Chapter 1.

5.7K 322 201
                                    


Ben:

Jeff wczoraj spytał mnie, czy ktoś z naszej rezydencji mógłby mi się spodobać. Oczywiście wyśmiałem go - w końcu tu mieszkają praktycznie sami mężczyźni. Niby jest jeszcze Sally i Katherina, jednak Sally to dziecko, a Katherina... Ona... Owszem, jest śliczna, mądra, zabawna, lubi gry, mogłaby być więc dla mnie wręcz idealną dziewczyną, ale jest tylko moją przyjaciółką i nie czuję do niej nic więcej. Ewidentnie działa to w obie strony.

Jeff zaintrygował mnie tym pytaniem. Zastanawiałem się nad tym przez pół nocy, dlatego teraz jestem niewyspany. Nigdy nikogo nie kochałem... Czy to dziwne? Nie. Jeśli żyje się wśród psychopatycznych morderców to całkiem normalne. Boję się, że kiedyś mogę do kogoś coś poczuć. Jestem inny. Gdybym kiedykolwiek się zakochał, to jestem pewien, że ową osobą nie byłaby dziewczyna. Wyobrażacie sobie mordercę... Geja? Jeżeli ktoś by się dowiedział, z pewnością by się mnie nie bał. A przecież o to w tym wszystkim chodzi, prawda? Strach jest ważny. Już i tak jestem niski, a to z miejsca czyni mnie słabszym w oczach moich potencjalnych ofiar. Sto sześćdziesiąt centymetrów to niewielki wzrost na dziewczynę, nie mówiąc już o chłopaku... Chociaż pewnie i tak wszyscy wyobrażają sobie mnie wzrostu małego dziecka. To przez te cholerne creepypasty.

Ach, no tak. Zapomniałbym. Czy już mówiłem, że boję się zakochania? To byłoby równoznaczne z moim coming outem wśród mieszkańców rezydencji. To nie może się wydać. Wątpię, żeby mnie zaakceptowali, a ostatnie czego pragnę, to być wyśmiewanym. Owszem, mogę ich zabić... Ale czy mogę czerpać radość z morderstwa, kiedy moje ofiary przestaną się mnie bać? Przecież to ja nakłaniam ludzi do śmierci, wpędzam ich wszystkich w paranoję. Doprowadzam człowieka do psychicznego upadku, dzięki czemu albo sam popełni samobójstwo, albo... Och, ja naprawdę często pojawiam się i potrafię przyprawić o zawał serca samym okrzykiem boo!, nie mówiąc już o tym, co potrafię wyczyniać z nożem. Jeff mnie nauczył.

Właśnie... Jeff. To wszystko przez niego - tym razem jednak nie dostanie ode mnie opieprzu. Nie może wiedzieć, że jestem inny. Nikt nie może wiedzieć. Cóż, jedno zawsze poprawia mi humor...

Uruchomiłem internet, obserwując kto tym razem pobrał coś ciekawego. Kolejna ofiara czeka.



Brak_Loginu jest kochana I podjęła się tutaj korekty ❤️ Dziękuję Ci cholernie❤️ Kochajmy ją wszyscy oki ❤️

Swoją drogą poprawione rozdziały będą zatytułowane 'chapter *liczba*' 🖤

Sleepy Game (Ben & Jeff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz