Is it true? // Ben

1.9K 126 64
                                    

                 Jeff mnie widział. Widział mnie w tej sytuacji.... Był tu... nie chciałem... nawet nie wiedziałem, że to tak wyszło. Uciekł teraz albo zabije kogoś, albo zrobi coś sobie. Pierwsza opcja to norma, więc obstawiam obie. Musze go znaleźć. Wybiegłem z sali jak poparzony, nie zatrzymując się biegłem w typowe miejsca morderstw Jeffa The killera. Trochę mi to zajęło, ale w końcu usłyszałem krzyki co sugerowało mi,  że Jeff i jego nowa ofiara są gdzieś w pobliżu. Pobiegłem, więc w stronę tych dźwięków. o mały włos i  bym się spóźnił. Jeff właśnie chciał rozciąć sobie język. To by się dla niego dobrze nie skończyło i Ness by się wkurzyła tylko. szybko interweniowałem.
- Zrób to, a cię zabiję, Jeff the killer - powiedziałem obejmując go od tyłu i tym samym  trzymając za nóż chłopaka. 
- B..Ben... co ty tu...? - powiedział zdezorientowany Jeff, jednak nie na tyle zdezorientowany by puścić nóż. 
- widziałem cię, pobiegłem za tobą... słuchaj... Jeff... ja nie, to nie to był przypadek. Poszedłem do szkoły, żeby wyrwać się z tego miejsca, miejsca w którym zawsze tkwimy, ten chłopak... on, tylko chciał mojej pomocy przy komputerze, pisk tej dziewczyny wystraszył go i to on... w jakimś cholernym odruchu musiał mnie złapać za ręke, ja naprawdę, ja nie... - mówiłem do niego, wciąż tkwiąc w tej pięknej pozie. Właściwie to nie wiem dlaczego się tłumacze, przecież ja i on... niee... a może?  no bo czy bym chciał? oczywiście. czy się boje? oczywiście. ale w momentach takich jak te, przy nim, strach się ulatnia, mogę być sobą. 
Jeff powoli i delikatnie zaczął obracać się twarzą w moją stronę, a ja puściłem nóż wierząc, wierząc, że tego nie zrobi, wierząc w niego. 
- choć ze mną do szkoły - wyszeptałem. Coś w jego oczach zapłonęło, ale szybko zgasło, a zastąpił ją lodowaty chłód. 

- ja nie... nie. - powiedział, zaciskając rękę na nożu. Z obawy, że jednak zrobi coś sobie zamiast facetowi leżącemu na ziemi, rzuciłem się na niego i przygwoździłem do podłoża. siedziałem na nim, przytrzymując jego ręce i pochylając się nad jego twarzą. 
- puszczę cię, tylko nie rób tego i chodź ze mną do szkoły. deal?
- a jeśli mi to pasuje? 
- to będziemy tu siedzieć w nieskończoność, chyba, że wreszcie się zgodzisz.
Iskierka w jego oczach znów zapłonęła. 
- zgoda. - powiedział, a ja byłem tak zdezorientowany, że w niecała sekundę role się odwróciły i teraz to  ja byłem przy ciśnięty do ziemi przez niego. I właśnie jak gdyby nigdy nic, po całej tej sytuacji, dopiero teraz odkryłem w jakim jesteśmy położeniu i dopiero teraz zrobiłem to co bardzo do mnie podobne - zarumieniłem się. Jeff wyglądał na bardzo zadowolonego tym faktem. przysunął swoją twarz do mojej.
- tak możemy siedzieć w nieskończoność - wyszeptał mi do ucha, nie wiem czy było to w ogóle możliwe, ale chyba jeszcze bardziej się zarumieniłem. popatrzyliśmy sobie w oczy i już wiedziałem co zaraz nastąpi - nasze wargi złączyły się w pełnym namiętności pocałunku. kręciło mi się w głowie. nic się nie liczyło, tym zwłaszcza koleś umierający parę metrów za nami. liczył się tylko Jeff. Popatrzył mi w  oczy i zakleił czymś mocnym usta, po czym jak gdyby nic,  splótł nasze dłonie dalej przygwożdżając mnie do ziemi. Czuję się jakby spełniło się coś na co czekałem całe moje życie, czy jak to można nazwać. , choć zarazem byłem zbyt zdezorientowany przez to wszystko. Nigdy nie wie się co robić w takiej sytuacji, a po prostu trzeba dać się ponieść. ale czy ja potrafię? mam wrażenie, że moja bezradność podobała mu się jeszcze bardziej, niż moje rumieńce.  Jego wargi poruszały się w dół po mojej szyji, zatrzymując się w zagłębieniu, tuż przy obojczyku, które zawsze było mi nawet zbyt widać. Ssał skórę w tym miejscu... to było naprawdę przyjemne, jego ręce puściły moje, by zdjąć ze mnie koszulkę i nim  zdążyłem zareagować zdjął również swoją. chłopak znów z niezrozumianych dla mnie powodów złapał moje ręce, splótł je z własnymi i przytrzymywał przy ziemi, gdy jego wargi poruszały się po moim ciele coraz to niżej... 

**********************************************************************************************************************************************************************************************

Hej hej, to ja xd teraz jest weekend *pierwszy mój wolny od dawna*, więc zabieram się za pisanie, ciężko z czasem, ale teraz już prawie wszystko ułożyłam i odzyskałam laptopa :D czy teraz będzie lepiej z pisaniem? mam taką nadzieję, ale nie obiecuje, bo boje się, że coś wyskoczy, ale będę się starać robić wszystko, żeby chociaż raz na tydzień pisać rozdzialik, bo już mam pomysły na wszystko, a najbardziej na zakończenie, ale zanim to nastąpi chcę jeszcze dodać i rozwinąć kilka wątków :D czy na was też szkoła działa jak dementor? ogólnie jeśli macie jakieś oczekiwania prywatne od tego ff, to możecie pisać w kom lub na priv i postaram się wziąć to pod uwagę, wiele z was się zawiedzie, ale w tym ff nie będzie typowych scen 18+ bo chociaż czytałam wiele ff, gdzie takowe były sama nie sądzę, żebym potrafiła je pisać *tak wiem, ktoś by mógł w tym momencie powiedzieć "i ty dziewczyno masz 16 lat?" no więc od 17 grudnia będę miała ale jestem dziwna i no tak to już jest*, przepraszam :c 

osobiście też chciałam podziękować Stilinska024 za naprawdę wielką motywację, jej / twoje ff, jej / twoje podziekowania *wiem jak głupio to brzmi ale no tak* jej / twoje wszystko bo serio motywuje/motywujesz 💕💕💕 i chciałam mega podziękować wam, bo wasze komentarze i głosy i wyświetlania  to naprawdę wielka motywacja, a przez durną szkołę - którą swoja drogą źle wybrałam i to wielki błąd bla bla - serio ciężko jest zrobić cokolwiek co nie jest z nią związane i no tak jeszcze raz dziękuję i przepraszam za długa nieobecność 😔😔😔🙊

Ps. Polecam zespół na górze, na koncercie the vamps był jako support i pokochałam ich XD

Sleepy Game (Ben & Jeff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz