona musiała z nim walczyć. Nie wiem ile tak staliśmy... Nie wiem ile wyczekiwaliśmy, Nie wiem nic. Rejestruje cokolwiek dopiero od czasu, gdy Ness wybiega z osmolonym Benem z budynku... Tylko jej chłód był w stanie pokonać te płomienie. Tylko ona mogła to zrobić. Ona... padła na ziemię, jak powalona... wszyscy rzuciliśmy się ku niej. Na brzuchu miała okropną ranę. Wykrwawiała się.
- Nie. Nie. Nie. Nie. Nie, Ness, nie umieraj, nie.
dziewczyna uśmiechnęła się tylko ściskając moją dłoń.
- Jest dobrze - mówiła z uśmiechem na twarzy - już dawno powinnam nie żyć. Uciekajcie.
Krzyczałem do niej, ale jej uścisk tylko się rozluźniał. Umierała, na moich oczach umierała - przeze mnie. Ja do tego doprowadziłem. Wszystko moja wina. To powinienem być ja, nie ona.
Ben pochylił się nad nią szepcząc coś do jej ucha i całując ją w czoło. Do czego doprowadziło niewinne morderstwo? Do szkoły przyjechała straż i karetka, ale dla nich już było za późno - tak jak dla Ness. Wziąłem ją na ręce i niosłem do rezydencji. Nie powinienem, ale chcę chociaż zrobić jej pogrzeb. Poświęciła się dla mnie, dla nas... A ponoć mordercy nie kochają. Tej nocy będę tylko ja i alkohol. Znów się upiję. Potrzebuję zapomnieć, potrzebuję przez chwilę poczuć się szczęśliwy.................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
.
..
.
..
.
.
.
..
.
.
.
..
.
Długo się zastanawiałam czy to opublikować, po pierwsze uważam to za słabe, po drugie jest króciutkie, a ja dopiero pracuję nad kolejnym rozdziałem... Napisałam to już wcześniej, ale nie byłam w stanie tego opublikować, bo nie miałam nawet pomysłu na resztę, a tym zwłaszcza na coś co zatuszowało by tak słaby rozdział. Ale ostatnio moje prace nad kolejnym rozdziałem się ożywiły, a na koncie pojawiła się aktywność, no więc dodaje to i mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie, bo naprawdę starałam się podnieść poziom... a mam wrażenie, że tym tylko go zaniżam.
Niedługo jednak, mam nadzieję, pojawi się coś znacznie lepszego...
ostatnio sporo się wydarzyło, więc nie byłam w stanie pisać i może to zabrzmi głupio i naprawdę bezdusznie, ale śmierć kuzyna zmotywowała mnie do pisania... Nie jest tak, że nie cierpię z tego powodu, bo naprawdę źle się z tym czuję, choć prawie go nie znałam...to jednak jest ból i strach... to prawdopodobnie już kolejny przypadek choroby psychicznej w mojej rodzinie(nie miał jej stwierdzonej, ale ponoć jego zachowanie przed tym jak się powiesił na to wskazuje...)... ale jednak zmotywowało mnie to do pracy nad następnym rozdziałem...
no i wasza aktywność ostatnio się pojawiła, a to naprawdę, życie nad życiem - mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział, poprawiający poziom tego dennego fanfiction... staram się.
Kocham was za to, że czytacie i za waszą aktywność naprawdę XOXOXO
CZYTASZ
Sleepy Game (Ben & Jeff)
FanfictionKażdy może być inny, ale każdy ma prawo do miłości... Nawet psychopatyczni mordercy. Remember: love is equal ❤ xxxxxxxxxxxxxxx To było moje pierwsze opowiadanie i zdaje sobie sprawę, że popełniłam tu masę błędów. I widać tu, iż z każdym rozdział mo...