What Was It? //Jeff

2K 136 24
                                    


Biiiip Biiip Biiip..... Budzik wyrywa mnie z błogiego snu.... To wszystko było tylko snem? Przypominam sobie to piękne zdarzenie i wiem, że jest prawdziwe. TO nie mógłby być tylko sen. Nawet JA nie mam takiej pięknej wyobraźni. Gnębi mnie tylko jedno.... Przejąłem inicjatywę, Ben tego chciał... ale... jeśli.... jeśli by nie chciał? Czy byłbym w stanie przestać? W tamtej chwili kompletnie straciłem kontrolę nad sobą, nad swoim ciałem, myślami, duszą. Zatraciłem się w tym do reszty. Czy jeśli Ben w którymś momencie powiedziałby stop... czy byłbym w stanie przestać?  Nie wiem. I to mnie przeraża. Nie wiem czy zapanowałbym na tyle nad sobą. Samokontrola... to coś... coś z czym mam największy problem...Czy  ja w ogóle ją mam?... Jeśli bym... Czuje się jak... ugh nie wiem. Nie wiem jak się czuję. Czy mógłbym chodź przez chwilę nic nie myśleć? nic a nic. No tak... zarazem jak nie będę myśleć, to... ugh... po prostu czuję się okropnie. Nie wiem czy byłbym w stanie przestać, nawet jeśli on tego chciał... to co jeśli... "Jeśli" to najgorsze co istnieje. Gdyby nie istniało "jeśli" świat mógłby być idealny... albo i nie. Mniejsza z tym. Nie podoba mi się relacja Bena z Jack'iem... Cóż... nie mam nic na swoja obronę. Po prostu tam pójdę. Najpierw jednak musze załatwić ciuchy... Sądzę, że mogę się ubrać, bez pomocy ness... tak sądzę... a jednak nie... 

                                                                                            ***


- Ness... oto nastał ten dzień, gdy ja Jeff  perfekcja The killer proszę ciebie ooo... Dam dam DAM... zbudujmy napięcie.... Dam dam DAM... MODOWĄ PORADĘ!

spojrzałem na dziewczynę, która dusiła się ze śmiechu, dzięki Ness, dzięki... 
- Ness... Ja mówie poważnie. Musisz mnie ubrać. Do szkoły...
Nie poprawiłem tym sytuacji. Jednak w pewnym momencie dziewczyna spoważniała i zaczęła mi się przyglądać dociekliwie. Po czym uśmiechnęła się w ten swój przerażający sposób i już wiedziałem, że zna moje plany...
- Biedny zazdrosny jeff... zgoda. Z Benem jesteście moim fav OTP, więc jak mogłabym ci nie pomóc. 
czyli wiedziała. Czasami naprawdę się zastanawiam, czy to nie jakiś bękart slendermena... ale... noo... ma twarz.
- Tylko, Ness,  jedna tycia sprawa... Ben nie może się o tym dowiedzieć... to taka niespodzianka jakby...
Popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- no okay...
 Na następny dzień przyszła do mnie z chyba hurtową ilością ciuchów. Długo jej to nie zajęło, a ubrała mnie naprawdę fajnie, inaczej bym nie pozwolił, wszystko nadzorowałem, choć w sumie to... mógłbym ujść za jakiegoś satanistę - ćpuna... zasadniczo  - podoba mi się ten wizerunek. uśmiechnąłem się pod nosem, przeglądając się w lustrze. Czarne dziurawe rurki, Glany, Czarna, lekko za luźna koszula z AC/DC, czarna chusta, emanująca przerażający uśmiech zakrywała moje usta, a tego samego koloru, stylowe okulary przeciwsłoneczne pasowały do reszty. Szczególnie podobały mi się dodatki - nieśmiertelnik, oraz naszyjnik z jakże słynnym czarnym pentagramem  - no wiecie, odwrócona gwiazda w kole i dwa takie same, brudno-srebrne odwrócone krzyże na środkowych palcach, nie zapominając o skórzanej kurtce do kompletu. W ten sposób wykreowała mnie w oczach innych. Oczywiście nie pomyślałem o wielu rzeczach - nie zapisałem się do szkoły. Ness się tym zajęła za mnie z pomocą swoich tajemniczych znajomości wszystko pójście do szkoły... ogółem, stworzenie mnie jako osoby publicznej trwało zaledwie dzień, magia,no ale Uff. Dawnooo nie byłem w szkole. Czy mi tego brakowało? ani trochę. Czy cieszę się z powrotu? ani trochę. Cóż począć. Sam Chciałem. A więc jutro pierwszy dzień szkoły. ehh...


