Chapter 4.

3.5K 274 96
                                    

Jeff:

Ben chyba się na mnie wkurzył, a przecież tylko chciałem być miły. Wysłałem go do tej dziewczyny; fakt faktem, 2/10, ale wciąż była najlepszą, jaką miałem do dyspozycji. Oczywiście ją zabił. Nie wiem dlaczego, ale nawet cieszę się, że ją zabił, że ją odrzucił. To naprawdę fantastyczne uczucie. Jest też tego zła strona – Ben nie odzywa się do mnie. Wyłapuję jego spojrzenia rzucane w moją stronę, jednak szybko odwracam głowę, gdy tylko nawiązujemy jakiś kontakt wzrokowy. To nie wygląda dobrze. Chyba powinienem go przeprosić. Nie chciałem, żeby był na mnie zły.

– Jeff! – Jakiś głos wyrwał mnie z zamyślenia. Ness, to na pewno ona. Razem z Benem weszli właśnie do pokoju. – Gramy w prawda, czy wyzwanie! Grasz z nami?

Jak ja uwielbiam tę dziewczynę, jest z niej naprawdę dobra przyjaciółka. Zawsze o mnie pamięta, dokładniej ona i Ben. Innym zdarza się zapomnieć o moim istnieniu, kiedy, tak jak teraz, siedzę samotnie i cicho w kącie, zamyślony. Z drugiej strony właśnie za to ich wszystkich nienawidzę. Ugh... moje humory mnie rozbrajają. Jestem okropny.

– Nie, dzięki! – odpowiedziałem. – Jakoś nie mam ochoty na ckliwe wyznania – zaśmiałem się.

– Hm, dobraaa... – Widać było, że nad czymś myśli. – Więc, jeśli nikt nie ma nic przeciwko, zagramy w "Mistrza", dobra?

– No! To rozumiem – poparłem.

Każdy się z tym zgodził. Obserwowałem Bena, który nagle ożywił się na pomysł gry, po czym posmutniał, gdy Ness przypomniała mu, że nie jest to gra na konsolę. Zaśmiałem się cicho. Tak słodko to wyglądało... Nie, ja o tym nie pomyślałem. Cholera. Co się ze mną dzieje?

Ness szybko przygotowała karteczki. No to losujemy. Wylosowałem dwa. Blisko było.

– Mam jeden – powiedziała Ness. – Niech numer pięć i siedem zaśpiewają "Baby" Justina Biebera i zatańczą do tego w uroczym, różowym tutu. Tak, mamy coś takiego. Sally, przyniesiesz?

– Taaaaaak! – zaświergotała Sally i pobiegła na górę.

– Nieeeeee! – wykrzyknęli zrozpaczeni Masky i Bloody Painter. Wściekle wpatrywali się w Ness, która w odpowiedzi jedynie cmoknęła do nich, mówiąc klasyczne: "Też was kocham".

Przybiegła Sally, a Masky z Helenem, wyjąc jak umierająca orka i wyglądając jak dwójka usilnie próbujących tańczyć hipopotamów w spódniczkach tutu, wykonali swoje zadanie.

Kolejne losowanie. Tak, nadszedł mój czas. Wylosowałem jeden. Jestem mistrzem. Teraz tylko co by tu...

– Mam jeden! – Zaśmiałem się szaleńczo. - Niech trzy i osiem - tu usłyszałem rozpaczliwy pomruk Eyeless Jacka i Puppeteera - pół nago zatańczą "Gangnam style" na stole, z zawiązanymi oczami i nerkami w ustach, równocześnie próbując rapować "Stay young" Bars&Melody, co chwilę wypluwając nerkę z radosnym okrzykiem "KOCHAM JEFFA!" naprzemiennie z "JEFF MYM BOGIEM". Zaczynajcie.

– Ufff – powiedzieli niemal jednocześnie. – Ostatnio było gorzej.

Oboje wykonali zadanie, podsycając tym samym moje ego. Kolejne losowanie. Hoodie ma jeden.

– J-ja n-nie w-w-wiem. Niech pięć, trzy i dwa s-s-się p-pocałują n-na z-zmianę k-każdy.

– Och, nie jest tak źle – wyrwało się Ness. Gdy to usłyszeli zarówno Jason, jak i Toby byli zachwyceni. Zagrali w kamień, papier, nożyce w celu rozstrzygnięcia tego, który ma zacząć. Wygrał Toby. Pocałował ją z ogroooomnym uśmiechem na ustach. To samo zrobił Jason. Miny zrzedły im jednak w momencie, gdy tylko przyszła kolej ich pocałunku. Sekunda i było po wszystkim.

Zaczynamy kolejne losowanie. Sally trafiło się jeden, na co zaśmiała się uroczo.

– Niech trzy i dziewięć się pocałują. Ale tak tak bardzo! Jak w tych filmach!

– Eee... – wyjąkałem.

– Eee... – poparł mnie Ben. Na ten dźwięk zaparło mi dech w piersi, a moje serce na chwilę jakby stanęło. Cholerne serce. Co z tobą nie tak?

Chwiejnym krokiem podszedłem do Bena. Dwa wdechy i nasze wargi się spotkały. Oczywiście chwilę to trwało, lecz gdy w końcu Sally pozwoliła nam przestać się całować, byłem cały czerwony, na dodatek cholernie kręciło mi się w głowie. Każdy na nas patrzył. Spojrzałem na Bena. Był równie bardzo czerwony, co ja.

Rany. Przysięgam, to był najlepszy pocałunek w całym moim życiu.







Sleepy Game (Ben & Jeff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz