Co powinienem powiedzieć? Sam nie wiem co pamiętam. Rano jak przez mgłę uświadomiłem sobie, że leżę wtulony w Jeffa. Szybko wstałem i wyszedłem z pokoju modląc się do wszystkich bogów, by nikt o tym nie wiedział. Wczoraj nie zdążyłem się przebrać, więc jestem gotowy. poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. każdy jeszcze spał. nikt nie krzątał się po kuchni, nikt nie czekał z nadzieją, że ktoś mu zrobi śniadanie, nikt nie patrzył błagalnie na Ness, Nikt nie przyprowadził jakiegoś durnego stworzenia, które z myślą, że nie zostanie zabite zrobi wszystkim śniadanie, czy co niektórym obiad lub dla niektórych będzie śniadaniem. Właściwie to chyba powinienem wam wyjaśnić jak zazwyczaj jadam. Mogę jeść zwykłe jedzenie, ale nie jest dla mnie zazwyczaj wartościowe. Nie najem się ani nic. Nie wiem czemu śniadania jadam w kuchni, tak to jakoś działa. wyciągnąłem z kieszeni telefon. kilka stuknięć i już było po wszystkim. Ja jestem po części cyfrowy, a więc moje jedzenie bazuje na kodach, aplikacjach etc. jakie to uczucie? jakbym normalnie jadł normalne jedzenie, tylko, że po tym czuje się pełny, energia etc. a po ludzkim prowiancie nie. Wygląd mogę zmieniać i komputerowo i realnie, aczkolwiek jestem przywiązany do tego jak wyglądam na co dzień. No... teraz inaczej. Nie wiem co mogę robić, nie wiem nawet jaka jest godzina, ale obstawiam, że szkoła zbliża się nieubłaganie. Myślę, że szkoła to i tak lepsza inicjatywa niż siedzenie tutaj. Można poobserwować swoją ofiarę w naturalnym środowisku nim ta zacznie popadać w paranoje. Może to nie bedzie takie złe... Może...
- łap! - krzyknęła ness wyrywając mnie z zamyślenia i nim zdążyłem zareagować rzuciła mi czarny plecak marki vans, który uderzył mnie prosto w twarz. Auć.
- ops - powiedziała na to dziewczyna śmiejąc się. Podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej jakiś jogurt. - jak tam noc z jeffem? - spytała cicho.
Poczułem jak od polików po krańce elfich uszu czerwienię się.
- jaaa... Eee... Skąd ty...?
- uszy ci się czerwienią - powiedziała z lekkim chichotem. - prosta dedukcja. Nie martw się nikt inny nie wie.
- skąd ty...? Czy ty...?
- nie, nie czytam w myślach, nie, nie jestem jak slender po prostu to chyba oczywiste o co ci chodzi. Pronto.Chwilę później byliśmy już w drodze do szkoły. Bogowie, to może być katastrofa. Przed ogromnym budynkiem stylizowanym chyba na wzór hogwartu *tylko coś nie pykło* zatrzymaliśmy się.
- No to witam w mojej szkole.Pokiwałem głowa i weszliśmy. Od wewnątrz szkoła była zdecydowanie nowoczesna. Może jakoś tu przeżyje, może.
- Larissssssssaaaaa! - usłyszałem jakiś jeden wielki pisk lecący w naszą stronę. Ness się lekko uśmiechnęła i chłodno uścisnęła blondwłosą dziewczynę.
- anna. To mój przyjaciel Ben. Ben to Anna. - mrugnęła do mnie i już wiedziałem dlaczego się z nią zadaje. Ness w ten sposób wyszukuje ofiar, przez to jak została zamordowana mści się na pustych laskach i tego typu frajerach. Anna będzię następna. No i super, tego pisku nie idzie znieść. Ruszyliśmy w kierunku jakiejś klasy. Piszczałka w kółko gadała, ale ani ja ani jak sądzę ness jej nie słuchała. Pierwszą lekcja była biologia, następnie to z czego byłem dobry matematyka, i ogólnie mało ciekawych rzeczy, następnie była długa przerwa na lunch. Po kryjomu wklepałem kod w jednej z aplikacji. Po czym zabrałem się za jedzenie sałatki, żebym nie wyglądał podejrzanie, choć to, że nastolatek czasem nie je chyba jest normalne. Usiadłem koło ness. W otoczeniu jakiś fejmów. Koło ness siedział chłopak o czekoladowych włosach - loczkach i szmaragdowych oczach i ciagle na nią spoglądał. Niebieskooka blondyna siedziała na przeciwko ness, a chłopak przypominający kena trzymał rękę na jej udzie kierując ją co chwilę trochę wyżej. Anna wpatrywała się w ness z sztucznym uśmiechem, ewidentnie widząc w niej zagrożenie i zadowolona, że jak sądzi ma nad ness kontrolę. Śmieszne. To takie zabawne pozwalać pionkowi myśleć, że jest graczem. Manipulować nim do ostatniej chwili. Taaak, intrygujące. Do naszego stolika dosiadły się jeszcze trzy osoby. Jakaś ruda, wychudzona laska i jej chłopak szatyn oraz kopia chłopaka siedzącego obok ness. No fajnie, bliźniaki. Usiadł na przeciwko mnie i uśmiechnął się, co niechętnie odwzajemniłem. Nie trwało to długo gdy dowiedziałem się kto jest kim. Chłopak anny to harry, ruda dziewczyna to laura, szatyn to jason, chłopak obok ness to jake a ten naprzeciwko mnie to jack oryginalnie. Wszystko na czym się skupiałem to wyszukiwanie różnic między bliźniakami. Jack miał bliznę na górnej wardze po lewej stronie, której jake nie posiadał. Oczy jacka wydawały się ukrywać więcej bólu aczkolwiek chłopak zdawał się być weselszy. Ich styl był strasznie podobny. Dzięki bogom, wreszcie zadzwonił dzwonek. przetrwałem wszystko i teraz nastała kolej na Informatykę. kiedy dowiedziałem się co mamy robić omal nie prychnąłem. wiecie jakie to banalne? w dwadzieścia minut stworzyłem doskonałą stronę w html. rozpracowaną etc. nauczyciel był pod wrażeniem i stwierdził, że jestem komputerowym geniuszem nooo, dużo się nie pomylił jeśli w ogóle. Ness w spokoju pracowała nad swoją stroną, chyba najspokojniej i najlepiej jej to szło jeśli nie liczyć mnie. Tylko Jack irytował się i właśnie miał uderzyć dłonią w klawiaturę ale złapałem go za nadgarstek. Może trochę za mocno.
- hey, hey spokojnie. szkoda komputera. może ci pomóc? - nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale chyba było mi go trochę szkoda... w sensie komputera. A może zechciałem przez chwilę pobawić się taktyką ness... nie wiem. to był impuls. Chłopak pokiwał głową.
- wiesz, w gry jestem dobry ale nie w nic innego. nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. przepisałem wszystko bezbłędnie i dalej nic. próbuje poprawić ale nic nie działa.
- hmm, pozwól mi spojrzeć. właściwie to nie masz racji... zamiast scr ma być src i na pewno nie algin... - wskazałem mu błędy i wyjaśniłem kilka rzeczy co może dodatkowo zrobić - zbyt profesjonalnego programu tu nie ma, ale możesz spróbować w tym - wskazałem na ikonkę na ekranie i chciałem najechać myszką gdy chłopak chciał zrobić to samo. nasze dłonie spotkały się, a ja gwałtownie zabrałem moją, wyobrażając sobie jakby to było gdyby jeff był na miejscu owego chłopaka. zacząłem się zastanawiać czy zachowywał bym się równie swobodnie lub bardziej lub czy może byłbym spięty... Rany jeff... usłyszałem krzyk anny, pierwsze gdzie pokierował się mój wzrok było okno. widziałem tylko jego oddalającą się sylwetkę. Jeff tam był, a panika Anny i ględzenie o chłopaku z wypalonymi oczami i krwawym uśmiechem tylko upewniło mnie w tym przekonaniu. tylko... co on tutaj robił... Ness popatrzyła się na mnie pytająco na co pokręciłem głową na znak, że nic nie wiem. wzrok ness pobiegł na moją dłoń, za którą najwidoczniej w odruchu złapał jack. wyrwałem dłoń jak oparzony. Jeśli... nie nawet nie chce o tym myśleć. nie ważne. Niech ten dzień się po prostu skończy. Szkoła jest okropna, ale nie z takimi problemami sobie radziłem. musze po prostu znów olać to wszystko, i zrobić z jacka nową ofiarę.--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
obiecuje, że w przyszłym rozdziale będzie więcej Bena i jeffa razem, jak tutaj, ale chciałam...dobra mniejsza o to xd przepraszam, że tak późno 🙈 wcześniej mi sie nie udało 🙈 miłego czytania 💕 mam nadzieję, że wam się spodoba 💕
Miłego dnia/Dobranoc💕💕💕
CZYTASZ
Sleepy Game (Ben & Jeff)
FanfictionKażdy może być inny, ale każdy ma prawo do miłości... Nawet psychopatyczni mordercy. Remember: love is equal ❤ xxxxxxxxxxxxxxx To było moje pierwsze opowiadanie i zdaje sobie sprawę, że popełniłam tu masę błędów. I widać tu, iż z każdym rozdział mo...