                                                                                                   ****

Biiiip....Biiiiip....Biiiip... Jedyne co powstrzymało mnie od rozwalenia mojego budzika, to fakt, że jest to mój telefon. Po co ja się zdecydowałem iść do tej szkoły? Ben i tak mnie unika.... Może to miałbyć tylko żart? nie śmieszny jak dla mnie. Kilkukrotnie próbowałem z nim porozmawiać, ale nigdy się nie udało... a może mam tylko paranoje? Może po prostu boje się, że go skrzywdziłem? Nie wiem. Ubrałem się w mój naszykowany przez Ness strój. Ogółem... wszystkie rzeczy przed wyjściem zrobione. No i to co chciałem zrobić to  stylowo się spóźnić, więc wyszedłem później niż Ben i Ness. Oczywiście moje plany zrealizowałem. Stylowe spóźnienie, zdziwione twarze uczniów, w tym... siedzącego w ławce z jakimś chłopakiem w loczkach Bena...Wydawał się wręcz przerażony... Dlaczego?
- Jeff, tak? - spytała nauczycielka lekko zdezorientowana.
- tak. - odpowiedziałem. 
- Więc choć tu i przedstaw się klasie.
- Nie trzeba. - powiedziałem.
- trzeba. - nalegała.
westchnąłem ciężko.
- Hej. Jestem Jeff Peters. - Ruszyłem w kierunku wolnej ławki, w której siedział jakiś kujon. 
- Jeff... może powiesz nam... do jakiej szkoły chodziłeś wcześniej? - nalegała dalej nauczycielka. Spojrzałem na Ness, która narysowała palcem w powietrzu domek.
- Ja...eee... Uczyłem się w domu. 
- Dlaczego? - spytała.
I to był czas na improwizację. Uśmiechnąłem się szerzej, choć ona i tak nie mogła tego zobaczyć.
- Problemy psychologiczne. - powiedziałem wzruszając ramionami. Nauczycielka TERAZ chciała skończyć temat. teraz już za późno - "upiększanie" - zrobiłem nawiasy w powietrzu - siebie, narkotyki, czarne msze... i jeszcze pare innych rzeczy. Nic nadzwyczajnego. Zostałem ochrzczony Masochistą, psycholem, satanistą, ćpunem - tak, to o narkotykach zmyśliłem - aż w końcu Rodzice postanowili, że nie powinienem przebywać wśród ludzi. 
Mina nauczycielki nie była za wesoła...mimo to kontynuowała:
- Dlaczego więc tu jesteś? Co skłoniło twoich rodziców do wysłania cię do szkoły, do ludzi?  
- śmierć - mówiąc to wzruszyłem ramionami lekceważąco. 
Przez chwile stała i patrzyła na mnie w milczeniu, licząc, że krzyknę "żartowałem!"... jednak nic takiego się nie mogło wydarzyć...
- chusta, Jeff. Zdejmij Chustę. 
- Naprawdę chce pani to zobaczyć? Zobaczyć twarz niemal tak piękną jak mojego imiennika... Chyba słyszała pani tą piękną historię? Ten koleś jest... był... pewnie zdechł chwilę  po ucieczce... moją inspiracją. ohhh... a może nie słyszeliście... Tajemniczy morderca? "Jeff The killer"? nie? nikt? to szkoda...
- Tak, wszyscy słyszeliśmy tę bajeczkę, którą policja próbowała, zatuszować kilka nierozwiązanych śmiertelnych zagadek... To tylko to... nic więcej... Jeff nie powinieneś wierzyć w te bzdury.
- Wierzy pani w Boga? - spytałem.
- Oczywiście, że wierzę. 
- Wszyscy znamy tą bajeczkę, wmawianą nam przez kościół, żeby zarobić pieniądze... Nie powinna pani wierzyć w te bzdury.
- Rozumiem. - powiedziała patrząc na mnie wrogo, po czym odwróciła się do mnie plecami i nabazgrała coś na tablicy... "William szekspir"? kojarzę kolesia... 
wiecie co dziwi mnie najbardziej?  kujon koło mnie, nie odsunął się. słuchał wszystkiego, kodował to i nie bał się. okay. dziwne. Ale nie tak dziwne jak zachowanie Bena. Zerkał co chwilę na mnie przerażony, aż w końcu zaczął śmiać się z chłopakiem w loczkach. 
Tak było całą lekcję. Dotrwałem do jej końca... choć następna ma być ta sama. Podeszła do mnie Ness. Chciała przedstawić mnie swoim znajomym... jednak nie chciałem. Zgodziłem się tylko po to by pogadać z Benem. Jednak on udawał jakby mnie nie znał... jakby... nie wierzę w to. Ness najwidoczniej też była zdziwiona. O co tu chodzi? to wszystko jest bezsensu. Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy bym się nie spodziewał po nim czegoś takiego... Po prostu stamtąd poszedłem, a Ness za mną. Nie jestem fanem przytulania się do ludzi, ale tak przytuliłem się do niej. Czuję się okropnie. Pierwszy raz w życiu... w nowym, życiu... pokazałem, że słynny jeff the killer jednak ma uczucia... i to był błąd. Życie to błąd. Ale jestem cholernym masochistą i będę dalej chodził do szkoły... dalej na to patrzył... dalej tak żył. Pewnie znów zamknę się w sobie i tym razem nie dopuszczę do siebie już nikogo. Właśnie zostałem prorokiem. Po za tym... Chce zebrać ludzi i puścić z dymem tą szkołę. tak zrobię. I wiem, że znajdę w nich wsparcie... bo zabicie z całej szkoły tylu ludzi ilu  się chce, na wiele różnych sposobów, po czym patrzenie jak płoną jej szczątki miałoby nie być dobrą zabawą? Zabawmy się. I może to idiotyczne, ale jestem idiotą. Tylko idioci się zakochują w kimś takim jak  Ben Drowned. Tylko idioci się zakochują.



                                                                                               ***


Nie wiem co powiedzieć, jestem okropna, zła, straszna, nienawidzę siebie, nie umiałam pisać ZNOWU. Szkoła zabija we mnie całą wenę. Nawet nie wiecie ile razy się za to zabierałam... być może trochę się załamałam, po największej w moim życiu porażce w konkursie... jedyne co potrafię powiedzieć to: przepraszam :( 

Sleepy Game (Ben & Jeff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz